-

Andrzej-z-Gdanska

Co z tym Wschodem Europy?

Za co lubię Hipolita Korwin Milewskiego?

Nie jest Hipolit Korwin Milewski moim ulubionym misiem i nie powinienem tak napisać. Do tego nie raz zgrzytałem zębami jak jakiś starożytny Żyd. Nawet obfite fluorowanie zębów czy częste mycie nie uchroniły mnie od bólu zębów, w który wprawiało mnie czytanie jego książek.

Lubię Pana Hipolita, m. in., za „fajne kawałki” jakbym napisał gdybym był młodszy, ale gdybym był młodszy to na pewno nie przeczytałbym książki Hipolita Korwin Milewskiego „Co zrobić ze Wschodem Europy?” Oto i one, przy czym nie są to „kawałki”, ale… No właśnie jak je nazwać?

Chociaż Pan Milewski nie był hrabią, nazwałbym je „perełkami myślowymi hrabiego Hipolita”.

Wiele osób wyobraża sobie, że podobna zaraza [bolszewizm] ma przystęp jedynie do prymitywnej ludności, takiej jak ludność rosyjska. Poważny błąd; wszystkie choroby epidemiczne i zakaźne - cholera, tyfus, gruźlica - rodzą się i rozwijają zwłaszcza w klasach biednych, źle odżywionych lub brudnych, ale gdy raz się rozwiną, dotykają także bogatych, sytych i wymytych.

To nie obszarpaniec produkuje bolszewizm, on jest jedynie jego narzędziem; [zaś] zapoczątkowującym to wibrionem [bakteria, wywołująca m. in. cholerę] są niewydarzeni intelektualiści, których nie brakuje w żadnym kraju i w żadnym środowisku, mali ludzie z ambicjami, którzy chcą korzystać, a nie chcą pracować.

Ileż to już razy dyskutowano nad tym, czy Rosja jest europejska, czy azjatycka! Pytanie to zostało ucięte przez Mikołaja II, który, nie był „imbecylem”, jak ochrzcił go pewien dziennikarz.  Pewnego dnia, gdy roztrząsano przed nim pytanie: „Czy jesteśmy Europą, czy jesteśmy Azją?”, powiedział: „Ani jednym, ani drugim, jesteśmy jedną szóstą świata”.

Moskal albo Wielkorus jest to człowiek, który nosi jedynie dwa głębokie piętna - jedno bizantyjskie, drugie tatarskie - pod warstwą europejskiego szlifu znajdującego się wyłącznie na najwyższej powierzchni, nadanego przez Piotra Wielkiego i jego następców.

…rasa i typ pierwotnych ludów tego rozległego kraju [Rosji] przetrwały. Wciąż jeszcze łatwo je rozróżnić: prawdziwy Słowianin, Polak, Rusin, Białorusin, Serb (Czesi mają dużo krwi niemieckiej) jest „cały wzdłuż”, Moskal lub Wielkorus - „cały wszerz”.[Ci pierwsi są wysocy i smukli a ci następni niscy i grubi.]

Kto chce zgadzać się z prawdą, nie powinien już mówić o narodzie rosyjskim, ale - jak za czasów Piotra I Wielkiego - o narodzie moskiewskim, a potem o tych osobnych narodach, które Rosja podbiła.

Posłuchaj tego: ponad dziesięć lat temu mój tamtejszy przyjaciel, czując, że się zestarzał, postanowił, że w podróżach będzie mu towarzyszył lokaj, chłopak z jego kraju, który już przemierzył Rosję wzdłuż i wszerz. Wsiadają do porannego ekspresu na dworcu w Lyonie. Dwie godziny później, w Laroche, mój przyjaciel rozprostowuje sobie nogi. Jego Kaleb* wychyla się przez okno:

- Panie, kiedy wjedziemy na wieś?

- Ależ jedziesz przez nią od stu dwudziestu kilometrów.

- Nie, panie, to wciąż są „ogrody”.

To właśnie jest bogaty kraj.

_________
* Kaleb - aluzja biblijna, jeden z wywiadowców wysłanych na zwiady do Kanaanu.

 

Jeden z największych ekspertów z dziedziny kryminalistyki, Ortolan, badając, jakie mogą być podstawy prawa do karania, które przyznaje sobie społeczeństwo, wyobraża sobie taki dialog odbywający się między społeczeństwem a przestępcą:

            - Dlaczego mnie karzesz?

            - Ponieważ jest to sprawiedliwe.

            - A jeśli tak, to co zezwala ci wymierzać sprawiedliwość?

            - Moje interesy.

To na jednoczesnej sprawiedliwości sprawy i interesie zwycięzcy ufundowane jest prawo do interwencji; stąd wniosek Ortolana: nic ponad to, co jest sprawiedliwe - nic ponad to, co jest użyteczne.

Moscovia i nacja moskiewska są bardzo zapóźnione. Historyk Rambaud, szacuje to opóźnienie na trzy wieki.

Z zasady Moskal, mużyk lub burżuj, brodaty lub w kaftanie, nieprzesiąknięty „zachodnią zgnilizną” wcale nie uznaje, że transakcja między dwojgiem ludzi może być korzystna dla obojga. To rozgrywka, w której jeden wygrywa, a drugi przegrywa. Jeśli został „okpiony”, wcale się nie denerwuje, jeśli jest górą, nie przyzna się, gdy mu się to wypomni. Toteż dokładne określenie wartości towaru albo dostarczonej usługi, wszelkie dokonywanie obliczeń poprzedza operacja psychologiczna: na ile można naciągnąć tego typka ?

Nie ma nic bardziej irytującego niż często podnoszony wobec Paderewskiego zarzut, że był światowej sławy pianistą po to, by zdyskwalifikować się jako polityk. Jeszcze nie miał okazji się wykazać i taki jest z konieczności przypadek prawie wszystkich Polaków na świeczniku w tej chwili, poza tymi, którzy wykazali się a rebours. Ale wnosi on na nową scenę bagaż, który wyśmienity Saint-Saens, sam bogaty w talenty i zaskakująco wszechstronną wiedzę, mniej więcej tak definiował: pan Paderewski nie jest pianistą. To przede wszystkim człowiek wielkiej inteligencji, rozleglej kultury i rzadkiej elokwencji, który - do tego wszystkiego - bosko gra na pianinie. Są masy ludzi, którzy nie mają żadnego daru, i bardzo niewielu ludzi, którzy mają tylko jeden.

 

Chciałbym dodać, że mimo wszystko książka nie jest tylko o tym, co powyżej zacytowałem. Książka zajmuje się bardzo poważnymi sprawami, które do dzisiaj nie zostały rozwiązane a „perełki myślowe hrabiego Hipolita” stanowią tylko przerywniki zapewniające nabranie oddechu przed zagłębieniem się w skomplikowane sploty ówczesnych, światowych powiązań.

Myślę, że można by Hipolita Korwin Milewskiego nazwać ówczesnym jednoosobowym think-tankiem.

A teraz ważny cytat z mojej innej notki, zawierającej fragment wspomnień  Hipolita Korwin Milewskiego:

Kulisy powstania książki (dostępnej obecnie w księgarni Coryllusa):

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/co-zrobic-ze-wschodem-europy/

Jeszcze w Paryżu po powrocie z Bretanji mój przyjaciel E. Lamy [dyrektor Etienne Lamy, katolicko-zachowawczego miesięcznika „Le Corespondant“,  w którym Hipolit Korwin-Milewski publikował wiele artykułów]  w przewidywaniu bliskiego końca wojny i Kongresu Pokojowego zaczął mnie wprost „piłować” abym napisał książkę poświęconą zagadnieniu przyszłości Europejskiego Wschodu, a specjalnie wszystkich odłamów byłego imperjum rosyjskiego. Jak wobec mnie twierdził, był w tym względzie organem życzeń p. Louis Barthou, kilkakrotnie ministra lub premjera i swego kolegi w Akademji Francuskiej. Podobno p. Barthou, który mnie osobiście nie znał, lecz czytał większość moich prac, miał kłaść nacisk na to, że choć nie braknie Polaków lub Rosjan, którzyby tę kwestję, dla Francuzów bardzo mało znaną, posiadali nie gorzej ode mnie, ale nikt tak jak ja nie potrafi jej wyjaśnić w dostępny i dla francuskiego czytelnika przekonywujący sposób. To też prawie wszystkie nasze rozmowy i listy E. Lamy kończyły się zapytaniem .,A quand ce livre?“ (Kiedy ta książka będzie?).  Nie mając co robić, i przez cały miesiąc zaparty w mieszkaniu wskutek influenzy, która wówczas straszliwie grasowała w Szwajcarji, siadłem do roboty.

Tytuł książki był: Que faire de l’Est-Europeen (Co począć ze Wschodem Europejskim)?

A plan jej był następujący: Rosja i Bolszewizm - ich charakterystyka. - Niezdolność rosyjskiego narodu do reorganizacji własnemi siłami. Konieczność interwencji Państw Zachodnich jako jedyny sposób zapobieżenia opanowaniu w bliższej lub oddalonej przyszłości Rosji przez naród niemiecki. - Konieczność we własnym interesie rosyjskiego narodu odseparowania od Rosji narodów siłą przez nią podbitych, a mianowicie Polski, Litwy, Białej Rusi, krajów nadbałtyckich, Finlandji i Kaukazu. - Nierealny charakter „Państwa” ukraińskiego.

Moja notka:

http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/potyczki-hipolita-korwin-milewskiego-w-walce-o-niepodlega-polske

Wspomniana książka:

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/co-zrobic-ze-wschodem-europy/

Bez przesady napiszę, że książka jest fascynująca ze względu na to, że możemy skonfrontować sytuację sprzed stu lat z czasami obecnymi i zobaczyć jak mogłyby być niektóre sprawy i problemy rozwiązane a jak w efekcie zostały załatwione.  Hipolit Korwin Milewski jest osobą dobrze znającą ówczesną sytuację z autopsji. Mieszkał i przebywał na tym terenie (Europy Wschodniej i Zachodniej) i spotykał się z żywymi ludźmi a do tego z ludźmi mającymi decydujący wpływ na sytuację gospodarczą i polityczną. Znał też, co jest niebagatelne, specyfikę regionów, która na Zachodzie była nie tylko nie do zrozumienia, ale i prawie nie do wytłumaczenia.

Dużo pisał autor o konieczności interwencji Zachodu w  Europie Wschodniej. Wspominał o konieczności poniesienia związanych z tym kosztów, które jak zaznaczał i szacował powinny się szybko zwrócić Zachodowi. Wydawało mi się przedtem, że interwencja jest niepotrzebna, że lepiej, żebyśmy sami sobie poradzili z problemami. Wyjaśnienia Milewskiego były jednak dość przekonywujące. Wszelako poszczególne kraje zachodnie były powiązane różnymi sojuszami czy to militarnymi, politycznymi czy gospodarczymi i od tego były uzależnione ich działania. Milewski odsłania niektóre powiązania, które ulegały ewolucji albo chociaż zmianie akcentów. Piszę ogólnikowo, bo nie chcę z jednej strony zdradzać szczegółów, a z drugiej strony warto przeczytać wywody autora samemu niż polegać na moich wypisach. Trudno jest je streścić krótko i dobrze i bezstronnie.

Sporą część książki zajmuje omówienie losów naszych sąsiadów Litwinów, Białorusinów, Ukraińców a także mieszkańców krain nadbałtyckich.

Poniższe cytaty to wstępne stwierdzenia rozwinięte oraz wyjaśnione przez autora problemy występujące w tytułowej Wschodniej Europie:

...zależnie od przyjętego planu owo dzieło rekonstrukcji - które w każdym wariancie przyniesie niezliczonym populacjom dawnego imperium (obecnie pogrążonym w najgłębszej ludzkiej nędzy) dobrodziejstwa co najmniej relatywne - będzie mogło przynieść samym dobrodziejom (to znaczy zachodnim potęgom) albo element bezpieczeństwa i stabilności, albo elementy nowej katastrofy, groźniejszej od tej, której zagrożenie właśnie oddalają.

            Uroczyste, poręczone przez inne potęgi Ententy uznanie przez prezydenta Wilsona prawa ludów i poszczególnych krajów do niepodległości i decydowania o własnym losie, a także fakt, że liczne kraje tworzące dawne Imperium Rosyjskie zostały poddane dominacji rosyjskiej (jedne od 1915 roku, inne od rewolucji z 1917 roku, jeszcze inne od traktatu brzeskiego) - naturalnie skłaniają do zbadania, jaki los może zgotować i powinna zgotować tym krajom Ententa, absolutna pani ich przeznaczenia.

Rosja w żadnym razie nie będzie zdolna dojść do siebie i wrócić w ramy organizacyjne normalnego kraju bez pomocy płynącej z zewnątrz.

...kwestia sprowadzała się więc do ustalenia: (1) Czy potęgi Ententy dostrzegają wyższy interes w ujrzeniu, jak dawne Imperium Rosyjskie wychodzi z chaosu? (2) Czy potęgi

te uznają za zgubny dla siebie fakt, że owo Imperium, zostawione samo sobie, odbuduje się albo zostanie odbudowane przez innych w formie totalnego despotyzmu?

W chwili tej interwencji prasa uzasadniała ją niemal wyłącznie dwoma powodami.

Pierwszym była odbudowa „frontu wschodniego”.

Drugi powód - bardzo dyskretnie obecny w prasie. Jest to nadzieja, że dzięki odbudowie Imperium Rosyjskiego jego zachodni wierzyciele, państwa lub osoby prywatne, będą mogły odzyskać wiele miliardów (nie mniej niż trzydzieści) pożyczonych rządowi carskiemu lub ulokowanych przed wojną i w jej trakcie w [rosyjskich] przedsiębiorstwach przemysłowych lub przynajmniej zapewnić sobie regularną wypłatę odsetek.

...dlaczego pszenica, która w latach drożyzny kosztowała jedynie 30 franków za kwintal, kosztuje obecnie, zarówno osoby prywatne, jak i państwo, 75 franków.

Pierwszą czołową postacią w przetrwaniu „barbarzyńskiego stanu ducha” odgrywa Moscovia.

Dwie główne, dominujące cechy charakterystyczne moralnych symptomów barbarzyństwa to: pierwsza - posunięta do ekstremum predylekcja do przemocy, bezlitosne, niemal podświadome, używanie „vae victis” [ukutego przez] starożytnego Brennusa, wyzyskiwanie zdobytej przewagi aż do zmiażdżenia przeciwnika.

Druga [cecha barbarzyństwa] to przekonanie lub niejasna, ale głęboka intuicja, że bogactwo nie jest dobrem, które się wytwarza, ale dobrem, które się bierze; stąd upodobanie do ekspansji i awersja do intensyfikacji. Pod tym względem Niemiec już w trzech czwartych wyszedł z tego nierozłącznego od barbarzyńskiej mentalności przesądu. W granicach swego kraju tak bardzo zintensyfikował produkcję, że nie pozostaje mu nic szczególnego do zrobienia i jeśli sięga po brutalną ekspansję, to przede wszystkim dlatego, że „robi mu się za ciasno we własnej skórze”.

Inaczej jest z Moskalem - narodem i jednostką - wciąż dogłębnie przesiąkniętym nienasyconą manią ekspansji.

Znaczący szczegół: w dokumentacji utworzonej na początku formowania armii polskiej [we Francji], jeden z fundamentalnych dokumentów nie był napisany po francusku albo po polsku, ale po rosyjsku.

...mała armia polska, wkrótce kończąca dwa lata, nie jest jeszcze tak naprawdę gotowa do użycia. Jednakże część armii czeskiej we Francji, znacznie młodsza [niż armia polska], już została przewieziona na Śląsk, by tam bić... Polaków.

KWESTIA TERYTORIÓW

Użyjmy tutaj słów wielkiego autorytetu. Pan Clemenceau w swoim liście otwartym do hrabiego Zamoyskiego mówi o restauracji Polski „w ramach jej historycznych granic”. Z którego momentu historii? Dla uczciwego Francuza jest jasne jak słońce: to Francja taka, jaką ukształtowało dziesięć wieków historii, w granicach, które przekazała jej w spuściźnie długa dynastia Kapetyngów, w granicach z 1789 roku i z 1814 roku. Tak samo w przypadku Polski. Przez dziesięć wieków rozciągnęła się aż do Odry - przez chwilę do Łaby - z jednej strony i do krańców guberni moskiewskiej z drugiej. W połowie XVII wieku okrzepła, że się tak wyrażę, i nie zmieniła się już do rozbiorów. Więc to do [okresu sprzed] rozbioru z 1772 roku (zbrodni uznanej [za zbrodnię] przez wielkiego księcia Mikołaja) trzeba odnosić, przy uczciwych intencjach, jej historyczne granice.

Gdańsk dzisiaj jest miastem w dziewięciu dziesiątych niemieckim. Ale został założony w kraju czysto polskim przez Polaków. Chociaż w 1310 roku Krzyżacy go zdobyli oraz zmasakrowali i zastąpili dziesięć tysięcy Polaków niemieckimi osadnikami, miasto w 1454 roku dobrowolnie wróciło pod polskie berło. I jeszcze w 1793 roku w chwili drugiego rozbioru powitało strzałami z karabinów i z dział okupację pruską. Z całą sprawiedliwością, tylko jedną mowę można wygłosić do dawnych ciemiężców: „Mając siłę, odpolszczyliście. Dzisiaj my mamy siłę, będziemy odgermanizowywać i odrusyfikowywać. Teraz nasza kolej”.

Ten dziwaczny pomysł, by jako jedyne kryterium narodowości przyjąć, narzucając je innym klasom, język klas wiejskich używany w chatach, prowadzi do chłopskiego bolszewizmu - równie usprawiedliwionego, co „dyktatura proletariatu” Lenina.

...jest to rzecz bardzo zauważalna, że pośród wszystkich osób przodujących we wszystkich przejawach ludzkiego geniuszu i przymiotów, których dostarczył naród polski, zdecydowanie więcej niż połowę zawdzięcza się tej polskiej „próchnicy” rozsypanej poza terytorium etnograficznym. Wiele razy sporządzano ich listę. Pośród absolutnie słynnych, nawet na Zachodzie, wojowników, dotyczy to wszystkich bez wyjątku: Kościuszko i Pułaski, jego towarzysz w Ameryce - jeden Litwin, drugi Podolanin; Sapieha, zdobywca Moskwy - Litwin; Sobieski - z Rusi Czerwonej (wschodnia Galicja). Hetmanowie Chodkiewicz, Ostrogski, Koniecpolski, Żółkiewski - z Wołynia lub z Rusi Czerwonej. W polityce spośród dwóch wielkich mężów stanu, których dostarczyła już rozczłonkowana Polska, Wielopolski był faktycznie z Polski, Adam Czartoryski - z Wołynia. W literaturze Polacy z „Kresów” absolutnie dominują: Mickiewicz, Niemcewicz, Syrokomla, Eliza Orzeszkowa, Henryk Sienkiewicz - Litwini; Słowacki i Kraszewski - z Wołynia; Fredro - ze wschodniej Galicji. Rzewuski - Ukrainiec, pani Zapolska - z Wołynia. A w sztuce, malarstwie, muzyce (Moniuszko Białorusin, Paderewski z Podola)... można by bez końca. W tej chwili dwóch mężów w Warszawie uosabia polski patriotyzm. Są to Piłsudski, Litwin z pochodzenia i z rasy, i Paderewski - z Podola.

Kiedy czytacie „Litwa”, o jakie terytorium, o jaką ludność chodzi?

Ta unia na żadnym poziomie nie miała charakteru opresyjnego; nie można nawet zastosować do niej eleganckiego określenia historyka Grappina, który chwali Polskę, że zawsze „podbijała polubownie”.

Chłop białoruski (i częściowo także litewski, choć temu ostatniemu jego zupełnie odrębne narzecze pomaga w określaniu tożsamości) nie ma żadnej świadomości swojej narodowości, o której nad jego głowami dyskutują zagraniczni politycy lub lingwiści i etnografowie, nie widziawszy go na oczy. Zagadnięty w tym temacie odpowie wam niezmiennie, że jest tutejszym; w temacie języka - że mówi językiem gminnym („po prostemu”). Jest za to bardzo religijny i bardzo  dobrze rozróżnia katolicyzm i prawosławie, zresztą od pół wieku rząd rosyjski silnie mu wpajał - poprzez prześladowania jednocześnie narodowe i religijne - ideę tożsamości łączącej cechy Polaka i katolika, Rosjanina i prawosławnego. Toteż w 1905 roku, nazajutrz po ukazie o tolerancji Mikołaja II, masowo rzucono się zmieniać wyznanie z prawosławia na katolicyzm, co zaowocowało prawie 100 tysiącami nawróceń w tydzień.

Trzysta kilometrów dalej, w środku Białorusi, powiat ihumeński w guberni mińskiej: w 1906 roku książę D. L. jest kandydatem wyznaczonym do I Dumy. Deputacja chłopów poddaje mu program reform. Bardzo sensowny. Między innymi zawiera on darmowe, obowiązkowe nauczanie po polsku: „Moje dzieci, bardzo mi miło, jako że jestem Polakiem; ale wy wszyscy jesteście prawosławni; do interesów lub do szukania zarobku w Moskwie czy w Petersburgu, do którego mamy równie blisko, co do Warszawy, rosyjski będzie bardziej użyteczny dla waszych dzieci.

            - Nasz książę, nie o to chodzi. Pop, policjant, pułk zawsze nauczą ich rosyjskiego. Nadchodzą nowe czasy. Nasze pokolenie jest stracone: sami pijacy, lenie albo co gorszego. Niech przynajmniej nasze dzieci będą lepsze od nas. Ale zauważyliśmy, że jeśli chodzi o „panów”, to ci mówiący po rosyjsku  nie są tacy, jak chcielibyśmy, by byli nasi synowie, podczas gdy naprawdę czyści moralnie panowie wszyscy mówią po polsku. To ich mają przypominać nasze dzieci.

Historia Ukrainy - takiej, jaka ona jest, a zwłaszcza za jaką się podaje - nie ma jeszcze dwóch lat. W rzeczywistości jej twórcy z panem Wynnyczenko na czele chcieli, by rozciągała się od Sanu w Galicji do stóp Kaukazu; w tej formie nigdy nie istniała jako całość i historycznie dzieli się na co najmniej pięć części, które aż do rewolucji z 1917 roku nie przeżyły wspólnie ani chwili.

 

Próba „rozszyfrowania” okładki. Herb pośrodku jest zbliżony do:

Od I 1863 władze powstańcze używały trójpolowej tarczy — obok Orła i Pogoni, w trzecim dolnym polu umieszczono wizerunek Archanioła Michała, co odpowiadało trzem narodom walczącym z Rosją: Polsce, Litwie i Rusi (Ukrainie).

rys. Z. Kwiatkiewicz/Archiwum Ilustracji WN PWN SA © Wydawnictwo Naukowe PWN

https://encyklopedia.pwn.pl/materialy-dodatkowe/haslo/Herb-Polski-Litwy-i-Rusi-z-powstania-styczniowego;1031618.html#prettyPhoto

W lewym dolnym rogu okładki jest chyba herb Śląska a w lewym górnym rogu herb piastowski.

 



tagi: europa  hipolit milewski 

Andrzej-z-Gdanska
2 czerwca 2020 17:49
23     2059    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Brzoza @Andrzej-z-Gdanska
2 czerwca 2020 18:26

Dziękuję.

> bardzo mi miło, jako że jestem Polakiem; ale wy wszyscy jesteście prawosławni; do interesów lub do szukania zarobku w Moskwie czy w Petersburgu, do którego mamy równie blisko, co do Warszawy, rosyjski będzie bardziej użyteczny dla waszych dzieci.

> Nasz książę, nie o to chodzi. Pop, policjant, pułk zawsze nauczą ich rosyjskiego. ... podczas gdy naprawdę czyści moralnie panowie wszyscy mówią po polsku. To ich mają przypominać nasze dzieci.

To jest fajne :)

zaloguj się by móc komentować

zw @Andrzej-z-Gdanska
2 czerwca 2020 18:39

Dzięki za przypomnienie o tej książce Milewskiego. Ciekaw jestem, co powodowało to zgrzytanie zębami przy czytaniu jego książek? Bo tu na forum był raczej chwalony...

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @Andrzej-z-Gdanska
2 czerwca 2020 18:53

Duży plus.

Artykuł omawiając fenomen wschodniej Europy, jego niedawna historię, kosi wszystko szerokim frontem, ale trafnie zajmuje się także problemami etnicznymi.

Chciałoby się jednak powiedzieć - co dalej?  Co dalej z nami, z Polską, Rosją i całą wschodnią Europą. Czy historia mówi nam co dalej, co robić, jak to oceniać, jakie mamy szanse na trwanie w polskości w nadchodzących gwałtownych zmianach?

Tadeusz Korzeniewski z perspektywy odległej Alaski ma wolne od  naszych obciążeń postrzeganie. My jesteśmy przytłoczeni dniem codziennym, często tracimy naturalną, zdrową  perspektywę. Może wrzucę fragment tekstu z jego bloga, który jakby ciągnie temat poprzez teraźniejszość w przyszłość... https://www.tadeuszkorzeniewski.info/2019/11/najdziadowsciej-we-wchodzacym-swiecie.html#more

Narody etniczne były, są i będą rosnąć, i to jak na drożdżach jeszcze. Nie dajcie się tak nabierać graczom w etniczne trzy karty, trzy lusterka, etnicznego dupaka, niezależnie co jeszcze cwańszego i przewrotniejszego te oczajdusze ryjące wśród naszych etnicznych narodów będą usiłowały nam przez jakiś czas wcisnąć. Pamiętacie przecież, że kiedy zawalały się wielkie folwarki monarchiczne Europy, to wszyscy oni byli między sobą siedemnaście razy na krzyż pokoligaceni. Kuzyni na tronach z innymi kuzynami na tronach targali się za loki za pośrednictwem poddanych dupków. I co dalekowzrocznego takich mieszańców instynkt „etniczny” w sprawie przeznaczenia poddanych mógł podpowiedzieć?

Sposób w jaki skończyła 17 lipca 1918 wynaturzona, pozbawiona solidnego naturalnego linku z etnicznym narodem, carska rodzina Romanowów jest tego zwieńczeniem. Przelećmy po tym tronowym fiksie, punktując choćby Piotra III, urodzonego jako Karl Peter Ulrich von Holstein-Gottorp. Czy jego następczynię, chłapczywą Niemrę Sophie Friederike Auguste von Anhalt-Zerbst-Dornburg, alias Katarzyna II Wielka. „Wielka”. Ogromna! Jak Ruski cykor przed Kitajem dzisiaj. Przecież ona głównie, ta „ogromna”, zapaszczękowała ziemie polskie wschodnie w trakcie 34 lat bauerowania Rosją (zeszła w 1796). Zapaszczękowała razem z reprodukującymi się ówcześnie na potęgę Żydami, liderami tego wyścigu w Europie dziewiętnastowiecznej. Sam Sołżenicyn mówił, że to wykończyło Rosję. A dziś to już i zwykli Rosjanie po kątach zaczynają skwierczeć, nu da, da, wot może nie było jednak takim najlepszym płanom to zajumanie w 1772 (i kolejnych rozbiorach) wschodnich spłachów Polski. No bo razem z nimi „obdarowała” przecież siebie Rosja bogatymi skupiskami Żydów. Z których wyłoniły się półtora wieku później tak niezbędne dla przewrotu bolszewickiego elity. Ano wyłoniły, co miały nie. Aż ziemia krwią wymiotowała. Ja tu o jedno tylko chciałem zapytać: Smakowało, Rosjanie? He? Nie słyszę... No smakowało czy nie?

Banda kalek, sami wystawili się Kitajom. Gdyby zamiast ekspandować z zachłannym ryjem na gotową michę, zachód, zaczęła Rosja zaludniać i cywlizować pusty wschód, byłaby... Ale co tu gadać, Rusy to nie Anglicy, nie ten charakter etniczno narodowy. Żeby nieść cywilizację trzeba ją najpierw wypracować, stworzyć, tylko takie mieć prowadzi w konsekwencji do móc. Gdyby ruski etniczny charakter był inny, nie potrzebowałby tylu Niemców do modernizacji swojego systemu hierarchicznego, poczynając od zadurzenia w nich Piotra I (i nie wchodząc w etymologię słowa „Rus”, to dopiero od pieca taniec...). Urasta do miana symbolu ucieczka biedionka Lwa Tołstoja od żony Półniemki Zofii Bers, kiedy już wiedział że wchodzi w strefę umierania. Wyrywał trzecią klasą kolejową aż do przypadkowego Astapowa, gdzie na łóżku naczelnika stacji wyziewał płasko ducha.  Półniemka (wykolegowana w nerwicowym testamencie) za nim tam pognała, biegała wokół stacji wystając przy oknach, ale dzieci nie dopuszczały.

Jutro trzeba  uważać żeby nie wpuścić się w wojny po ruskiej stronie z Kitajskimi. Furda Bliski Wschód, bo kiedy za 20-30 lat Żydzi zaczną być na antysemickim cenzurowanym u 800 mln etnicznych Eurów za demograficzne rozwalanie ich krajów (żadna „cenzura internetu” nie pomoże, optymizmu robaczki trochę), Zachód może jeszcze zaposiłkować się Rosją, każdej maczugi będzie na pełzającego Żółtego potrzebował. A wtedy Polska co, znowu w ruskie kamasze jak mój dziadek w 1905 na Japończyka? Tyle że dziadek Bronisław (piękne imię!) Kostkiewicz (cudo nazwisko i własne!) spadł z dachu (dekarz) i obojczyk złamał i dzięki temu pół wieku później ja powstałem. Tu trzeba premedytować już dzisiaj, bo za 30 lat będzie 30 lat za późno. Naród nie może dawać szyi za inny naród, a już na pewno nie Polska. Nie denerwujcie – do bezetnicznego Kaczyńskiego z Etniczną Zausznią też mówię – Prawa.

Tadeusz Korzeniewski na zakończenie dodaje cytat z blogosfery, będący ciekawą wizją przyszłości Rosji:

"Rosja się zawali jutro? Czy za tydzień?"

Nędzna ironia w pytaniu, ale odpowiem. To potrwa nieco dłużej niż tydzień. Poza tym nie wiem co rozumiesz pod pojęciem "się zawali". Rosja po prostu zostanie podzielona na mniejsze obszary i wszyscy będą zadowoleni.

Ma za miedzą potężniejszego sąsiada, a dysproporcja narasta. Kreml tapetuje katastrofalną sytuację strategiczną gadkami o "przyjaźni" z Pekinem, tyle że od 2013 Pekin otwarcie i nieprzerwanie głosi konieczność zwrotu 1,6 mln km2 "ziem rdzennie chińskich pod tymczasową administracją rosyjską" - zabranych w "wieku hańby" Chinom Traktatem Aiguńskim (1858) oraz Konwencją Pekińską (1860) przez Rosję. A dysproporcja potęgi i ambicje i roszczenia Pekinu będą się tylko powiększać - na niekorzyść Rosji. Poza tym wystarczy porównać  Heilongjiang – północną prowincję ChRL z tym co jest na północ od granicy pomiędzy Chabarowskiem a Błagowieszczeńskiem. Na południu jest gęsta sieć dróg, autostrad, linii kolejowych, portów lotniczych, mostów, wiaduktów, tuneli, fabryk, centrów handlowych i dynamicznych miast. Na północ od tej linii - to prawie pustynia. Jedna nędzna droga od Irkucka, przez Czytę, Biełogorsk. Standard gorszy niż typowej u nas drogi wojewódzkiej (jedna jezdnia!!!). Populacje 1:30. No to sam sobie wykoncypuj jak długo te małe wysepki ludzi tam żyjących będą chciały uchodzić za Rosjan, a kiedy wszyscy zgodnie uznają, że lepiej być Chińczykiem i tę granicę zlikwidować.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Brzoza 2 czerwca 2020 18:26
2 czerwca 2020 19:05

Nam też jest miło jak temu księciu. :))

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @zw 2 czerwca 2020 18:39
2 czerwca 2020 19:09

"Zgrzytałem zębami" nie dlatego, że coś mi się nie podobało. Raczej jest wprost przeciwnie i dlatego jest ta notka.

Chodziło raczej o niezrozumienie, czasami, jego sposobu myślenia.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Maginiu 2 czerwca 2020 18:53
2 czerwca 2020 19:24

"Czy historia mówi nam co dalej..."

Historia może nam podpowiedzieć co było lepsze, co gorsze. Prawie "gotowe" rozwiązanie podał w książce „Co zrobić ze Wschodem Europy?” Hipolit Milewski, ale nie spotkał się niestety ze zrozumieniem prawie nigdzie. I to jest dramat. 

Od tamtych czasów wiele się zmieniło, ale i wiele spraw pozostało niezrozumianych aż do dziś a bez tego nie można niczego zmienić.

Od zrozumienia do podjęcia decyzji czy nawet ustalenia kierunków działania jest daleka droga. 

Kto chciałby pójść tą drogą?

zaloguj się by móc komentować

zw @Andrzej-z-Gdanska 2 czerwca 2020 19:09
2 czerwca 2020 19:25

Dziękuję za wyjaśnienie. Czytając notkę myślałem, że chodziło o to, że poglądy Milewskiego są ciekawe, ale osoba z jakichś powodów nie budzi sympatii. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Andrzej-z-Gdanska
2 czerwca 2020 22:22

Książę D.L z ostatniego fragmentu notki to Hieronim ks. Drucki-Lubecki herbu Druck, reprezentujący gubernię mińską ( Koło Kresowe w  Dumie rosyjskiej).

zaloguj się by móc komentować


Ogrodnik @Maginiu 2 czerwca 2020 18:53
2 czerwca 2020 23:08

"Czy historia mówi nam co dalej, co robić, jak to oceniać, jakie mamy szanse na trwanie w polskości w nadchodzących gwałtownych zmianach?"

Właśnie. Też wielki plus dla Pana Andrzeja z Gdańska. 

Ok. Bez ironii. Polskość nie powinna być już rozumiana lokalnie. Czyli w promieniu ok. 1000 kilometrów od Kalisza. Nie jestem historykiem tylko pracownikiem fizycznym. Ale z tego co wiem, podział na państwa narodowe jest sztucznym tworem. Coś jak covid x. 

Polskość powinna jasną pochodnią ludzkiego humanizmu wyniesionego na szczyt przez filozofię chrześcijańską. Bez granic. Granice ustalone przez sektory bankowe  nie powinny dla nas mieć żadnego znaczenia.

Zanim pojawił się Hipolit Milewski musiałem coś czytać.  F. Koneczny ( wg toyacha -- Konieczny) dał mi wcześniej wiele odpowiedzi.  Ponadto u Coryllusa dowiedziałem się, że bolszewików w 1920 finansował Londyn. No wystarczy, robota czeka.

zaloguj się by móc komentować

Ogrodnik @Ogrodnik 2 czerwca 2020 23:08
2 czerwca 2020 23:12

Ludzki humanizm. Mnie się podoba :)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska
3 czerwca 2020 06:40

Tak właśnie lud, ludowość, PSL i cała reszta wymyślone zostały wyłącznie po to, by ktoś mógł wytyczać granice etniczne. Reszta to didaskalia. W Polsce niestety traktowane serio

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @stanislaw-orda 2 czerwca 2020 22:22
3 czerwca 2020 08:14

Dziękuję za uzupełnienie.
Hipolit nie ujawniając czytelnikom inicjałów "księciunia" może chciał mu oszczędzić lekko mówiąc zniesławienia. :)

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Andrzej-z-Gdanska 3 czerwca 2020 08:14
3 czerwca 2020 08:43

Nie przypuszczam.
Zdaje się, że Hipolit i Hieronim byli  sąsiadami z Mińszczyzny.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Andrzej-z-Gdanska
3 czerwca 2020 09:20

Panie Andrzeju, wyłuszczył Pan najlepsze z najlepszego. Dziękuję, a teraz czas na przemyślenie ...

zaloguj się by móc komentować


Jazgarz @Andrzej-z-Gdanska 3 czerwca 2020 08:14
3 czerwca 2020 10:17

& unu

Hieronim 'a-zatem' Drucki Lubecki, właściciel majątku Nowole pod Mińskiem został przecież uwieczniony w 'na skraju imperium' przez M. Jałowieckiego, kiedy to dla niezłegi zysku parał się parcelacją szlacheckich majątków (Drycany Mantouflów) bodajże jako pionek żydowskich spekulantów z Mińska. Było to sprzeczne z polityką prezesa mińskiego towarzystwa ziemskiego- Wojniłowicz. Jałowiecki tak podsumował tę postać :' zły to ptak, co własne gniazdo kala'

.

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @Andrzej-z-Gdanska 2 czerwca 2020 19:24
3 czerwca 2020 11:05

Koncepcje Hipolita Milewskiego były z pewnością wszędzie rozumiane. Nie mogły być jednak wzięte pod uwagę, ani tym bardziej wdrożone z powodów zasadniczych. Koncepcje te wzmacniały Europę środkową, a Polskę w szczególności. Z puktu widzenia ówczesnych decydentów było to nie do zaakceptowania. Nie po to organizowali konflikt i pokonanie Niemiec, by powstała dla nich konkurencja w zarządzaniu obszarem między Bałtykiem, a Morzem Czarnym. Tylko dzięki amerykańskiemu kijowi w szprychy angielskie i w mniejszym zakresie francuskie udało się na 20 lat złapać Polakom oddech. Piłsudski wykorzystał wojnę amerykańsko-angielską i angielsko-francuską i zrobił co mógł, lub ile mu pozwolili akceptując czasowo wyjście po za ustalone ramy. Jego następcy nie byli wstanie kontynuować tej linii. Kwestia zarządzania Rosją z poziomu kanałów dystrybucji i zagrożenia militarnego pozostawała już tylko w rękach angielskich i amerykańskich. Stalin i jego następcy próbowali się z tego wywinąć, skutek znamy. Kilkadziesią milionów Rosjan, i odpowiednia dawka z Europy środkowej, poszło do piachu z takich czy innych, już prawie zapomnianych, względów.

Podobnie jest na terenie środkowej Europy teraz, tylko zamiast Francji silniejszym graczem są Niemcy, Anglia zdecydowanie słabsza niż wówczas, i doszły do gry Chiny. A gra się toczy o zarządzanie Rosją, a właściwie jej potencjałem terytorialnym i surowcowym. Europa środkowa, podobnie jak Kaukaz i Ukraina, jest tylko zapleczem, które lepiej mieć pod swoją kontrolą, i o to chodzi USA i Niemcom. Stąd przekomarzanki między głownymi graczami w sprawie byłych demoludów i przejmowanie przez nich, tych graczy, poszczególnych segmentów gospodarki i propagandy na tym obszarze. A  w dalszej kolejności w Rosji. Program jest rozpisany na dziesięciolecia. I jak widać działa. Ciekawe ilu Rosjan jest teraz gotowych umierać za Putina, Rosję, czy co tam jeszcze z tego zakresu. A takie pytanie będą sobie stawiać, a może już stawiają.

Czy rządzący w Polsce będą w stanie wyjść po za narzucone przez dużych graczy, na obecnym etapie światowej wojny gospodarczej, ramy działania? Którzy z nich są w stanie o czymś takim nawet myśleć, nie mówiąc o identyfikacji ograniczeń w poszczególnych obszarach działania?

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Wrotycz1 3 czerwca 2020 11:05
3 czerwca 2020 11:48

Dziękuję za świetny komentarz, z którym zgadzam się prawie w 100%.

Jest jednak jedno "ale", które nie daje mi spokoju. Ten niepokój zasiał u mnie sam Hipolit Korwin Milewski w ksiązce „Co zrobić ze Wschodem Europy?”  pisząc w zakończeniu pod datą 1 marca 1919 roku, cytuję:

Co do Polski, zwracam się do ludzi Zachodu, jej starych przyjaciół, jej współuczniów lub nauczycieli w kulturze łacińskiej i mówię im: Opatrzność otworzyła przed wami możliwości, które już nigdy nie wrócą. To pora wielkich czynów, a nie robi się wielkich czynów nieszczerze. Skoro wreszcie zdecydowaliście się odbudować Polskę, nie kupczcie w imię podlegających dyskusji i pozbawionych sprawdzonych dowodów „zasad”, nie dajcie się otumanić szemranym politykom i agitatorom do stworzenia niebyłych narodowości i państw, ale ustanówcie ją z jej naturalnymi i historycznymi sprzymierzeńcami, tak wielką i tak mocną, jak to możliwe, ponieważ dla was nie będzie ona nigdy niebezpieczna, a będzie mogła być pomocna.

Pomyślcie o narodzie polskim z dnia jutrzejszego i z dalszej przyszłości, którego całą polityczną mentalność formujecie w tej chwili. W swoich procedurach nie zapominajcie, że ten naród, który posiada wszystkie wasze wady, posiada także wasze najlepsze zalety. Jest dzielny, jest dumny. Zraniony i znajdujący się w groźnym niebezpieczeństwie przyjąłby zarazem pomoc, jak i wskazanie kierunku przez starych przyjaciół.

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @Andrzej-z-Gdanska 3 czerwca 2020 11:48
3 czerwca 2020 12:58

Niestety, pan Hipolit Milewski h. Korwin nie był gangsterem. Z pewnością wiedział, że apelowanie do sumień i rozumu ma ograniczony skutek. Decyduje siła. Próbował, w ramach swoich możliwości robić to, co uważał za słuszne i pożyteczne, a służące ogólnemu dobru, w szczególnosci Polski. Zdawał sobie sprawę z ograniczonych możliwości i małych szans na sukces ale próbował, działał zgodnie ze swoim sumieniem, nie małymi umiejętnościami i estetyką. Skutek znamy. Przeciw niemu były większe siły, a których cele były inne. Cenne jest dla mnie, i chyba nie tylko, jego świadectwo spisane dla tych, którzy chcą wiedzeć więcej niż im proponują rozmaite formy takiej czy innej propagandy.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @Ogrodnik 2 czerwca 2020 23:08
4 czerwca 2020 22:32

Polskość powinna jasną pochodnią ludzkiego humanizmu wyniesionego na szczyt przez filozofię chrześcijańską. Bez granic. Granice ustalone przez sektory bankowe  nie powinny dla nas mieć żadnego znaczenia.

Że jak? Granice ustalone przez sektory bankowe nie mogą ograniczać polskości? A co ich to obchodzi? Sektory bankowe nie mają wyznaczonych żadnych granic. To polskość sektory bankowe wysysają ze wszystkich żywotnych soków i wywożą w świat wpompowując, tam gdzie im się podoba. I jeśli są to "jasne pochodnie ludzkiego humanizmu" - to tylko w tym sensie, że działalność ta opiera się na racjonalnym działaniu. Ale nie ma tu już żadnych polskich wartości.

Ale z tego co wiem, podział na państwa narodowe jest sztucznym tworem.

Przy tak śmiałym stwierdeniu nieśmiało polecam: https://www.tadeuszkorzeniewski.info/2018/10/na-bok-z-nimi.html#more

 

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Ogrodnik @Maginiu 4 czerwca 2020 22:32
4 czerwca 2020 23:48

Dzięki, kurde za tą epopeję swiatowidową kibolską. Przeczytałem.

Emocjonalnie wzrusza.

Ale co ja robię, jako obywatel?

Proste. Wczoraj byłem w gościnie u muzułmanów. Skarpet nie musiałem zdejmować. 

Moje pierwsze spostrzeżenie to był włączony telewizor i lecąca bajka z logo Disney. 

Na wejściu zaznaczylem, że jako chrześcijanowi mnie to ubliża.  Ponadto w moim rozumieniu jest to całkowicie nie halal. Pełne zrozumienie, telewizor wyłączony. 

Niestety, nie miało to nic wspólnego z promowaniem polskości ,;(

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @gabriel-maciejewski 3 czerwca 2020 06:40
7 czerwca 2020 21:30

Ciekawe po co wymyślono PiS? Pewnie żeby nam nieba przychylić?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować