-

Andrzej-z-Gdanska

Ludożerstwo kontra Demokracja. Emmanuel Małyński

Sztuczka propagandowa, w której w pojedynku Tyranów przeciwko Demokracji w starożytnej Grecji,wygrywa Demokracja 1:0. W następnym pojedynku Ludożerstwo kontra Demokracja, również wygrywa Demokracja 1:0, czyli w rezultacie Demokracja wygrywa 2:0. Ktoś powie, że to dobry wynik i nawet nie była to ustawka. Nie chodzi jednak o pojedynki. Problem jest źle postawiony. Nie chodzi przecież o to kto wygra, ani o to czy, że nie ma z kim wygrać.

Cały sens jest w innym miejscu i postawieniu sprawy w inny sposób. Nie chodzi również o to, żeby zastanawiać się od czego i jak dobra jest demokracja.

Właściwy sens i znaczenie demokracji (teraz z małej litery) przedstawia przenikliwym myśleniem Małyński. Jest przy tym bezkompromisowy i niezwykle celny. Zastanawiam się skąd się to bierze. Oprócz wielu wyjaśnień na czoło wysuwa się fakt, że ludzie, zwłaszcza tacy jak Małyński, Woyniłłowicz, a zwłaszcza Korwin-Milewski, tak wtedy myśleli i pisali i pewnie nie uważali tego za coś dziwnego, niestosownego czy nienormalnego. Dzisiaj wiele spraw "zabija się" tzw. polityczną poprawnością.

Czytając poniższy fragment, człowiek początkowo doznaje szoku, ale potem stwierdza, że wszystko jest na swoim miejscu i jest sensowne. Minęło ok. 90 lat od napisania tych słów, a można odnieść wrażenie jakby minęły wieki, a nie lata.

Warto byłoby się zastanowić co wynika dla nas z tekstu Małyńskiego i jakie można oraz jakie należałoby wyciągnąć wnioski. Jak spożytkować uzyskaną wiedzę?

Częściowo na te pytania odpowiedział sam Małyński. Nie wystarczyło mu tylko, jak to się mówi, "napiętnować" zwycięzcę pojedynku z wynikiem 2:0.

Poniżej fragment książki Emanuela Małyńskiego, pt. "Myśli i koncepcje dla  rozwagi przy tworzeniu nowej Konstytucji Polskiej" wydanej w 1928 roku.

Pragnę przestrzec czytelników, że dynamika tekstu jest, prawie, jak w filmach Hitchkoka.

 

 

„Ludowładztwo" w polskiem tłomaczeniu „demokracja", od stu mniej-więcej lat, stało się dla tak zwanych cywilizowanych narodów rodzajem fetysza, bałwanem przed którym nowożytni bałwochwalcy biją pokłony. Wzgląd ludzki zaś jest tak potężny, że nawet ludzie rozsądni i rozumni, tak dalece przesiąkli sofizmatem atmosfery wieku, że nie mają cywilnej odwagi przyznać się, że do tych bałwochwalców sami należą.

Na postulaty demokracji zapatrują się, jak na prawdy objawione, których dyskutować nie wolno. Dopuszczalnem jest tylko tłomaczenie tej nowej Biblji i z tego pozwolenia tak zwane „odłamy opinji", czyli polityczne partje we wszystkich krajach, szeroko korzystają. Wolno jest mówić, że dany ustrój jest wadliwy, bo nie odpowiada w pełni ideałom demokracji, ale niedopuszcza się myśli aby te właśnie ideały były źródłem złego. Kardynalny błąd i absurd nie tkwi jednakże w wadliwości interpretacji, lecz w samej treści postulatów demokratycznych, z których najbardziej fundamentalnym, jest sławny aksjomat Jana-Jakóba Rousseau, który powiedział:

„possede, a toute la communaute" (posiada, ma całą społeczność), czyli po polsku „wolność!" polega na całkowitem poddaniu się każdej jednostki, wraz ze wszystkiem, co posiada całej zbiorowości, czyli gromadzie". Wedle zdania owego praojca demokracji i „postępu ludzkości" wolność, ten dar królewski, który człowiek otrzymał od samego Boga, miałaby zostać synonimem najokropniejszej, gdyż anonimowej niewoli, na podstawie jakiegoś, tak zwanego „kontraktu socjalnego", którego nikt nigdy nie podpisał, a pod którego jarzmem każdy się rodzi.

„La volonte generale" (Wola ogólna), wola jakiegoś mitycznego ogółu, miała by zastąpić, już nie tylko „sic volo - sic jubeo" (tak chcę, tak rozkazuję) absolutnych królów; ci bowiem skromnie mianowali się tylko namiestnikami, czyli pomazańcami Bożymi a mianując się takimi, podlegali „ipso facto" (tym samym) prawom zawartym w dziesięciu przykazaniach. Wola zaś ogółu miała by zastąpić wolę samego Boga, stając się jedynem źródłem i najwyższem kryterjum tego, co jest złem łub dobrem, godziwem lub zbrodniczemu. Kryterjum owego kryterjum, stanowić by miała wola większości, innemi słowy, wola większej ilości krańcowo nierównych mózgów - właściwie dusz - ale w każdym razie mniej-więcej na ogół równych pięści.

W przedhistorycznych czasach, kiedy ludzie mieszkali w jaskiniach, a również i dzisiaj, wśród plemion górnej Amazonki, istniały i jeszcze istnieją podobne postulaty prawa dżungli. Tam społeczeństwo zjada jednostki, które uważa jako nie dość pożyteczne dla ogółu, aby, przynajmniej w ten sposób stały się pożytecznemi. Jedno tylko zawdzięczamy postępowi, a mianowicie to, że ludowładztwa nie są już ludożernemi, nie pożerają w ścisłym sensie jednostek uważanych jako nie dość pożyteczne, tylko torturują na śmierć tak, jak to miało miejsce w Bolszewji, odbierając im na gładkiej drodze to, co prawnie posiadają, jak się to dzieje u nas w Polsce postępowej i w kilku innych krajach. Tam piąte, gdzieindziej szóste, tu siódme przykazanie uważane jest jako nieobowiązujące na podstawie tak zwanej woli ogółu. To co powiadamy nie jest żadną karykaturą, lub przesadą, jest to ściśle doktryna demokratyczna, na podstawie której człowiek, kim by nie był, nie jest wolny nawet w tym stopniu, jakim był za najokrutniejszych tyranów, którzy zazwyczaj dawali mu spokój, jeżeli im wody nie mącił. Jest gorzej niż upośledzonym niewolnikiem; jest wprost przedmiotem posiadanym, tak jak wól, osioł, wieprz, lub baran; przedmiotem hodowanym przez jakiegoś bezimiennego, nieosobistego i nieodpowiedzialnego właściciela, mianującego się Francją, Anglją, Polską, wedle terminologji narodowców, a „Ludzkością" wedle terminologji międzynarodowców. Skoro wedle fundamentalnego dogmatu nowej wiary, ludzie są zupełnie równi, skoro w dodatku są naturalnie dobrzy, są zatem jak gdyby jednym człowiekiem w wielu osobach. I to tak dalece, że to co chce lub pragnie jedna z tych osób, to musi obowiązkowo chcieć i pragnąć druga i wszystkie. Religja katolicka nas uczy, że taki jest stosunek wzajemny Osób Świętej Trójcy. Talmudyści utrzymują, że podobna integracja jest szczytem, do którego dąży ewolucja ludzkości: jedna ludzkość w wielu osobach, niczem się nie różniących. Warjantem tej samej idei zasadniczej jest jeden Naród, lub Państwo, uważane jako twór żywy w wielu osobach niczem się nie różniących, myślących, czujących, chcących, i czyniących „unisono".

Cała nasza argumentacja, czyli cały proces zasadniczego dogmatu naszych czasów, którym jest tak zwana „suwerenność ludu", zawiera się w tern zapytaniu: czy ludzie — względnie obywatele jednego państwa są równi? Uważałbym za obrazę czytelników odpowiadać na to pytanie; każdy z nich bowiem, miał sposobność przekonać się tysiąc razy w swojem życiu, że ludzie są krańcowo nierówni, i że większość ich jest nie tylko na ogół politycznie i społecznie niepoczytalna, ale jeszcze w dodatku niepoczytalna w sposób zupełnie niejednolity, nie dająca się sprowadzić do wspólnego mianownika inaczej, jak pod wpływem masowej hypnozy, którą jest systematyczna i celowa propaganda, nie mająca zazwyczaj na celu dobra żywych ludzi, ani nawet dobra abstrakcji zwanej Państwem, tylko tryumf jakiegoś pryncypu, — przede wszystkiem zaś panowanie najbardziej solidarnej i najlepiej zorganizowanej kliki, lub sekty.

Niesłychany paradoks naszych czasów jest natury czysto hypnotycznej i zupełnie przypomina doświadczenia kliniczne: polega on na tem, że przeważna większość ludzi dała w siebie wmówić że rzecz, co do której każdy człowiek bez wyjątku wie, że jest nieprawdziwą, jest prawdą. Idea nowoczesna państwa, suwerenność ludu to wszystko byłoby prawdą, gdyby ludzie byli istotnie równi. W takim wypadku, równość szłaby w parze z wolnością, ale to, jak powiedzieliśmy pod warunkiem, aby nierzeczywistość była rzeczywistością. Ponieważ jednak pociągnięcie pióra nie wystarcza, aby nierzeczywistość stała się rzeczywistością, gmach nowoczesnych koncepcji i instytucji politycznych zbudowany na aksjomacie fałszywym, jest istotną mogiłą wszystkich ludzi, i ich równości politycznej. Dziś nawet teoretycznie nie można powiedzieć „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie“:

mniej liczni są pod jarzmem liczniejszych, nawet w teorji, a w praktyce ci liczniejsi to najgłupsi, niepoczytalni, to, ci którzy najłatwiej podlegają korupcji i sugestji. Czyli w praktyce, zarówno mniej liczni jak liczniejsi są pod jarzmem kliki, która te stosunki wytworzyła dla swoich wyłącznie celów i oczywiście pragnie takowe wszelkiemi siłami utrzymać.

Myśl, że suwerenność ludu, oraz ta koncepcja mistyczna, czy metafizyczna Państwa, jest warunkiem tak zwanego „postępu”, — w naszych czasach czemś nieodzownem i koniecznem, tak się głęboko w mózgownice współczesne wkorzeniła, że nawet rozumni ludzie skoro o tych kwestjach rozprawiają, mówią i rozumują, jak gdyby byli w transie: raczej zginąć niż wyjść przez szeroko otwarte drzwi dlatego, że hipnotyzer wytłomaczył, im, że w tych drzwiach jest ogień!

Nigdzie jednak ta sugestja nie jest tak zjadliwą, jak w krajach Europy wschodniej, które od niedawna cieszą się samodzielnością polityczną i na które oddychanie nią działa, jak alkohol. Polska o której Słowacki niegdyś napisał: „pawiem narodów byłaś i papugą”, postarała się, by nie zadać kłamu poecie. Konstytucja marcowa dzieło ciemnych i niepoczytalnych kmiotków bije rekordy zachodu.

Bezpośrednio przed wielką wojną, kmiotkowie owi nie byli nawet zdolni rządzić własną wsią, lub gminą, wskutek czego wybrany większością głosów wójt był tylko figurantem, często nieumiejącym się podpisać inaczej jak krzyżykiem, a właściwą władzę sprawował pisarz gminny, marna figurka ośmieszona przez pióro współczesnych powieściopisarzy.

Po roku 1918-tym nastąpiło wydarzenie, w rzeczywistość którego będą mogli wierzyć tylko naoczni świadkowie: tym niepoczytalnym i Bogu ducha winnym kmiotkom powierzono ster całego Państwa i to w momencie krytycznym jego tworzenia się. Wskutek tego, tak jak Francję dzisiejszą mianują rzecząpospolitą adwokatów i dziennikarzy, tak po stu pięćdziesięciu latach doczekaliśmy się Polski, którą należałoby nazwać rzecząpospolitą pisarzy gminnych, o ile nie pokątnych doradców i żydków arendarzy. Tak zwany sejm ustawodawczy jako też dwa następne sejmy, były to właściwie zgromadzenia gminne, w których uczestniczyli ciż sami pisarze gminni pokątni doradcy i żydki arendarze, jako kapelmistrze kierujący każdy na swoją rękę, kocią muzyką.

Jeżeli na całym świecie, nie wyłączając najbardziej politycznie wyrobionych społeczeństw, parlamentaryzm jest zasadniczem złem, to w Polsce stał się on, już nie tylko złem, ale karykaturą złego, widowiskiem, nad którem wypadałoby się śmiać, jeżeli by płakać nie trzeba było.

To spotęgowanie i doprowadzenie do nie prawdopodobnych szczytów niedorzeczności i aberacji tych mianowicie błędów które doprowadziły do rozbiorów Polski, to poprawione i ozdobione najnowszemi zdobyczami tak zwanego postępu wydanie dawnej „złotej wolności", to było tym wzniosłym ideałem, który, ku zawstydzeniu Europy i Ameryki, miał prześcignąć wszystko, co dotychczas sekty i kliki łowiące ryby w mętnej wodzie dla stołu Izraela i jego gości, wymyśliły najgorszego na zachodzie. Polacy mogli być dumni, gdyż w kierunku postępu i tak zwanych „nieśmiertelnych zasad“, nie mieli już nikomu nic do pozazdroszczenia i żadną zdobyczą demokratyzmu nikt im imponować nie mógł, chyba tylko jedna bolszewicka Rosja.

Europa tak była zbudowaną występami na zachodnich arenach polskich ministrów, delegowanych przez ówczesny karykaturalny ,,Sejm“, że do roku 1926-ego ogólną opinją zagranicy było, że Polska, państwo niepraworządne, nie poczytalne i nieobliczalne, niebawem, „za Rosji przewodem, złączy się z żydowskim narodem".

W samej zaś Polsce doszło do tego, że wielu ludzi, dotychczas patryjotów, zaczęło pocichu żałować czasów austrjackich, a nawet rosyjskich.

W ciągu pierwszych ośmiu lat, cala działalność władz prawodawczych i wykonawczych politycznie wskrzeszonej Polski, nie obracała się bynajmniej około zagadnienia o odbudowanie zniszczonego kraju ani konsolidacji wątłego państwa, jedyną ich troską było wynajdywać sposoby jakby, w przyśpieszonem tempie, obedrzeć z reszty tego, co posiadali tych Polaków, którym się udało, po wojnach i rewolucjach, zachować jeszcze środowiska polskiej kultury i produkcyjności. Jakże mogło być inaczej w rzeczypospolitej pisarzy gminnych i arendarzy, pod berłem sejmu suwerennego, złożonego z chciwych na ziemię chłopów i ich pokątnych doradców?

Jednakże niczem nieuzasadnione nabożeństwo do chciwego a bezmyślnego chłopa było tak nieograniczonem, a zaślepienie w stosunku do ukrytych doskonałości tej „krwi z krwi naszej i kości z kości naszej" tak głęboko wszczepionem, że wszelkich najbardziej skandalicznych obłędów owej nieszczęśliwej epoki nie przypisywano ustrojowi jako takiemu, tylko zbiegowi okoliczności, przewrotności pojedynczych jednostek, lub detalom procedury. Pojęcie „chłop" bowiem dla Polaka to było coś tak jak by pojęcie „Bóg" dla chrześcijanina: z jego strony winy być nie mogło. I w rzeczy samej winy jego właściwie nie było, winnymi zaś byli ci, którzy ukoronowali osła królem aby panować w jego imieniu. Naiwność ludzka była tak szaloną, że przy każdych nowych wyborach spodziewano się, że „tym razem" — wszystko pójdzie znakomicie, tak jak gdyby złe drzewo mogło dawać dobre owoce. Nie mieściło się bowiem w głowach, aby owe ostatnie słowo demokratycznego postępu, jakiem była konstytucja marcowa, mogło być czem innem jak śmiertelną trucizną tak dla państwa, jak dla przeważnej większości pojedynczych jednostek, też nareszcie, niedaleko już jedenastej godziny, przyszło przebudzenie częściowe z ohydnego ośmioletniego koszmaru o ludowładztwie.

W roku 1926-tym przelała się krew na ulicach Warszawy, ale bez tej krwi Polska byłaby już dzisiaj jedną z republik unji sowieckiej. Jeżeli co do tego, zdania Polaków, są podzielone, to w Paryżu, Londynie, Rzymie i Berlinie, gdzie na sprawy polskie patrzą przez teleskop, a nie mikroskop, a widzą takowe jako cało kształt w przestrzeni i czasie, dużo wątpliwości pod tym względem niema. Francuzi, Anglicy, i Niemcy widzieli lepiej niż nasi rodacy równię pochyłą po jakiej staczała się Polska, sterowana przez różnych Witosów i Grabskich, a zupełny brak zaufania, jakiem się cieszyła u zachodnich kapitalistów, nie wyłączając sprzymierzonej Francji…

 



tagi: demokracja  emmanuel małyński  ludożerstwo 

Andrzej-z-Gdanska
29 stycznia 2019 15:56
22     2266    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

parasolnikov @Andrzej-z-Gdanska
29 stycznia 2019 16:48

A to ciemnogród jeden :) 
Dzięki za tę notkę już przebieram nogami na Małyńskiego.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Andrzej-z-Gdanska
29 stycznia 2019 17:58

Też czekam na Małyńskiego. Wczoraj jednak czytałem cały rozdział książki traktującej o tym, że Anglicy w żaden sposób nie pomagali Piłsudskiemu w przewrocie majowym, ani też go nie opłacali konkretnie wymienioną kwotą. Parę innych ciekawych depesz oficjeli Foreign Office nadesłanych z Polski, a odnalezionych w archiwach były zatem zwykłymi Baśniami wyssanymi z brudnych wyspiarskich paluchów. 

Dziwna ta mięta do Ziuka.

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 29 stycznia 2019 17:58
29 stycznia 2019 18:02

Tyle, że Małyński umarł przed wybuchem wojny, więc finalnych efektów działań ekipy Piłsudskiego nie poznał.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Andrzej-z-Gdanska
29 stycznia 2019 19:06

Genialny fragment Pan wybral...

... jak to czytam, te mysli Malynskiego to po prostu paralizuje mnie trafnosc w jego ocenach... po prostu nie wiadomo co napisac i jak skomentowac bo to wszystko jest tak  strasznie adekwatne do tego co dzis mamy, a minelo prawie 100 lat, a nic sie nie zmienilo...

... tepota, ciemnota umyslowa, zaklamanie, uwiklanie i zaprzedanie dzisiejszych "elit" jest chyba jeszcze gorsze niz wtedy... a niektore spostrzezenia Malynskiego bezcenne, chocby takie...

... partie polityczne przyczyniaja sie do chaosu w panstwie  !!!... albo...

... naiwnosc ludzka byla tak szalona, ze przy kazdych nowych wyborach spodziewano sie, ze "tym razem" wszystko pojdzie znakomicie  !!!

Po prostu... nic dodac - nic ujac  !!!

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Andrzej-z-Gdanska
29 stycznia 2019 19:16

O umieszczeniu "chłopa" na piedestale w II RP, otoczonym chmarą "pisarzy gminnych" - ergo - polityków, pisał Mieczysław Jałowiecki w "Requiem dla ziemiaństwa". Miał z tym do czynienia, gdy prowadził majątek Kamień koło Kalisza. 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @KOSSOBOR 29 stycznia 2019 19:16
29 stycznia 2019 19:30

Haniu, za drugiejerpe rządziciele nasi tylko urzeczywistniali program nakreślony w Konstytucji 3 Maja, której twórcy miano suwerena przyznali narodowi, ergo: chłopu. 

zaloguj się by móc komentować

darkforce @Andrzej-z-Gdanska
29 stycznia 2019 20:13

       Wsadzę kij w mrowisko: Nie czepiam się opinii nt demokracji. Uważam jednak że tak naprawdę nie mieliśmy z nią do czynienia. Demokracja to atrapa za którą kryje się rzeczywisty władca. Trzeba jakoś schlebiać motłochowi żeby nie buntował się (nie ulegał tak łatwo podszeptom). Natomiast pewnikiem jest że każda władza ulega degeneracji. Bardzo polecam to:  https://www.youtube.com/watch?v=taVcxm30PTo

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @KOSSOBOR 29 stycznia 2019 19:16
29 stycznia 2019 20:28

Dziękuję, że Pani przypomniała. Coś mi się kojarzyło z Hipolitem, a to Jałowiecki. Chyba jest dosyć podobny do Małyńskiego w poglądach. Jałowieckiego, dzięki jego trylogii, znamy też z działań bezkompromisowych. Jego wnuk miał zamieszkać w Gdańsku lub Sopocie. On chyba ma więcej wspomnień. Nie wiem czy będzie je publikował.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 29 stycznia 2019 19:16
29 stycznia 2019 20:55

W tzw. "projekcie wolnej Polski" opracowywanym kilka dziesięcioleci przed I WW -zaplanowaną "rolą chłopa" było zlikwidowanie wielkich gospodarstw rolnych ziemiańskich obstawionych przetwórstwem, pod pretekstem "równości", "głodu ziemi" i "reformy rolnej". To się nie wydarzyło "tu i teraz" w roku 1918 i następnych. Chodziło o zlikwidowanie ziemianstwa jako klasy rządzącej politycznie. To zadanie w dużej mierze wykonali zaborcy, przynajmniej carowie i najjaśniejszy pan Franciszek Józef. Anglosasi "dokonali finalizacji" projektu. Polscy katoliccy ziemianie byli w oczach Anglików i Amerykanów kimś w rodzaju - Burów. Trzeba się było ich pozbyć.

Cała francuska rewolucyjna propaganda, czyli papka Rousseau, która doprowadziła do tego, że we Francji TEŻ nie było już katolickiego ziemiaństwa tylko "adwokaci i dziennikarze" w Polsce miała - socjalistów i ich sponsorów a chłopi byli "nieświadomym narzędziem". Jakoś dziwnie nikogo nie bolało w Wielkiej Brytanii, że chłopi to praktycznie - wyłącznie dzierżawcy. I że nie zmieni się bezrolnego parobka czy właściciela skrawka ziemi - w "wielkiego gospodarza"  w 3-5 lat. Co ciekawe, współcześnie w roku 1989 wielbiciele Piłsudskiego jakoś nie pokazali nerwa i nie "rozdali ziemi chłopom" - popegeerowskiej, tylko cicho siedzieli, kiedy uwłaszczeli się komuniści.   A dzisiaj po cichu konspirują z zagranicznymi koncernami i pozwalają na gigantyczny import duńskich wieprzków na polski rynek via Litwa i pani Grybauskaite. Podobno połowa duńskiej produkcji świń wędruje do Polski. Wycinając bez litości polskich producentów. I co? I nico. 
Hrabia Małyński miał bardzo błyskotliwe spojrzenie na ówczesne "reformy" ale zabrakło mu jednego detalu: nie spojrzał realnie na towarzysza "Ziuka". Który też pewnie nie zdawał sobie sprawy z tego,jakie będą długofalowe skutki tej "wojny z ziemiaństwem", której II RP nie zdążyła wygrać. Dokończyli za nią dzieła Niemcy i Sowieci. Oraz PKWN. A III RP to "pobłogosławiła".

Obecnie przyszła ostatnia godzina na polskich rolników i litości nie będzie. Niewykluczone, że Mosbacherowa napisała kolejny list w sprawie kolejnego "koncernu", tym razem - rolnego, i "bye, bye, polski wieprzku". GMO nie tylko u bram, ale w środku Troi.

zaloguj się by móc komentować

Paris @darkforce 29 stycznia 2019 20:13
29 stycznia 2019 21:11

I bez kija w mrowisku...

... golym okiem juz widac, ze ta wyswiechtana demokracja, a raczej demoNkracja to atrapa  !!!  I rzeczywiscie te polityczne szczury ulegaja degeneracji... skoro maja takie przywileje i apanaze za  praktycznie  NICNIEROBIENIE  i  BEZKARNOSC  !!!

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @pink-panther 29 stycznia 2019 20:55
29 stycznia 2019 21:18

Dziękuję za wnikliwą odpowiedź Małyńskiemu. Dysonansem zabrzmiało mi trochę u Małyńskiego:

"W roku 1926-tym przelała się krew na ulicach Warszawy, ale bez tej krwi Polska byłaby już dzisiaj jedną z republik unji sowieckiej."

Chyba o to Pani chodzi? A może więcej wiedział i gdzieś się coś jeszcze ujawni?

Poza tym "odziera" Pani z ostatnich złudzeń, ale nikt nie powiedział, że nie będzie bolało. (:

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 29 stycznia 2019 20:55
29 stycznia 2019 21:22

Piekne  !!!

Codziennie widac, jak sie ta banda  POPiS'owa z merdialnia degraduje i uniewaznia... to jest cos wstrzasajacego zeby tak ROZWALAC  swoja  rodzima gospodarke...

... i to  BYDLO  polityczne jeszcze chce zeby na nich glosowac  !!!

Bezczelne i zuchwale sa te wszystkie sk****syny  !!!

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Andrzej-z-Gdanska 29 stycznia 2019 21:18
29 stycznia 2019 21:40

Najpierw muszę przeczytać spokojnie Małyńskiego. Był bardzo błyskotliwym człowiekiem, ale "za wroga" miał - partie chłopskie, które były tworem sztucznym, wytworzonym głównie w zaborze austriackim, podobnie jak "ukraińscy patrioci" a w rosyjskim zaborze "litewscy patrioci". A kolei masoneria wytwarzała Habsburgom "czeskich patriotów". To trwało całe dziesięciolecia i było powiązane ze szczegółową inwentaryzacją zasobów tych wszystkich ziem. Prawdziwy gospodarz walczyłby o każdy skrawek swojej dziedziny. Traktat Ryski pokazuje, że "ktoś tu nie czuł się gospodarzem". Czy ludzie pokroju Piłsudskiego byli po prostu fantastami,żyjącymi w jakichś ramkach swoich "teorii", tego nie wiem, ale jest faktem, ze byli to - zawodowi rewolucjoniści, którzy ani nie rozumieli znaczenia gospodarki ani nie poczuwali się do wspólnoty z całym narodem. Powiem więcej, nie poczuwali się do wspólnoty z całą cywilizacją, bo lekką ręką wydali katolików i prawosławnych , ładnych parę milionów - na pewną śmierć i zniszczenie dorobku cywilizacyjnego. Z lekkim przerażeniem patrzę na te "resztówki po PRL" czyli naszych milusińskich z Magdalenki, którzy też mają za nic: ciężką ludzką pracę, własność jako fundament (no chyba,  ze to jest ICH własność, czy raczej - posiadanie), tożsamość katolicką czy wspólnotę narodową.  A co ma być, to będzie.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther 29 stycznia 2019 20:55
29 stycznia 2019 22:17

A zaczęło się od zrzucania zamrożonych dzików z wirusem  z helikopterów na Podlasiu. I następnie na bezwzględnym wyciąganiu z gospodarstw tamtejszych i ubijaniu świń. Za Jurgiela. Z PiSu.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther 29 stycznia 2019 21:40
29 stycznia 2019 22:26

Ludzie pokroju Piłsudskiego nie żyli za swoje pieniądze, byli opłacani. Ich sztandarem była ideologia socjalizmu. Pisałam już kilkakrotnie o skandalu w Jabłonowie Pomorskim, dużym węźle komunikacyjnym. Ziemiaństwo pomorskie, wiedząc, że Piłsudski nienawidzi polskich ziemian, gdy był Naczelnikiem postanowiło jednak oddać mu szacunek. Ot, instynkt państwowy. Zgromadzili się przeto na peronie, przez który miał przejeżdżać pociąg z Piłsudskim. Pociąg zwolnił, Piłsudski stanął w oknie i ostantacyjnie odwrócił się od zgromadzonych plecami. I pojechał. To relacja mojej Teściowej, naocznego świadka. 

Na zjeździe w Nieświeżu też zachowywał się jak ostentacyjny gbur. Mimo tego, że nie był w stanie zbudować struktur państwa bez ziemiaństwa. Teraz już zrobilismy duży krok naprzód w personalnej budowie struktur - mamy Misiewiczów. Zanczy - Naczelnik ma Misiewiczów. 

zaloguj się by móc komentować

onager @Andrzej-z-Gdanska
29 stycznia 2019 22:54

W cywilizacji budowanej przez Kościół Katolicki ewangeliczne przesłanie "Prawda was wyzwoli", czy "Niech wasza mowa będzie: tak - tak, nie - nie, a reszta od diabła pochodzi" realizowane było w procesie kształcenia. Kandydat na magistra zaczynał od ukończenia kursów: trivium, i quadrivium, w ramach których uczono oczywiście po łacinie m. in. gramatyki i logiki, czyli narzędzi koniecznych do samodzielnego myślenia. Po ich ukończeniu adept był przygotowany do studiowania na uniwersytecie sztuk wyzwolonych, co uwieńczane było tytułem magistra.

Tradycja ta gwarantowała solidne podstawy do formułowania samodzielnych sądów o rzeczywistości. We Francji przetrwała nawet barbaryzację dokonaną w oświacie w ramach Rewolucji Francuskiej. Małyński, Korwin-Milewski, czy Adolf Bocheński (autor ciekawego studium Między Niemcami a Rosją) tj. osoby mające do powiedzenia coś ważnego o świecie, zdobywały dobre wykształcenie właśnie we Francji, co oczywiście nie znaczy, że w tamtych czasach, nie można było zdobyć solidnego wykształcenia np. w stolicach naszych zaborców.

Jak to się ma do czasów obecnych ?

Czegoś takiego jak gramatyka, czy logika nie uświadczysz w programach edukacyjnych realizowanych obecnie w Polsce na poziomie kluczowym dla wykształcenia tj. w szkołach średnich. Podobnie zresztą ma się sprawa na poziomie studiów. Po poziomie dyskusji tzw. elit  składających się z polityków i tych, którzy żyją z komentowania ich wyczynów tj. operatorów mediów vel dziennikarzy widać, że ogromna większość z nich nigdy nie słyszała o rachunku kwantyfikatorów . Nic dziwnego, że główną formą wystąpień np. w tv jest "dialektyczne przesłuchanie" a'la Monia Olejnik, czy gadki szmatki w aucie a'la Łonet.

zaloguj się by móc komentować

Paris @KOSSOBOR 29 stycznia 2019 22:17
29 stycznia 2019 23:30

Tak bylo...

... a potem ten czerwony, PiS'owski stary knur, sabotazysta podal sie do dymisji  !!!  Taki byl  CHonorowy,  lobuz jeden  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @KOSSOBOR 29 stycznia 2019 22:26
29 stycznia 2019 23:34

Oooo...

... i "budowniczych"  Srebrnej  tez ma... i 5 kolumne do strugania "narracji" dla ciemnego luda - tez ma  !!! 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 29 stycznia 2019 22:17
29 stycznia 2019 23:58

Ale senatorskie głowy. Już jest podejrzenie, że "strajki chłopskie" są "przykrywane" jak nie "Bartłomiejami M" to "wieżowcami'. Jakiś młodziak , który reprezentuje hodowców świń powiedział, jaka jest roczna produkcja świń w Danii i ile z tego ląduje w Polsce via LItwa. Czyli próba (kolejna) zniszczenia polskich gospodarstw rodzinnych na rzecz jakichś (wymienił z nazwy) "firm globalnych". PS. Trochę mnie to zdołowało, muszę powiedzieć.  A mr Ardanowski już "wie", że"...Kołodziejczykowi „młodemu Lepperowi" o rolnictwo nie chodzi. Ktoś musi za nim stać ...". Jasna sprawa. Stoją "polskie świnie" i ...Putin oczywiście. 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 29 stycznia 2019 22:26
30 stycznia 2019 00:01

To są właśnie takie - błędy. "Oddać szacunek". Co jest ważniejsze? Polacy są strasznie "miętcy". I to ich gubi. A teraz nie ma ani ziemian polskich, ani "piłsudczyków". Jest komuna, agentury i prowokatorzy. No i my. Ciemny lud.

zaloguj się by móc komentować

Caine @pink-panther 29 stycznia 2019 23:58
30 stycznia 2019 01:18

Być może strony śledzące ruch lotniczy, np. Flightradar pokażą co latało nad nowymi ogniskami ASF. A może i nie pokażą, wojskowe maszyny mogą wyłączyć transponder.

zaloguj się by móc komentować

Draniu @Andrzej-z-Gdanska
30 stycznia 2019 10:50

Troche sie pogubił w swej logice ,albo celowo dla swoich interesów , Malyński krytykujac partie i demokracje, nie zauwazał jednak ,ze Piłsudski sam reprezentowal partię socjalistyczna, ktora byla podstawą  komunizmu..  Po zamachu majowym ewidentnie Polska zmierzała ku klesce, i nie trzeba tu było straszenia bolszewią ze strony sowieckiej.Wystarczyły podatki wprowadzane przez etatystow  socjalistycznych, o ktorych wspominał.Sądzę,ze tu sprawdza sie stare przyslowie , jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Malynski popierajac Piłsudskiego wyraźnie chciał chronić swój majątek, tak mnie sie wydaje . Innego logicznego argumentu w popieraniu Piłsudskiego nie widzę. Nie sądzę,zeby nie zauwazał jak Piłsudski rozprawial sie ze swoimi konkurentami. Pytanie zasadnicze dlaczego tak wierzył w Naczelnika ?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować