-

Andrzej-z-Gdanska

Inż. Doboszyński przed Sądem Przysięgłych. Zeznania świadków i mowy obrońców

W dalszej części zeznań Doboszyński i inni świadkowie mówią o rzeczach niepojętych dla współczesnego czytelnika takiego jak ja. Poniżej, dla zachęty do przeczytania całości, kilka wybranych zdań.

 

Doboszyński mówi o tym, że po 10 latach rządów piłsudczyków, oni sami twierdzą, że zgubiono naród.

Doboszyński chodził w Wielki Czwartek na jarmarku w Skawinie i spokojnie uświadamiał ludzi o konieczności kupowania tylko u Polaków, za co Żydzi chcieli go pobić. Policja nie reagowała.

Doboszyński interweniował w głośnej sprawie Kołka i Targosza nawet u samego wiceministra Jastrzębskiego. - chyba tego samego co bohater książki CORYLLUSA „Socjalizm i śmierć” Tom I.

Byli też konfidenci, opłacani przez Żydów. Żydzi i komuniści chcieli napaść na Skotnicki kościół i księdza, oraz zniszczyć lokal S. N.

Jest też mowa o innym bohaterze książki CORYLLUSA „Socjalizm i śmierć” Tom I, a mianowicie o dr Drobnerze.

Wybrałem tylko najistotniejsze, z mojego punktu widzenia, obszerne fragmenty zeznań.

 

Orędownik nr 138 z 18 sierpnia 1937 r., str. 3, zeznanie

We wczorajszym sprawozdaniu z zeznań inż. Doboszyńskiego wypadł ustęp następujący:

W tym czasie dla mnie przełomowym odbył się zjazd "Zarzewia". Jest to organizacja "sanacyjna", jednak o bardziej narodowym obliczu. Zjazd "Zarzewia", któremu patronował min. Ulrych i wiceminister Schaetzel, powziął szereg uchwał bardzo znamiennych, a za mowy, jakie tam wygłoszono, każdy narodowiec, być może, powędrowałby do Berezy. A była to właśnie partia sanacyjna.

Na drugi dzień "IKC" zamieścił artykuł, który był skrótem referatu wygłoszonego na zjeździe "zarzewiaków" p. t. "Zgubiliśmy naród". Artykuł ten wywarł na mnie wstrząsające wrażenie. Jakto, zapytałem siebie, po 18-tu latach niepodległości zgubiliśmy naród?

Tu Doboszyński odwraca się do ławy przysięgłych i mówi coraz bardziej podniesionym tonem:

Zgubiliśmy naród, po dziesięciu latach rządów! Czyich rządów? Piłsudczyków! Myśmy wiedzieli, że zgubiono naród, ale nie przypuszczaliśmy, że tamci dostrzegli, że zgubili naród. Do was, panowie przysięgli, zwracam się teraz, gdy będziecie decydowali o moim losie, nie zapomnijcie o tym, że w chwili przełomowej dla mnie dowiedziałem się, że zgubiono naród.

 

Orędownik nr 139 z 19 sierpnia 1937 r., str. 2, zeznania

JAK WYGLĄDAŁ BOJKOT W SKAWINIE

Apl. Jaworski: Czy świadek brał udział w bojkocie w Skawinie i jak, ten bojkot wyglądał?

Śwd.: Chodziło się od straganu do straganu, od sklepu do sklepu i uświadamiało się ludzi.

Apl. J.: Jakie polecenia wydawał Doboszyński w związku z bojkotem?

Śwd.: Mówił, że mamy uświadamiać, aby nie kupowano u Żydów. Zalecał spokój.

ApI. J.: Czy były w czasie jarmarku w Skawinie aresztowania z powodu prowadzenia bojkotu?

Śwd.: Tak. To było podyktowane ze strony żydowskiej. Inż. Doboszyńskiego chcieli też pobić.

Doboszyński: To było w Wielki Czwartek?

Ś w d.: Tak.

ApI. J.: Co robił inż. Doboszyński w Wielki Czwartek na jarmarku w Skawinie?

Śwd.: Mówił, abyśmy spokojnie uświadamiali ludzi o konieczności kupowania tylko u Polaków. Chodziła za nami grupa ludzi, przeważnie Żydów, którzy odgrażali się Doboszyńskiemu. Jeden z kolegów zwrócił uwagę policjantowi, że chodzi bojówka. Policjant odpowiedział: "To mnie nie interesuje". Sam posterunkowy szedł z grupą żydowską.

ApI. J.: Czy pan czytał jaki artykuł, w którym by o Doboszyńskim źle mówiono? Czy "front ludowy" napadał na Doboszyńskiego?

Śwd.: W "Tygodniku Robotnika" opisane było o Kalwarii, drwili sobie z pielgrzymki, w której wziął udział Doboszyński i gdzie była odczytana po raz pierwszy modlitwa o Wielką Polskę.

 

Orędownik nr 142 z 23 czerwca 1937 r., str. 2, zeznania

ZEZNANIA RED. ZAJĄCZKA

Następnie zeznawał redaktor Edward Zajączek z Bielska, prezes zarządu okręgowego Stronnictwa Narodowego i sekretarz "Pracy Polskiej" w Bielsku, były więzień Berezy.

Śwd. Zajączek: - Prześladowania były wyjątkowo drażliwe. Miały cechy sadyzmu...

Przew. dr Krupiński: - Proszę, aby pan nie używał podobnych określeń.

Śwd.: - Trudno mi używać innych określeń. To było jedno pasmo cierpień moralnych. To była jedna katorga. Celował w tym wice starosta Bassara. Był on artystą w swoim rodzaju.

Przew.: - Proszę o fakty.

JAK P. BASSARA ROZWIĄZYWAŁ ZEBRANIA

Śwd. Z.: - Zakazywano nam odbywania publicznych i członkowskich zgromadzeń. Z reguły je rozwiązywano. Rozwiązywano je, gdy brakło kropki nad "i". Kiedy nawet udzielono nam zezwolenia, zebranie i tak rozwiązywano. Na przykład w Wilkowicach wszczęły hałas dwie osoby. Rozwiązano zebranie, podając, że zakłócony został spokój. Przemawiał wówczas poseł Matlosz z Pelplina. W Międzybrodziu Bialskim, w lokalu, w którym miało się odbyć zebranie, posprzeczało się trzech "strzelców", wobec czego rozwiązano zebranie, na które przybyło 800 osób. W Porąbce miało się odbyć zebranie w lokalu gminnym. W ostatniej chwili nie można było znaleźć klucza.

W Komornikach odbywało się zebranie w obecności wicestarosty Bassary. Szofer jego robił taki hałas, że zagłuszał przemówienie. Na innym zgromadzeniu rozwiązano mi zebranie za odczytanie artykułu z nieskonfiskowanej gazety. Tłum ruszył wówczas na wicestarostę Bassarę, wołając: "Na miłość Boską, niech pan się uspokoi!".

UTRUDNIENIA W PRACY

Przew.: - A jak było z utrudnieniami w pracy?

- Józef Rączka pracował w Porąbce. Zwolniono go z tej posady. Wystarałem mu się o inną pracę. Znów go zwolniono. Kierownik fabryki powiedział mu: "My mamy dostawy, może pan tutaj zostać, ale pod tym warunkiem, że pełnić pan będzie rolę konfidenta". Rączek odpowiedział na to:

"Zginę, jak ten pies pod płotem, ale nie zdradzę Stronnictwa Narodowego". A głośna sprawa Kołka i Targosza. Interweniowałem w tej głośnej sprawie nawet u samego wiceministra Jastrzębskiego.

- Gdzie była jaka praca, finansowana przez jakieś władze, tam narodowiec się nie dostał.

Mówiono im, by poszli po pracę do Dmowskiego, czy do Zajączka.

- Przepisy policyjno-budowlane obowiązywały w całej pełni narodowców. Za słomki na podwórzu wymierzano mandaty. Sto kilkadziesiąt takich spraw było. Gdyby nie sądy, które uchylały wyroki starościńskie, do zajść myślenickich doszłoby było znacznie wcześniej.

REWIZJE I ARESZTOWANIA

- Równie częste były rewizje. A przeprowadzano je często w nocy. Zabierano przy tym prywatną korespondencję. W sprawie zabranej korespondencji zwracać się musiałem do ministra i do kancelarii prywatnej Prezydenta Rzplitej. Odpowiedziano mi, że korespondencja będzie zwrócona.

Dotychczas jej jednak nie otrzymałem.

- Aresztowań było bez liku. Organizatorów zebrań przetrzymywano przed zebraniem, chcąc ich zniechęcić.

Głośną była sprawa Kusia. Przyszedł policjant i uderzył go w głowę, a następnie zostało rozwiązane zebranie, "bo nie było na nim porządku". Doniesienie policyjne mówiło o delikatnym zwróceniu uwagi. Innego jednak zdania był lekarz, który zakwalifikował pobicie jako uraz cielesny i sąd, który skazał policjanta na 2 miesiące więzienia. Policjant ten do dziś dnia jeszcze pełni służbę.

- Uspokajać musiałem ludzi, którzy zwracali się do mnie, mówiąc, że w tych warunkach nie mogą żyć.

ŁAMANIE CHARAKTERÓW

- To wszystko można by jednak jeszcze wytrzymać. Najdotkliwiej jednak dawało się we znaki tępienie charakterów, robienie z ludzi ideowych kanalii. Mam zeznania byłych konfidentów. To są straszne fakty. Byli też konfidenci, opłacani przez Żydów.

Przemawiałem np. na zebraniu w Jeleśnej. Wytoczono mi sprawę. Na rozprawie okazało się, że oskarżenie oparte było na doniesieniu konfidenta, który był utrzymywany przez Żyda, aby śledził narodowców. Innym razem konfident zeznał, że starosta kazał zakładać organizację, młodych narodowców, aby robić dywersję w szeregach Stronnictwa Narodowego.

GDY GEN. HALLER PRZYJECHAŁ

- Te próby dywersji czyniono nie tylko w naszych szeregach. W powiecie bialskim i żywieckim zorganizowanych jest 6.000 "Hallerczyków". Przygotowaliśmy się bardzo pilnie do przyjęcia gen. Hallera. N a dwa dni przed zebraniem odmówiono nam sali. Postanowiliśmy urządzić zebranie w charakterze akademii w "Domu Polskim".

W nocy budzi mnie ktoś i woła: "Redaktorze! Dom Polski się pali!" Z części budynku, gdzie znajduje się sala, wydobywał się ogień.. Później w czasie restaurowania sali znaleziono materiał wybuchowy!

- Zawiadomiłem starostów tych rejonów, przez które miał przejechać gen. Haller. Za autem gen. Hallera jechały auta policyjne. A działo się to dlatego, że spisywano nazwiska wszystkich tych, którzy brali udział w przyjmowaniu wodza Armii Błękitnej. Wszyscy oni, w liczbie pięciuset, otrzymali mandaty karne od 25 do 50 zł.

Mnie samego wreszcie aresztowano i przewieziono do Wadowic, gdzie trzymano mnie dwa miesiące.

- Wkrótce rozwiązano Związek Hallerczyków i Obóz Wielkiej Polski, Zmarnowano w ten sposób wielki kapitał moralny.

UNIEWAŻNIANIE LIST

Ruch narodowy napotykał stale na trudności. Na rejestrację "Pracy Polskiej" czekałem 9 miesięcy. Przy wyborach w 1928 roku na liście narodowej zebrałem 130 autentycznych podpisów. Jak brzmiało potem doniesienie komisji? Zaprzysiężony grafolog uznał większość tych podpisów za nieważne, tak że lista nasza została skreślona. W odpowiedzi napisałem, że takiego rozpoznania podpisów dopuścił się zaprzysiężony łotr "sanacji moralnej". Oskarżono mnie przed sądem, który mnie uniewinnił, stając na stanowisku, że ubliżyłem nieznanemu.

- Na Podhalu, gdzie w 99 procentach unieważniono listy narodowe do wyborów gromadzkich, powiedziano nam, że albo pójdziecie na kompromis, albo wam listy unieważnimy. W ciągu mej działalności miałem 160 rozpraw.

14 razy byłem więźniem śledczym, a raz tylko skazany, a to w związku z przemówieniem, w którym mówiłem o generale Zagórskim.

- Kolega Bartyzel w Berezie naliczył 360 pałek, jakie otrzymał, a po tym przestał liczyć. Dziś Bartyzel leży chory. Kto nie patrzy pod kątem żłobu, ale kto patrzy pod kątem Wielkiej Polski, ten z obrzydzeniem odwraca się od tej rzeczywistości, która znalazła protest w czynie Doboszyńskiego.

 

Orędownik nr143 z 24 czerwca 1937 r., str. 2, zeznanie

Śwd . Jan Krasny, oskarżony z procesu o marsz na Myślenice.

Prokurator: - Co pan wie o zamierzonym przez Żydów napadzie na Skotnicki kościół?

Śwd.: - Żydzi i komuniści chcieli napaść na kościół i księdza, oraz zniszczyć lokal S. N.

Pilnowaliśmy, aby się to nie stało.

Adw. Pozowski: - Czy mówił pan, o tym Doboszyńskiemu?

Śwd.: - Mówiłem. Drużyny ochronne tworzyliśmy dla porządku. W Skotnikach drużyna pilnowała, aby komuniści nie napadli. Była w tej sprawie uchwała całej gromady. Gdyby miał nastąpić napad, wieś cala miała być wówczas zaalarmowana biciem dzwonu.

Sędzia dr Frey: - Na jakiego to księdza chciano napaść?

Śwd.: - Ma nie ładne nazwisko, bo Trocki, ale jest wrogiem komunizmu.

Siedział na Solówkach. Na kazaniach mówił ksiądz o niebezpieczeństwie komunizmu. Komuniści odgrażali się mu, mówiąc, żeby nie ten klecha, to by nie było w Skotnikach endeków.

Dr Frey: - Czy w Skotnikach są Żydzi?

Śwd.: - Był jeden, ale nie mógł umrzeć z głodu.

Dr Frey: - A pan mówił o mającym nastąpić napadzie Żydów. Skąd oni się mieli wziąć?

Śwd.: - Z Kazimierza i Krakowa.

 

Orędownik nr 146 z 27 czerwca 1937 r., str. 5

Wczoraj przemawiali prokurator i trzej obrońcy

Mowa adw. Stuhra

Panowie Sędziowie!

Inż. Doboszyński nie potrzebuje obrony. On oskarża. On wystąpił w roli oskarżyciela wszystkich tych, którzy stworzyli warunki, jakie skłoniły Doboszyńskiego do wystąpienia, by obudzić opinię publiczną.

Inż. Doboszyński oskarżał tych wykonawców suchych przepisów, jak p. Bassara, którzy zagrażali robotnikowi w jego bycie. Po wyprawie myślenickiej rozpoczęto atak na instytucje sądów przysięgłych. Chciano odebrać inż. Doboszyńskiemu właściwego sędziego, który by go sądził za jego czyny.

- Wspomniał p. prokurator, że Moskwa podziękowałaby inż. Doboszyńskiemu za jego czyn. Sądzę, że ten zwrot najwięcej boli inż. Doboszyńskiego, gdyż gdyby miała co do mówienia Moskwa, inż. Doboszyński zostałby w ciągu 24 godzin rozstrzelany pod płotem, a plutonem egzekucyjnym nie dowodziłby nikt inny, jak p. dr Drobner, przeciwko któremu pan prokurator niedługo będzie miał okazję wystąpić z aktem oskarżenia.

Mowa adw. Czerwińskiego

- Panowie przysięgli! Ten, kto swym postępowaniem czyni wbrew prawu, nie musi być uznany winnym.

Może to nastąpić dopiero po zbadaniu podłoża jego czynu.

- Panowie Sędziowie! Przypominam powiedzenie inż. Doboszyńskiego:

"Gdyby stosowano do mnie prawo tak, jak ja je stosowałem, nie byłoby wyprawy myślenickiej". Tu tkwi jądro zagadnienia.

 

Poniżej linki do tekstów związanych:

http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/inz-doboszynski-przed-sadem-przysiegych-czy-barcelona-bya-bardziej-czerwona-niz-krakow

http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/adam-doboszynski-postac-wybitna-i-tragiczna-relacja-z-i-konferencji-lul-w-tokinii

http://umami.szkolanawigatorow.pl/adam-doboszynski-ekonomia-krwiII

http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/i-konferencja-lul-8-grudnia-od-930-do-18-19-w-paacu-tokinia-pod-kaliszem-relacja



tagi:

Andrzej-z-Gdanska
15 stycznia 2019 22:54
6     1312    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

umami @Andrzej-z-Gdanska
16 stycznia 2019 00:25

Dzięki za notkę.

Ja zamieszczę relację z żydowskiej gazety Nowy Dziennik.

A w ramach uzupełnień:

Adam Doboszyński - Modlitwa o Wielką Polskę

(Pro Christo! Wiarą i czynem! Miesięcznik młodych katolików. 1938, nr 3)


ADAM DOBOSZYŃSKI
MODLITWA O WIELKĄ POLSKĘ

Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Świętej Jedyny,
Panie Jezu Chryste i Ty, Najświętsza Panienko Kalwaryjska z cudownego obrazu, raczcie wejrzeć na szczerość dusz
naszych i na czystość dążenia naszego. Choć grzeszni i ułomni wielce, pod Twoją, Najświętsza Panno, opiekę się
uciekamy, i Ciebie za Orędowniczkę naszą obieramy sobie.
Jakoś sama cierpiała pod Krzyżem Syna Twego, Matko
bolejąca, tako wejrzyj na ucisk i utrapienie Ojczyzny Polski
naszej. Wejrzyj na głód i niedolę milionów, które bez pracy
i chleba pozostają. Na podeptanie prawa Bożego wejrzyj.
Na pognębienie wejrzyj najuczciwszych, na zanik sumienia.
Wejrzyj jako się panoszą coraz zuchwałej wrogowie Wiary
naszej Świętej i Kościoła Bożego. Wejrzyj na braci naszych, którzy za miłość Narodu i Ojczyzny pokutują, zdrowie
tracą i mienie, na uciemiężenie godności ludzkiej i wolności.
Wejrzyj na tę naszą niedolę i poniewierkę.
Pod Twoją obronę się chronimy, Panno Najświętsza na
Kalwarii cudami słynąca, Tobie wiarę i miłość ślubujemy.
Klęknij wraz z nami, Królowo Korony Polskiej, u podnóża
Tronu Syna Twego i poprzyj modły nasze, gdyż oto błagamy
o spełnienie marzeń naszych, dla których walczymy i cierpimy.

O Polskę godziwą — błagamy Cię, Panie!
O Polskę sprawiedliwą — błagamy Cię, Panie!
O Ojczyzną dla ubogich — błagamy Cię, Panie!
O Polskę dla Polaków — błagamy Cię, Panie!
O Polskę katolickiego nabożeństwa — błagamy Cię, Panie!
O Polskę ludzi silnych — błagamy Cię, Panie!
O Polskę czystego sumienia — błagamy Cię, Panie!
O Polskę ludzi sytych — błagamy Cię, Panie!
O Polskę uczciwości i miłosierdzia — błagamy Cię, Panie!
O Wielką Polskę — błagamy Cię, Panie!

Racz nam dać Panie, Polskę Wielką i Godziwą, która by
była na wzór Królestwa Twego.

Modlitwa ta została odmówiona po raz pierwszy gromadnie przez
wielką, czterotysięczną pielgrzymkę narodową do Kalwarii Zebrzydowskiej dnia 14 sierpnia 1935 roku.

zaloguj się by móc komentować

umami @Andrzej-z-Gdanska
16 stycznia 2019 00:39

Ten adwokat Stuhr to brat dziadka Jerzego Oskara Stuhra (tego aktora) - Oskar Stuhr.

zaloguj się by móc komentować


Andrzej-z-Gdanska @umami 16 stycznia 2019 00:25
16 stycznia 2019 07:49

Teraz widać dokładnie dlaczego wyśmiewano pielgrzymkę Doboszyńskiego. Z ich (tegoktórynieprzepuszczażadnejokazji) była to groźna sprawa.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Andrzej-z-Gdanska
16 stycznia 2019 10:28

Wielkie dzięki za notkę. Kolejna biała plama . W obecnie obowiązującej nauce historii tylko "antysemityzm". O "antypolonizmie" ani słowa.

zaloguj się by móc komentować

Krzysztof5 @Andrzej-z-Gdanska
16 stycznia 2019 12:04

Myslenice i Przytyk,

chrzscijanstwo-judaizm,

prawo-sady

 
Oredownik1936_nr145a-04.jpgOredownik1936_nr145a-02.jpg

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować