-

Andrzej-z-Gdanska

Jak rośnie dobrobyt?

To jest tytuł bardzo interesującej książki, którą napisał Wincenty  Lutosławski, nieznany dotąd mnie a nawet mało znany zwłaszcza w Polsce, chociaż był znany za granicą.

Książka jest jeszcze dostępna w „Klinice Języka”:

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jak-rosnie-dobrobyt/

Książka ta jest małą książeczką o wielkich sprawach i nie boję się napisać, jak każda książeczka z tej serii.

Co ciekawe osobą katolika, Wincentego  Lutosławskiego, tak mało znaną w Polsce, zainteresował się „Przegląd Religioznawczy” publikując w 2014 roku artykuł Pawła Kusiaka z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, pt. „Mesjanizm Wincentego Lutosławskiego i jego społeczno-polityczne implikacje”.

Co jeszcze ciekawsze twórczością katolika i narodowca Wincentego  Lutosławskiego zainteresował się taki przegląd (religioznawczy), autor, który pracuje w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, a tytuł lekko dyskredytuje autora książki „Jak rośnie dobrobyt?”

Te „ciekawostki” przedstawię na koniec ponieważ pierwszeństwo ma wybór tekstów z interesującej książki o zaciekawiającym tytule. Po zapoznaniu się z wypowiedziami autora łatwiej będzie można zrozumieć sens czy raczej cel napisania tego artykułu. Chociaż uważam, że poświęcanie tyle czasu, żeby zdyskredytować tak mało znanego w Polsce autora jest dla mnie zagadkowe.

 

Tytułem wstępu zacytuję autora:

Wszystkim plagjatorom, co zdania z mej książki za swoje podawać będą, z góry wybaczam i dziękuję za zaszczyt, jaki mi wyświadczą, okradając mnie z myśli i zdań. O prawa autorskie nie dbam; niech kto chce przedrukowuje całe ustępy jako swoje, aby zbawienne prawdy znalazły największe rozpowszechnienie.

Niczego nie pragnę goręcej, jak spotkania takiego czytelnika, którego bym mógł uznać za mego wodza w tej wielkiej walce, do której cały naród wzywam, w ostatecznej rozprawie między różnego typu złodziejami, a zwartą i zgodną gromadą ludzi uczciwych.  

Wilno, 26 Lutego 1926 r.

Autor uważa, że cenimy rasowe konie i psy, więc nie możemy zamykać oczu na rasowość ludzi. Są pewne zalety, których jednostka zdobyć nie może inaczej, niż przez pracę i wysiłek szeregu pokoleń dobrze wychowanych, a te zalety stanowią rasowość. Stąd leży w interesie państwa, by na stanowiskach dyplomatycznych byli ludzie rasowi.

Autor już w 1926 roku twierdził, że podział ludzi na robotników i kapitalistów jest fałszywy, bo dziś większość robotników jakieś mienie czyli kapitał posiada, a większość kapitalistów jest zmuszona do pracy.

Socjaliści, którzy krzewią zazdrość i nienawiść robotników wobec kapitalistów, mają całkiem inny cel niż dobro robotników. Chcą oni użyć robotników jako swego narzędzia, by zrujnować kapitalistów i zagrabić bez pracy i zasługi kapitały, aby potem w biurokracji socjalistycznej opływać w dostatki i trzymać robotników w niewoli, jak to się dzieje w Rosji. Robotnicy, którzy ufają socjalistom i dają się przez nich użyć jako narzędzie dla pozyskania władzy politycznej, mimo woli gotują sobie daleko gorszą niewolę, niż obecna zależność od konieczności zarobkowania.

Materializm nieuchronnie prowadzi do ateizmu, czyli zaprzeczenia Boga i do determinizmu, czyli zaprzeczenia wolnej woli.

Jeśli Boga nie ma, człowiek zaś nie ma wolnej woli, to gdzież jakakolwiek miara uczciwości? Każdy czyni to, co musi, i takie przekonania prowadzą do powszechnej niewoli. Każdy socjalista jest niewolnikiem lub tyranem i chciałby wszystkich trzymać w wiecznej niewoli, skazanych na przymusowe roboty.

W kwartalniku „Mind” [wydawanym przez  Oxford University Press] Nr. 121 za styczeń 1922 r. Autor ogłosił pierwszy rozdział teorii cech osobowości, zawierający teorię płci.

Ludzie nie są równi i nawet nie mogą być równi, bo w ogóle w świecie nie ma dwóch rzeczy zupełnie równych. Im wyżej sięgamy w skali bytu, tym więcej wzrasta nierówność.

Istnieją prawdziwe klasy, dawniejsze niż różnice między robotnikiem a fabrykantem, chłopem i szlachcicem, plebejuszem i patrycjuszem, niewolnikiem i człowiekiem wolnym. Najważniejsza taka klasowa różnica, to jest różnica między złodziejami a uczciwymi ludźmi. Do klasy złodziei może należeć robotnik i fabrykant, chłop i szlachcic, biedny i bogaty. Złodziej zawsze chce bez pracy dostać to, co mu się nie należy, gwałtem lub podstępem.

W rozdziale VI. „Tajemnica powszechnego dobrobytu” Autor odsłania nam sekret na który składa się:

Główne warunki powszechnego dobrobytu są następujące:

1.         Dobry, trwały rząd.

2.         Potęga państwa, zabezpieczająca trwały pokój.

3.         Sprawność sądownictwa i policji (bezpieczeństwo życia i mienia, powszechne uznanie prawa własności).

4.         Zupełnie stała waluta.

5.         Wysoki poziom szkół i wychowania publicznego.

6.         Bezwzględna wolność pracy i twórczości.

7.         Doskonała organizacja społeczna.

Po przeczytaniu tych siedmiu punktów można (i słusznie) dojść do wniosku, że nie są to zbyt wielkie tajemnice. Jak zwykle „diabeł tkwi w szczegółach”, które Autor omawia szczegółowo na kartach swojej książki.

W rozdziale VII.  „Wielka przemiana” Autor odpowiada na ważkie pytanie dotyczące osiągnięcia powyższych siedmiu punktów:

Każdy czytelnik zapyta, od czego to się ma zacząć, co każdy z nas uczynić może, aby te cele zostały osiągnięte?

Otóż niewątpliwie zacząć można zwrot ku lepszemu najskuteczniej przez utworzenie wewnątrz Sejmu i Senatu ścisłego grona ludzi, którzy by sobie za cel postawili oddziałanie wszelkimi środkami na swych kolegów, aby ich przekonać o koniecznej potrzebie stopniowego zmniejszenia ilości i podniesienia jakości wyborców, posłów i ministrów. Akcja ta może być bardzo stopniowa, a byłaby ogromnie przyspieszona przez udział czynny Prezydenta Rzeczypospolitej, który, gdyby całą duszą tę sprawę poparł i każdą od najpilniejszych spraw państwowych wolną chwilę temu jedynie poświęcał, aby w poufnych rozmowach poszczególnych posłów o doniosłości reformy przekonywać osobiście, więcej mógłby dla dobrego skutku zrobić niż jakikolwiek inny obywatel Rzeczypospolitej. Jeśli sejm złożony z 444 członków zgodzi się na zmniejszenie ilości posłów o jedną trzecią, to następny sejm z 300 posłów, może się zgodzić na zmniejszenie ilości znów o jedną trzecią, a sejm z 200 posłów na raz wytkniętej drodze pójdzie jeszcze dalej.

Delegaci wszelkich organizacji społecznych utworzyliby wielkie towarzystwo naprawy Rzeczypospolitej, które by się zajęło propagandą powyżej wyrażonych prawd politycznych, za pomocą broszur, wykładów, wieców i dyskusji publicznych.

Trzeba żeby wskutek tej propagandy terminy demokracja, ludowładztwo, powszechne głosowanie, powszechne nauczanie, powszechna służba wojskowa utraciły swój urok w umysłach nawet najciemniejszego pospólstwa, do którego autor niniejszego dzieła sam przemawiać nie umie, bo przez całe życie zawsze szukał elity moralnej i umysłowej, a od barbarzyńców i wszelkiego rodzaju chamów stronił.

Wielka Przemiana u nas nie powinna się dokonać nagle przez zamach stanu jak we Włoszech. Gwałtem i terrorem nikogo się nie uszlachetnia, tu zaś chodzi o uszlachetnienie mas, aby dobrowolnie uznały władzę duchowej elity.

Dążenie duchowe, tęsknota do ideału, istnieją często u ludzi niewykształconych, a chciwość rozkoszy i zysku, podobnie jak ambicja władzy trafiają się u ludzi najwyżej wykształconych.

Dlatego samo wykształcenie jeszcze nie wystarcza jako kryterjum kwalifikacji moralnych, potrzebnych dla udziału w rządach.

Trzeba się wyzbyć wszelkich partyjnych uprzedzeń i łączyć z sobą w karnych społecznie szeregach ludzi różnych partji pod hasłem naprawy Rzeczypospolitej przez ograniczenie ilości, a podniesienie jakości wyborców, posłów i ministrów.

To hasło jest zupełnie zrozumiałe i łatwiej ludzi zjednoczy niż daleko zawilsze hasła hjerarchji ducha, panowania elity, sprowadzenia na ziemię Królestwa Bożego.

Demokracja współczesna jest reakcją na nadużycia dynastji i arystokracji rodowej, ale ruch demokratyczny nie odważył się na zniesienie zupełne przywilejów urodzenia, tylko je w bardzo niewłaściwy i szkodliwy sposób rozszerzył.

Demokracja, chcąc naprawić złe skutki przywilejów urodzenia szlacheckiego, naraziła nowoczesne państwa na daleko gorsze zło panowania demagogów chciwych rozkoszy i żądnych władzy. Nawet w dawnych greckich państewkach, które wszystkie miały ustrój arystokratyczny, bo prawa polityczne posiadali jedynie wolni obywatele, stanowiący zaledwo dziesiątą część ludności, to co wówczas nazywało się demokracją, to jest przewaga wśród wolnych obywateli pierwiastków o niższym poziomie wychowania, już prowadziło do strasznych nadużyć, tak, że największy znawca greckiej polityki Arystoteles uważał demokratyczne rządy za najgorsze.

W kuźnicy narodowego wychowania można by stworzyć cudowny ośrodek wychowania i odrodzenia narodowego, mianowicie prócz szkoły także ognisko wydawnicze i biuro centralne propagandy narodowej myśli. To wszystko dałoby się uskutecznić za kilkanaście miljonów złotych, czyli za drobną część tego, co dziś rząd marnuje na zbyteczne ministerstwa.

Wystarczyłoby zespolić ściśle kilkunastu ludzi nauki, mających jasną świadomość narodową, i dostatecznie zasłużonych, aby mogli się cieszyć powszechnem zaufaniem narodu.

Środki na takie dzieło istnieją w ręku licznych zamożnych ludzi, a tylko brak zrozumienia, jak wielki i dobroczynny przewrót w życiu narodu jedna taka instytucja mogłaby sprowadzić.

Teraz przejdźmy do wspomnianego na początku artykułu w „Przeglądzie Religioznawczym” z 2014 roku Pawła Kusiaka z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, pt. „Mesjanizm Wincentego Lutosławskiego i jego społeczno-polityczne implikacje”.

https://wnhis.amw.gdynia.pl/images/Foldery/Pracownicy/pawel_kusiak_publikacje/pawel_kusiak_mesjanizm.pdf

 

Poniżej fragmenty:

Pod koniec XIX wieku Wincenty Lutosławski związał się z działaczami Ligi Narodowej: Zygmuntem Balickim (1858–1916), Romanem Dmowskim (1864–1939) i Janem Ludwikiem Popławskim (1854–1908). W konsekwencji sam również przystąpił do organizacji. W 1900 roku władze austriackie zarzuciły mu szerzenie pośród studentów idei narodowych, za co odsunięto go od wykładów na Uniwersytecie Jagiellońskim.

W wypracowanej przez Juliusza Słowackiego (1809–1849) koncepcji „ewolucji ducha” widział przeciwieństwo Darwinowskiej teorii „ewolucji z ciała”. Wincenty Lutosławski podkreślał, że Włosi i Anglicy mają tylko po jednym wieszczu, Francuzi żadnego, Polacy zaś aż trzech – tym bardziej więc powinni czerpać z ich natchnienia.

Robert Zaborowski zauważa, że autor Volonté et liberté, publikując w językach obcych wiele swoich prac, w których poruszał wątki narodowo-mesjanistyczne, w rzeczywistości był żarliwym promotorem polskiej kultury. Warto na to zwrócić uwagę, szczególnie że niewielu polskich myślicieli mogło w tamtym okresie poszczycić się szeroką recepcją naukową na Zachodzie.

str. 10

Jerzy Kojkoł, odnosząc się do idei społecznych Wincentego Lutosławskiego, zauważa, że filozof stworzył mistyczno-edukacyjną utopię, która opierała się na założeniu, że proces różnicowania się przyrody postępuje nieustannie. Wynika z tego, że rozwój dziejowy ludzkości nie prowadzi do zniesienia różnic kulturowych między narodami, tylko do ich pogłębienia. Ludzie zaś nie mają innego wyjścia, jak zaakceptować ten fakt, uznać go za wartość oraz tworzyć warunki, aby każdy naród mógł w sposób jak najbardziej twórczy rozwijać swoją odrębność.

str. 11

Lutosławski był przekonany, że odkrył podstawowe zasady funkcjonowania rzeczywistości. Uważał, że ostatecznym i najważniejszym celem człowieka jest dążenie do doskonałości duchowej. Środek do realizacji tego zadania widział przede wszystkim w odpowiednim wychowaniu. Tłumaczy to wielkie zaangażowanie W. Lutosławskiego w tworzenie organizacji młodzieżowych i pracę z nimi. Należy przyznać, że filozof odniósł też na tym polu obiektywne sukcesy.

PAWEŁ KUSIAK

W roku 2009 ukończył studia licencjackie, a w roku 2011 magisterskie w Akademii Marynarki Wojennej na kierunku stosunki międzynarodowe. Przygotowuje rozprawę doktorską pod opieką naukową dr hab. Jerzego Kojkoła, prof. AMW. Członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego (Komisja Rewizyjna) oraz redakcji kwartalnika „Przegląd Religioznawczy".

https://wnhis.amw.gdynia.pl/pl/pracownicy/item/881-informacje-dodatkowe-mgr-pawel-kusiak

Jerzy Kojkoł (ur. 18 października 1960 w Elblągu) – polski filozof i religioznawca, doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor nadzwyczajny i dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych Akademii Marynarki Wojennej, prezes Polskiego Towarzystwa Religioznawczego (Prezes), komandor Marynarki Wojennej.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Kojko%C5%82

Polskie Towarzystwo Religioznawcze (PTR) – założona w 1958 organizacja skupiająca polskich naukowców zajmujących się religioznawstwem i naukami pokrewnymi.

 W latach 1966-89 funkcjonowały prężne ośrodki religioznawcze w instytucjonalnych strukturach naukowych i uniwersyteckich.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Polskie_Towarzystwo_Religioznawcze

Religioznawstwo – zespół nauk o religii, których podejście – w odróżnieniu od teologii i od filozofii religii – charakteryzuje się empirycznym (antropologicznym, socjologicznym, historycznym, ekonomicznym) stosunkiem do przedmiotu badań. Często stosowana jest perspektywa porównawcza (fenomenologia religii).

Symbole religijne

Czyli PTR zapewnie zajmuje się porównywaniem różnych religii w tym katolickiej.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Religioznawstwo

Nie rozumiem dlaczego do dzisiaj istnieje Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych w Akademii Marynarki Wojennej. J

 

Garść informacji:

WNHiS kontynuuje działalność Instytutu Nauk Społecznych AMW oraz jednostek organizacyjnych, które go poprzedzały. Został utworzony w 2008 roku na mocy Decyzji Ministra Obrony Narodowej nr 218/MON z dnia 6 maja 2008 r. W chwili obecnej na wydziale w ramach studiów pierwszego i drugiego stopnia studiuje 462 studentów.

Wydział tworzą 3 katedry. Katedra Studiów Edukacyjnych realizuje studia na kierunku pedagogika (studia licencjackie uzupełniające magisterskie, jednolite studia magisterskie). Katedra Stosunków Międzynarodowych realizuje studia I i II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe. Katedra Socjologii i Historii Wojskowości prowadzi studia I stopnia na kierunku Wojsko w Systemie Służb Publicznych. Należy podkreślić, że jest to jedyny taki kierunek w Polsce.

Największym zainteresowaniem od lat cieszy się kierunek Dyplomacja.

Misją Wydziału jest szczególna dbałość o jakość prowadzonych badań naukowych oraz umożliwianie zdobycia nowoczesnego wykształcenia, w obszarze nauk humanistycznych oraz społecznych, dającego możliwość zdobycia wiedzy, umiejętności i postaw zgodnych z tradycją życia akademickiego oraz wymogami współczesnego świata.

Misja i strategia

Działalność Wydziału służy wzmacnianiu bezpieczeństwa społecznego w sferze: relacji politycznych, wychowania w tym dla bezpieczeństwa oraz kultywowania tradycji. Wydział prowadząc swoją działalność dąży do wykorzystania tradycji morskiej w wychowaniu studentów, zgodnie z zasadami wolności nauczania i nauki, w duchu poszanowania praw człowieka, patriotyzmu, demokracji, tolerancji oraz odpowiedzialności za dobro społeczne i państwowe.

https://wnhis.amw.gdynia.pl/pl/pracownicy

https://wnhis.amw.gdynia.pl/pl/wydzial/o-wydziale

https://wnhis.amw.gdynia.pl/pl/wydzial/misja-i-strategia

 

Na koniec kilka informacji biograficznych:

Informacje są dosyć obfite, chociaż wybrałem najciekawsze z bogatego i burzliwego życiorysu. Warto jednak „przystanąć” na dłuższą chwilę i poczytać jakich mieliśmy i mamy nadal Wielkiego Polaka, celowo zapomnianego. Jak to się ma do obecnych „sław” nie mnie osądzać.

Portret Wincentego Lutosławskiego pędzla Olgi Boznańskiej,

fot. Wikimedia/Muzeum Narodowe w Poznaniu

Wincenty Lutosławski (ur. 6 czerwca 1863 w Warszawie, zm. 28 grudnia 1954 w wieku 91 lat w Krakowie) był polskim filozofem, profesorem, poliglotą i publicystą, działaczem społecznym i narodowym; najstarszym synem Franciszka Dionizego Lutosławskiego i Marii ze Szczygielskich.

Dyplom magistra filozofii otrzymał w 1887. Pracował w Moskwie, Londynie i Kazaniu, gdzie otrzymał docenturę na Uniwersytecie, oraz w Hiszpanii. W 1898 obronił doktorat na Uniwersytecie Helsińskim. W 1899 osiedlił się z rodziną na kilka lat w Krakowie, gdzie wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach następnych wykładał na uniwersytetach w Lozannie i Genewie.

Po przejściu na emeryturę, po krótkich pobytach w różnych miejscach i krajach, osiadł w Krakowie, gdzie jeszcze w latach 1946–1948 wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Był ponadto założycielem organizacji o charakterze edukacyjnym takich jak Koło Filaretów i Kuźnica, którą założył w roku 1913 we Château Barby we Francji. W czasie Kongresu Wersalskiego opracowywał ekspertyzy dla delegacji polskiej.

Podczas studiów nad filozofią Platona w Anglii zetknął się z Zakonem Dobrych Templariuszy i Armią Zbawienia, propagującymi ideę abstynencji, i stał się jej krzewicielem.

Na początku 1902 założył Eleuterię – towarzystwo do walki z alkoholizmem. Kilka miesięcy później w Krakowie i Lwowie powstała z niego organizacja Eleusis – stawiająca sobie za cel odrodzenie narodowe, wypracowanie nowego typu Polaka, m.in. poprzez pogłębione praktyki religijne i poczwórną wstrzemięźliwość (od alkoholu, hazardu, tytoniu, rozpusty). W dniu 40. rocznicy wybuchu powstania styczniowego, 22 stycznia 1903 w Krakowie dwanaście osób złożyło na ręce Lutosławskiego uroczystą przysięgę dożywotniego zachowania poczwórnej wstrzemięźliwości. Za publiczne złożenie ślubów władze austriackie pociągnęły Lutosławskiego do odpowiedzialności, co poruszyło opinię społeczną i przyczyniło się do dalszego napływu nowych członków.

Organizacja jest uważana za jedną z tych, które wpłynęły na oblicze ideowe polskiego harcerstwa, kilku jego założycieli wywodziło się z Eleusis. 

Do największych zasług Wincentego Lutosławskiego należy chronologiczne uporządkowanie Dialogów Platona. Dokonał tego dzięki wynalezieniu metody porównywania stylu różnych dzieł przypisywanych temu samemu autorowi lub różnym autorom, nazwanej stylometrią.

Znany był jako obrońca sprawy polskiej i polskości Gdańska.

Jest pradziadkiem polskiego fizyka Krzysztofa Meissnera.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wincenty_Lutos%C5%82awski

 

Stylometria polega na badaniu stylu autora. Wymaga liczenia ilości słów, mierzenia rytmu zdania, analizowania metafor. Metoda stosowana jest dziś nie tylko w filologii, ale i w muzyce. Zarówno wyniki badań, jak i metodę Lutosławski opisał w dziele "The Origin and Growth of Plato’s Logic", wydanym w Londynie (1897).

To jedna z najważniejszych książek światowej humanistyki. W Bibliotece Publicznej w Nowym Jorku dwutomowe dzieło Lutosławskiego stoi w czytelni głównej obok wybranych dzieł na temat dawnej Grecji. Trudno wyobrazić sobie badania nad Platonem w XX wieku bez chronologii Lutosławskiego. Recepcja wydanej po angielsku książki była żywsza na świecie niż w Polsce. Do dziś Lutosławski jest bardziej ceniony za granicą. W 2015 roku, po sześćdziesiątej rocznicy śmierci, Cambridge University Press wznowiło jego  książkę "The Knowledge of Reality"(1930).

https://culture.pl/pl/tworca/wincenty-lutoslawski

 

Kolejny etap życia Lutosławskiego rozpoczęły w roku 1881 studia na Politechnice w Rydze, które wybrał nie ze względu na osobiste predyspozycje, a raczej ze względu na wolę ojca i poczucie odpowiedzialności za rodzinny majątek, a konkretnie za drozdowski browar. Szerokość zainteresowań młodego studenta i klasyczny profil wykształcenia zdobytego w gimnazjum nie pozwoliły mu długo zagrzać miejsca w Rydze. Za ojcowskim przyzwoleniem przeniósł się w roku 1883 na Uniwersytet Dorpacki, gdzie kontynuował studia chemiczne, a ponadto poszerzał swoją wiedzę humanistyczną. W porównaniu z Rygą, Dorpat wydawał mu się znakomitym ośrodkiem naukowym. Rzeczywiście, poziom tamtejszej uczelni znacznie odbiegał rangą naukową i jakością kadry profesorskiej od rodowi a ryskiego.

Młody student spędził rok na podróży po Europie, na co pozwalały rodzinne finanse. Choć podróż w Alpy miała być lekarstwem na nękającą studenta bezsenność i melancholię, traktował ją raczej jako możliwość nawiązania wartościowych znajomości, a co za tym idzie, zdobycia nowych, pouczających doświadczeń. Roczna podróż dała mu okazję zwiedzenia kilku europejskich ośrodków kultury. Poza tym osiągnięty został medyczny cel wyprawy: górskie wycieczki znakomicie odnowiły nadwątlone przez nadmiar studenckich obowiązków zdrowie Wincentego.

Zanim Lutosławski wyjechał z Europy, starał się o zatrudnienie na Uniwersytecie w Krakowie. Jego pierwsze prace o Platonie były wydawane nakładem Akademii Umiejętności, jednak napotykał na różnorakie trudności i ostatecznie katedrę filozofii przyznano Stefanowi Pawlickiemu, który był już profesorem Wydziału Teologicznego.

Zrezygnowano również z druku dalszych części badań Lutosławskiego. Odnotujmy, że w stosunku do prac historyczno-filozoficznych Pawlickiego prezentowały one już inną epokę, a bibliograficzna sprawozdawczość, którą Akademia uznała za wadę książek Lutosławskiego, przesądziła o ich późniejszym sukcesie.

Po śmierci ojca i perypetiach związanych z dobrami rodowymi Lutosławski opuścił Kazań i wyjechał do Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie wykładał, publikował, poznał m. in. Williama Jamesa, z którym później prowadził ożywioną korespondencję. Wymiana listów trwała aż do jego śmierci, podobnie jak długoletnie korespondencyjne kontakty z Mahatmą Gandhim. Poznani w Ameryce ludzie, mimo rozlicznych zalet, wzbudzili w nim jednak, z różnych przyczyn, poczucie wyższości ducha europejskiego nad amerykańskim.

Przebywając po raz kolejny w Londynie Lutosławski czytał wiele dzieł okultystycznych, dotyczących wiedzy tajemnej i przekonał się o ich bezwartościowości.

Gdy Lutosławski wydał już książkę o Platonie, odwiedzili go w Hiszpanii rodacy: Tadeusz Miciński i Stanisław Przybyszewski, jednak te wizyty natchnionych literatów nie wywarły na nim pozytywnego wrażenia.

Po tych peregrynacjach Lutosławski postanowił wrócić do kraju i zająć się pracą dla dobra własnego narodu. W tym czasie nasiliły się kłopoty ze zdrowiem, ogarniało go przygnębienie, niechęć, brak sil, naprzemiennie z okresami, w których kipiał wręcz energią i inicjatywą. Przybył do Krakowa, gdzie nie otrzymał obiecywanej mu katedry, lecz mimo to podjął wykłady bez wynagrodzenia jako docent prywatny (m.in. omawiał dzieła Mickiewicza) i angażował się w działalność społeczną. Jego zaangażowanie i niekonwencjonalne zachowania stały się przyczyną odsunięcia go przez władze uniwersyteckie od wykładów. Z tym większym zapałem Lutosławski zajął się działalnością pozauniwersytecką, szerzył narodowy mesjanizm i konieczność narodowej pracy wśród wszystkich, którzy chcieli z nim współpracować.  W roku 1919 Lutosławski otrzymał z rąk Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Jana Łukasiewicza, powołanie na stanowisko docenta do wykładów logiki, psychologii, etyki i metafizyki na nowo powołanym Uniwersytecie Wileńskim. Przeprowadzka do Wilna i praca na uczelni były dla Lutosławskiego rozczarowaniem z powodu niezadowalającego poziomu tamtejszej młodzieży i zatargów z profesurą.

W roku 1933 wydana została autobiografia Lutosławskiego, on, wraz z rodziną, przeniósł się do Dzięgielowa pod Cieszynem. Po krótkim pobycie był zmuszony jednak przeprowadzić się do Krakowa, ze względu na wiek szkolny córki i brak biblioteki, uniemożliwiający dalszą pracę naukową. Lutosławski nadal prowadził korespondencję z profesorami filozofii (m. in. z Bertrandem Russellem, Jacquesem Chevalierem, Adamem Żółtowskim, K. Twardowskim), młodymi filozofami (m.in. ze Zbigniewem Jordanem) i innymi młodymi ludźmi o szerokich zainteresowaniach (m.in. z Domanem Wieluchem, zainteresowanym językiem i kulturą chińską, późniejszym autorem słownika języka chińskiego), w czym znajdował ujście dla swej nauczycielskiej pasji. Niejednokrotnie wymiana listów prowadziła do osobistych kontaktów i odwiedzin w domu emerytowanego profesora filozofii przy ul. Szwedzkiej 10 w Krakowie.

https://bg.uwb.edu.pl/pcr/SL/files/SL_2006_17_012.pdf

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



tagi: dobrobyt  wincenty  lutosławski 

Andrzej-z-Gdanska
28 marca 2021 14:23
8     1382    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

deszcznocity @Andrzej-z-Gdanska
28 marca 2021 18:37

W autobiografii "Jeden latwy zywot" Lustoslawski przyznaje, ze w Kuznicy w Chateau Barby (w Bonneville) jedna z dziewczyn, ktore ksztalcil i wychowywal byla wnuczka Jana Slomki (tak tego Jana Slomki) Mania Farbiszowna, ktora "po kilku latach opuscila Barby i przyjela sluzbe w Szwajcarii, stopniowo dochodzac do stanowiska ochmistrzyni w zamoznych domach." Okresla ja mianem najlepszej uczennicy.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @deszcznocity 28 marca 2021 18:37
28 marca 2021 19:45

Właśnie czytam pamiętniki Słomki. Jaki ten świat mały!  :))

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @Andrzej-z-Gdanska
29 marca 2021 00:26

Nie ma osób doskonałych, ale na pewno były i są osoby wartościowe, cenne dla społeczności i warte upamiętnienia...

Obszernie o ruchu Eleusis, o samym Lutosławskim i innych jego dokonaniach rozpisuje się profesor Stanisław Pigoń w swoich pamiętnikach "Z Komborni w świat - Wspomnienia młodości". Przez długi okres czasu Lutosławski był dla Pigonia duchowym przewodnikiem, był przez pewien okres czasu  aktywnym członkiem Eleusis. Opisuje dokładnie jak doszło do wydarzeń opisywanych w pamiętniku jako zatargi z Lutosławskiego w Krakowie. Zacytuję parę zdań...

Pigoń pisze:

"Rozumieliśmy przy tym, że ewolucja i wzbogacenie wewnętrzne Eleusis było dziełem naszym, rezultatem dojrzewajacej naszej samowiedzy i pracy organizacyjnej.  Wyszliśmy daleko poza pierwotne koło zwolenników W. Lutosawskiego. Stosunki Inicjatora z rozrastającą  się organizacją  były dość luźne, z niektórymi członkami  osobiście sciślejsze, z innymi  żadne. Dołaczył się do tego i ten wzgląd, że nie mieliśmy zaufania do jego sprawności konspiracyjnej. Utrzymywało się przekonanie, że do procesu  gliwickiego doszło  wskutek jego  właśnie nieostrożności w korespondencji.  Chcieliśmy w nim widzieć wodza duchowego, doradcę, źródło idei,  ale kierownictwa realnymi sprawami  organizacyjnymi nie zamierzaliśmy mu  oddawać.. A Lutosławski sam to początkowo zaaprobował, ambicji wodzowskich niby nie okazywał.

(...) Zjazd był liczny, obesłany przez delegatów z Wilna, Poznania, Warszawy, Westfalii i Śląska, wszystkich  razem było nas tam ponad setkę.  Tam zawiązaliśmy wewnątrz Eleusis  tajną organizację kierowniczą, tzw. Gwiazdę. Utworzywszy wielkie koło, członkowie  Gwiazdy, trzymając się za ręce we wspólnym uscisku, zaprzysięgaliśmy służbę Ojczyźnie z całkowitym  poświęceniem spraw osobistych . Podniosły nastrój pamiętnego zjazdu miał się atoli zakończyć zgrzytem.

Lutosłwaskiego nie wtajemniczaliśmy w sprawe Gwiazdy. Dowiedział się jednak o niej i tą naszą emancypacją poczuł się dotknięty. (...) Przyjechał na zjazd i powstał na nas z wielką zawziętością, traktując jako intrygantów, buntowników itp.  (...) Z układu stosunków na zjeździe  widać było, że nieporozumienie  skończy się rozbiciem. Jakoż odeszli  wtenczas wierni zwolennicy Lutosławskiego, w liczbie około dwudziestu.

Dalej Pigoń ze szczegółami opisuje konflikt, jak się rozwijał i jak się zakończył. I pisze dalej tak:

"Dziś, po upływie  lat  trzydziestu , można spojrzeć na ten incydent oczami historyka.  Sądzę, że zachodzi pewna analogia między poczynaniami sobie Lutosławskiego w roku 1900 w Krakowie a w  1912 w Żółkowie. W pamiętniku swym żałuje on, że w Krakowie dał się ponieść temperamentowi i rozpoczął hałaśliwą działalność, która poróżniła go z fakultetem, a w konsekwencji odsunęła od katedry, od właściwego powołania nauczycielskiego. (...)  W tym właśnie smutek rzeczy, że on wtedy w Krakowie , powolny przyrodzonym skłonnościom ducha, inaczej począć  sobie nie mógł. Była w nim dziwna mieszanina uczonego z ambitnym działaczem.

Lutosławskiego charakteryzuje tak:

"Nikt chyba drugi z filozofów i wychowawców naszych nie był  do tyla jak on niepomiarkowanym rozrzutnikiem energii duchowej, nie wydał tyle  niegasnącego zapału dla rozniecenia wokół siebie  ogniska bratniego, a zarazem nikomu też życie  nie oszczędziło tylu pod tym względem  bolesnych zawodów  i rozczarowań. Płonie w nim nieustające , niczym nie zatłumione pragnenie  ucielesnienia ideału, przeformowania dusz,  przeobrażenia bryły świata, realizowania utopijnego  Państwa Doskonałości, ustawiczna namiętność propagandy.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Maginiu 29 marca 2021 00:26
29 marca 2021 10:04

Dziękuję za ciekawe uzupełnienie.

Dodam do tego kolejne fragmenty z:

https://wnhis.amw.gdynia.pl/images/Foldery/Pracownicy/pawel_kusiak_publikacje/pawel_kusiak_mesjanizm.pdf

Wincenty Lutosławski zaczął uważać siebie za eleuterystę prawdopodobnie od
kwietnia 1885 roku, kiedy podczas czytania Platońskiej Uczty przeżył olśnienie,
dzięki któremu odkrył swoją jaźń10. Eleuterystą był jego zdaniem ten, kto uznawał,
że pierwotnym źródłem tego, co uważamy za rzeczywistość duchową, jest jaźń, nie
zaś materialne ciało. W tym rozumieniu mózg nie jest organem, w którym zachodzą
rzeczywiste procesy myślowe, ale jedynie pośrednikiem pomiędzy jaźnią a ciałem.
Z jednej strony mózg dostarcza jaźni informacji o wrażeniach zmysłowych, z drugiej
zaś przekazuje ciału polecenia jaźni. Wincenty Lutosławski uważał, że po śmierci
ciała w dalszym ciągu będziemy widzieć i słyszeć. Co innego z odczuwaniem smaków,
zapachów oraz doznaniami płciowymi – te w większym stopniu miały być
zależne od ciała, bez którego pośrednictwa jaźń nie będzie w stanie w pełni ich
doświadczyć.

Postulowany przez W. Lutosławskiego eleuteryzm w pełni miał się rozwinąć
w myśli chrześcijańskiej, ponieważ jego zdaniem uznała ona indywidualną duszę
za byt rzeczywisty, którego waga była tak wielka, że stojąca najwyżej w hierarchii
jaźń (Jezus Chrystus) dla jej zbawienia poddała się zwieńczonemu śmiercią cierpieniu.
Polski filozof podkreślał, że dopiero w chrześcijaństwie jaźń stała się naprawdę
wolna, gdyż pozwoliło ono człowiekowi na indywidualne dążenie do
zbawienia lub potępienia.

Najwyższe miejsce w hierarchii narodów, zdaniem W. Lutosławskiego, zajmuje
naród polski. Za najświetniejszy okres w jego historii, do którego w miarę
możliwości należy nawiązywać, uważał czas panowania dynastii Jagiellonów.
Zwracał uwagę na pokojowy sposób zawarcia unii polsko-litewskiej oraz rozwój
propagowanych wtedy cnót republikańskich. Podkreślał, że to Polacy zbudowali
największą demokratyczną republikę od czasu upadku Republiki Rzymskiej.

I jeszcze frgment:

Po roku 1903 Lutosławski zaangażował się w intensywną działalność społeczną. Jej celem było wszechstronne doskonalenie człowieka. Filozof chciał znaleźć sposób na ukształtowanie doskonałego Polaka-obywatela, który swoją postawą i działaniami przyczyniłby się do odzyskania przez Polskę niepodległości. Był twórcą idei poczwórnej wstrzemięźliwości (od alkoholu, tytoniu, hazardu oraz aktywności seksualnej) oraz autorskiego programu odrodzenia fizycznego, moralnego i duchowego narodu polskiego opisanego w Rozwoju potęgi woli, w której przedstawił oryginalną interpretację jogi mocno inspirowaną wątkami ezoterycznymi. Swoje idee odrodzeniowe jak również idee narodowe upowszechniał w tworzonych przez siebie organizacjach, takich jak m. in.: Eleusis, Eleuteria, Zakon Kowali, Kuźnica, Wszechnica Mickiewiczowska, Koła Filareckie, Seminarium Wychowania Narodowego.

Miał negatywny stosunek do wiedzy ezoterycznej.

http://www.tradycjaezoteryczna.ug.edu.pl/node/436

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @deszcznocity 28 marca 2021 18:37
29 marca 2021 11:37

Nie wiedziałem tego, nie wydawałem tych pamiętników myśląc o takich podobieństwach

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @gabriel-maciejewski 29 marca 2021 11:37
29 marca 2021 12:17

Słomka w "Pamiętnikach" w rozdziale XI ("Wybuch wojny światowej. (...)) pisze: "Prócz tych dostojnych osób, z którymi miałem sposobność w Wiedniu żyć i stykać się, miałem też  gdzie indziej  dużo przyjaciół i znajomych, którzy, gdy się dowiedzieli, że jestem w Wiedniu i o moim adresie, często do mnie pisywali.  Więc otrzymywałem często listy od prof. Wincentego Lutosławskiego z Francji, który przesyłał listy przez Genewę w Szwajcarii. W ten sposób  dochodziły do mnie też listy od wnuczki mojej, przebywajacej  na nauce w domu prof. Lutosławskiego.

(...) Zachęcali też do powrotu inni, prof. Lutosławski pisał do mnie między innymi:" Bardzo radzę wracać do domu, zawsze tam łatwiej się wyżywić niż w obcym mieście, a nadto gmina potrzebuje swego wójta, by ją rozumnie bronił przed nadużyciami wojsk".

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @Maginiu 29 marca 2021 00:26
29 marca 2021 16:44

Wg "Jednego latwego zywota" Lustoslawski przeniosl sie do Krakowa z cala rodzina na jesieni 1899 roku - wydzial filozoficzny  Wszechnicy Jagiellonskiej powolal go na katedre filozofii ( na podstawie listu profesora Straszewskiego w tej sprawie ). Lustoslawski sprowadzil cala swoja biblioteke z Mer, Drozdowa i Lipska (zajely wszystkie sciany dwoch duzych pokoi w mieszkaniu na Groblach pod Wawelem). Jak juz sie Lustoslawski przeniosl i poniosl duze koszty zwiazane z przeprowadzka, to Akademia zmienila zdanie i katedre filozofii dala ksiedzu Pawlickiemu przenoszac go z wydzialu teologicznego na filozoficzny, a Lustoslawskiemu zaproponowano habilitacje, czyli bezplatna docenture prywatna, co on przyjal jako policzek, zawod i upokorzenie. Tym bardziej, ze przygotowujac sie do przejecia katedry Lustoslawski wydal szereg artykulow w Kraju, Glosie i Przegladzie Tygodniowym stanowiace polemike z "Panem Podfilipskim" Weysenhoffa i z Prusem i z Orzeszkowa. Niemniej przyjal propozycje bezplatnej docentury. Dalej mowi w "Jednym zywocie", ze wraz z jego patriotycznymi tyradami podczas wykladow Akademia zamiast zawiesic jego wyklady, naslala na jego wyklady psychiatrow, ktorzy zredagowali orzeczenie powaznego braku rownowagi umyslowej i wyslano go tym sposobem na przymusowy urlop. Po wykladach w parku Jordana, na ktorym zebraly sie tlumy sluchaczy 29 listopada 1900 roku strzezono go, ze grozi mu aresztowanie.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @deszcznocity 29 marca 2021 16:44
29 marca 2021 17:45

Wincenty Witos  pisał o  Austro-Węgrach: :Administracja była dość sprawna i przeważnie bezstronna. Sądy spełniały swoje czynności prawie bez zarzutu. Prawa obywatelskie były szanowane, samorządy uznawane. Mimo że wielu urzędników pozwalało sobie na publiczną krytykę rządu – nikt ich nie pociągał za to do odpowiedzialności, nie szykanował, nie niszczył, a nawet nie przenosił ."

Jak jednak wiemy i z historii i ze współczesnych spostrzeżeń, zawsze ten, który rozbudza narodowo-patriotyczne uczucia, mające na celu  wykształcenie w społeczeństwie  szacunku i oddania własnej historycznej ojczyźnie oraz chęci ponoszenia za nią ofiar - nie może być traktowany przychylnie przez władze wielonarodowego państwa jakim była  monarchia austro-węgierska. I tu powstaje pytanie, czy akcje przeciwko Lutosławskiemu to była odgórna robota polityczno-policyjna, czy też po prostu galicyjska urzędniczo-szlachecko- uniwersytecka  konfiguracja zawiązała sprzymierzenie, aby zniszczyć tego, kto psuł ustalone szyki. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować