-

Andrzej-z-Gdanska

Wielka ściema na skalę XX wieku!

Jak tego tak nie nazwać gdy to główny postulat, kiedy chodzi o to, żeby równo obdzielić ziemią obywateli rosyjskich? Ci co wiedzą nie powiedzą, że to niewykonalne z wielu powodów, o których pisze Pan Hipolit i to jest prawda znana od co najmniej 100 lat. Nie jest ukrywana w tajemnicy ale też nikt o niej nie mówi. Mówi się o czymś innym i znowu nie porównuje się tego z sytuacją na tzw. Zachodzie, żeby wykazać kolejny absurd. Trzeba dopiero prawie "przewrócić się" o małą książeczkę Hipolita. Ktoś spyta jak to możliwe, że można czegoś takiego dokonać jak mnie się zdarzyło. Właściwie dostałem w głowę tą książeczką, która uderzyła mnie nie wagą fizyczną (malutką), ale wagą użytych i opisanych nieprawdopodobnych absurdów i faktów właściwie nie do uwierzenia. Po chwili okazuje się, że my żyjemy w tych absurdach, ale do końca nie zdajemy sobie z tego sprawy, ponieważ tak jest od naszego urodzenia. Zmiana spojrzenia na te problemy "boli", bo wszystko stwardniało w głowie i jak poruszyć to tak jest. Właściwie trzeba by te "zielska" złych wiadomości wykarczować a to znowu boli. Do tego nie ma pewności, że te nowe wiadomości Korwina Milewskiego są prawdziwe, jakby to co mamy w głowie było pewne i prawdziwe.

Ta cała Rewolucja Rosyjska była przygotowywana, opłacana sowicie na tym etapie i przed, ale potykała się o własne krótkie nóżki. W końcu zaczęła przynosić rezultaty, a potem wiemy jak było, a przynajmniej tak nam się wydaje, bo jej historię pisali zwycięzcy, przynajmniej pewnego etapu.

Niech nas oświeci najpierw myśl oświeceniowa Wiki:

Słowo rewolucja pochodzi z wczesnośredniowiecznej łaciny revolutio – „toczenie się do tyłu, powrót”, z łacińskiego revolvere – przewracać, obracać. W języku angielskim pojawiło się w 1390 roku, ze starofrancuskiego revolution, pierwotnie dotyczyło ciał niebieskich. Już około roku 1450 było używane jako „przykład wielkiej zmiany biegu wydarzeń”.

Starego znaczenia słowa używa jeszcze Mikołaj Kopernik, którego revolutio w łacińskim tytule książki „O obrotach sfer niebieskich” oznacza „obrót”.

Słowo „rewolucja” najczęściej używane jest, by określić zmiany społeczno-ekonomiczne zachodzące w instytucjach społeczno-politycznych.

Wśród czołowych uczonych w tej dziedzinie znajduje się Jack Goldstone, który rozróżnia cztery ‘pokolenia’ uczonych, którzy zajmowali się teorią rewolucji.

Wiele wczesnych studiów nad rewolucją skupiało się zazwyczaj na czterech klasycznych „Wielkich Rewolucjach”, postrzeganych jako sławne i niekontrowersyjne przykłady pasujące do wszystkich definicji rewolucji: wielka rewolucja [chwalebna lub sławetna rewolucja angielska (ang. Glorious Revolution)] (1688), rewolucja francuska (1789–1799), rosyjska rewolucja (1917) i chińska rewolucja (1927–1949).

Zapoznajmy się z tym co mówi o rewolucji Hipolit Korwin-Milewski w swojej książce „ŚMIERTELNE NIEBEZPIECZEŃSTWA REWOLUCJI ROSYJSKIEJ”, którą przetłumaczyła Katarzyna Panfil a można ją jeszcze nabyć. Radzę się spieszyć:

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smiertelne-niebezpieczenstwa-rewolucji-rosyjskiej/

Najpierw zderzenie ze znaczeniem i pojmowaniem słowa „rewolucja” przez Hipolita Korwin-Milewskiego:

Wszystkie rewolucje polityczne, socjalne czy ekonomiczne wstydziły się i zawsze wstydzić się będą dążenia do rekonstrukcji; w każdej operacji tego rodzaju są dwie fazy: destrukcyjna i konstruktywna. O ile druga jest problematyczna i trudna, o tyle pierwsza jest relatywnie łatwa, dostosowuje się do olbrzymiej różnorodności środków i często wykracza poza zamierzony cel: podkłada się ogień pod budynek i niszczy się ich dziesięć. Jest to zwłaszcza prawdziwe, gdy (a tak jest niemal zawsze) rekonstrukcja to jedynie pretekst, a destrukcja to prawdziwy cel.

Tak samo będzie z rosyjską reformą agrarną: z tych dwóch operacji, wywłaszczenia bojarów i podziału ziemi między chłopów, ta pierwsza przebiegnie tym łatwiej, że na 22 miliony stawiających roszczenia (dane z 1906 roku) przypadać będzie 130 tysięcy broniących, właścicieli majątków, tak zwanej szlachty, czyli jeden przeciw 170. W tych warunkach sam Leonidas by skapitulował.

Zacznie się mocno, czyli następnym zderzeniem  i tak już pozostanie. Już na samym wstępie autor pisze w październiku 1917 roku, że:

Rewolucja rosyjska od samego zarania chciała udowodnić, że planuje prześcignąć w radykalizmie rewolucję [francuską] z lat 1789-1800.

          Obiektem badań [w marcu 1917 r.] komisji ustanowionych przez Rząd Tymczasowy stały się projekty:

          (1) Natychmiastowe objęcie zasadą wyborczą kraju, w którym wybory stanowiły do tej pory jedynie mistyfikację, i stanowisk, których wyższa administracja nigdy nie śmiała uzależniać od wyborców, w dodatku na skalę nieznaną nawet w krajach stosujących wybory powszechne;

          (2) Przyjęcie zasady autonomii opartej w mniejszym lub większym stopniu na kryteriach narodowych, które może szybko przekształcić państwo do tej pory przesadnie scentralizowane w republikańską Austrię;

          (3) Wreszcie: zupełny przewrót - w kraju niemal wyłącznie rolniczym - warunków prawa własności ziemskiej. Każdy z tych przewrotów sam jeden wystarczyłby, aby zupełnie zmienić wewnętrzne oblicze całej Rosji oraz jej zewnętrzne znaczenie jako czynnika światowej polityki i równowagi, i zasługiwałby na osobną rozprawę.

                    Jak z tego widać zanim Lenin i spółka zaczęli „zagospodarowywać” po swojemu Rosję „prace wstępne” przygotowywał m. in. Rząd Tymczasowy i jego członkowie, którzy „czuli ducha czasu”, bo pewnie mieli dobry węch.

          Tymczasem postaram się wyłożyć czytelnikowi wszystkie aspekty ostatniego z tych problemów: w rzeczywistości mogą zajść takie nieprzewidziane wydarzenia (w Rosji nieprzewidywalność to jedyny pewnik), które zatrzymają ten kraj na drodze w dół pierwszej lub drugiej z tych równi pochyłych; inaczej będzie w przypadku kwestii rolnej: raz postawiona tak, jak to zrobiono, nie będzie już mogła zostać pominięta. Nie da się już zupełnie zatkać ust - odkąd niedopuszczalne są średniowieczne metody - ponad stu milionom mużyków, których sam rząd zachęcił do wołania: „Ziemi!” i którzy, czekając na nadanie im ziemi, sami już ją zagarniają.

W Rozdziale  I pt.  „Kwestia rolna oraz planowane zniesienie własności ziemskiej”, Pan Hipolit ujawnia:

Na pierwszy rzut oka jest coś co najmniej paradoksalnego w fakcie, że kwestię rolną, rzekomo wynikającą z głodu ziemi, przedstawia się jako palącą właśnie w tym kraju Europy, który jest najbardziej zasobny w ziemię i w którym zagęszczenie populacji jest najmniejsze. Europejska część Rosji (w części azjatyckiej, gdzie własność ziemska jest całkowicie nieobecna, brakuje raczej ludzi niż ziemi) zajmuje, jak podają książki, powierzchnię 5 390 000 kilometrów kwadratowych przy populacji liczącej 107 milionów, co daje 20 mieszkańców na kilometr kwadratowy. Nawet jeśli odejmie się trzy, zlodowaciałe i bagniste, gubernie północne daje to 25 mieszkańców na kilometr kwadratowy. Tymczasem kwestia rolna, oparta na głodzie ziemi, prezentowała się tu z taką ostrością, że nie można jej było zaradzić inaczej niż poprzez powszechną konfiskatę i rewolucję agrarną; tymczasem nie mówi się o tym w Belgii, gdzie 29 456 kilometrów wystarcza 7 517 000 mieszkańców, co daje 255 mieszkańców na kilometr kwadratowy! To pozwoliłoby sformułować następujący aksjomat: „Obszar gruntu wystarczający dla dziesięciu ludzi jest niewystarczający dla jednego człowieka”.

skutki pozornie najbardziej paradoksalne mają swoje przyczyny:

1. Żyzność ponad połowy tej kolosalnej przestrzeni jest niemal cudowna (czarnoziem), a całej reszty właściwie nie mniejsza niż żyzność gruntów w krainie Berry, w Bretanii czy w Orleanii, o tyle klimat jest tam tak surowy, że od czterech do siedmiu miesięcy w roku (zależnie od regionu) prace na polu są całkowicie zawieszone, a chłop przez ten czas nie ma płatnego zajęcia. Nadto klimat ten jest tak nierówny- susza na czarnoziemach, a w innych miejscach nadmiar wilgoci systematycznie doprowadzają do strat lub do braku zbiorów.

2.  „Rosyjska dusza” nie troszczy się o przyszłość, sporo w niej wstrętu dla metodycznego, wytrwałego wysiłku i, w konsekwencji, upodobania dla rozwiązań łatwych i skrajnych - z przechyłem w jedną lub w drugą stronę.

Dlatego zachował się, od legendarnego Ruryka do całkiem niedawnych czasów, prymitywny reżim polityczny, nieograniczony despotyzm, oparty przede wszystkim na rozmyślnie podtrzymywanej ignorancji i biedzie mas ludowych.

3. Te same cechy charakteru narodowego, zdolność do nagłego wysiłku, czasem heroiczna, lecz krótka, i awersja do wysiłku trwałego, wykształciły - tak u ludu, jak i u jego panów - nieodparte dążenie do wyboru metod ekstensywnych kosztem intensyfikacji. Tak jak wszyscy władcy Rosji, od Jerzego Dołgorukiego, założyciela Moskwy, do Mikołaja II, zawsze troszczyli się jedynie o „gromadzenie ziem”, to znaczy o ciągłe rozszerzanie swoich włości, zamiast o podnoszenie ich waloru (Rosja Europejska, dokładnie dziesięć razy bardziej rozległa od Francji, ma dziesięć razy mniej zbudowanych dróg).

Od zawsze najłatwiejszą drogą nabycia było branie.

Będący zasadniczo kopistą zachodnich obyczajów Piotr Wielki - który miał nie mniej kłopotów ze swoimi bojarami (a jego poprzednicy mieli tych kłopotów jeszcze więcej) niż Walezjusze i dwóch pierwszych Burbonów ze swoją szlachtą - potrafił wykorzystać wizyty na dworze w Wersalu, by przyjąć system doprowadzony do perfekcji przez Ludwika XIV: odwrócić szlachtę od ziemi, przyciągnąć ją do dworu lub służby, spiłować jej pazury w pełnej przepychu zależności, zrujnować, własnym przykładem narzucić jej wystawność, sprawić, by stała się obca lub wręcz odrażająca dla ludu i dzięki sidłom łaskawości przekształcić rywalkę w niewolnicę.

Akt z 19 lutego 1861 roku, poprzez który zniesiono poddaństwo i pańszczyznę oraz stworzono własność chłopską, nie zasługuje na grandilokwentne epitety i superlatywy.

Likwidacja dawnego statutu miała się opierać na trzech punktach:

1. Zniesienie i zastąpienie władzy administracyjnej, sądowej i policyjnej pana, który aż dotąd służył carowi za darmowego policjanta, sędziego pokoju, poborcę podatków i rekrutów; wszystkie te funkcje zostały powierzone samemu mirowi ustanawianemu w gminach wiejskich, bez żadnego związku z dawnym panem, który podlegał tylko władzom powiatu; mir poddano zresztą niemal wszechmocnej kontroli - najpierw „arbitra” wybieranego przez szlachtę, potem „namiestnika ziemskiego” nominowanego przez administrację (za Aleksandra III).

2. Zniesienie pańszczyzny poprzez zastąpienie przy uprawie ziem pańskich, które w tym czasie zajmowały ponad połowę własności prywatnej, pracy poddańczej pracą opłacaną. Żeby to zrobić, odroczono o dwa lata wygaśnięcie obowiązkowej pańszczyzny. Niemal w tym samym czasie Brazylia, znosząc niewolnictwo, rozłożyła likwidację niewolniczej pracy na rzecz wynagrodzeń rocznych na prawie czterdzieści lat i tym sposobem udało jej się uniknąć kryzysu rolniczej siły roboczej. Inaczej było w Rosji.

3. Wreszcie [likwidacja dawnego statusu miała polegać] na stworzeniu chłopskiej własności gruntów. Zadanie to odważnie rozwiązał Aleksander II mimo żywego sprzeciwu tych, którzy proponowali, by dać chłopom darmową wolność, zastrzegając dla dawnego pana prawo własności nad całą ziemią, co uczyniłoby z Rosji gigantyczną Irlandię. Car, uznając mir za właściciela ziemi, która 1 stycznia 1857 roku była uprawiana przez chłopów dla ich własnego zysku. Żeby wynagrodzić dawnym panom stratę zarazem tej własności, jak i pańszczyzny, chłopi musieli im spłacić - za pośrednictwem państwa - kwotę rozłożoną, z uwzględnieniem odsetek, na czterdzieści lat. Wysokość tego „odszkodowania za wykup” była dosyć skromna.

Tym niemniej prawodawca z 1861 roku popełnił trzy niewybaczalne błędy, które zostały mu szybko, lecz daremnie zasygnalizowane przez ludzi przewidujących.

Pierwszy z nich był przyczyną, drugi (w jeszcze większym stopniu) stał się pretekstem owego groźnego kryzysu agrarnego, niezamkniętego tak naprawdę od piętnastu lat; trzeci zaś nadał owemu kryzysowi charakter sejsmiczny, którego nabierają wszelkie ruchy wielkiego i zwartego tłumu.

[1.] Pierwszym błędem było uparte utrzymywanie wspólnoty ziemi wszystkich członków miru [wspólnoty] połączone z podziałem.

Wszyscy musieli być obdzieleni po równo - ale za jaką cenę! Widziałem plany gmin, w których grunty o łącznej wielkości 4 hektarów były podzielone na dziewięćdziesiąt działek; widziałem na własne oczy chłopa bronującego nieskończenie daleko wzdłuż i nawet niepróbującego bronować wszerz, wyprzęgającego swojego mierzynka na końcu zagonu ziemi, unoszącego bronę na plecy i zaprzęgającego na powrót, by nie podeptać ani nie zabronować ziemi sąsiadów, którzy już posiali.

[2.] Chłopi za otrzymanie prawa własności do uprawianej przez siebie ziemi, a zwłaszcza za zaprzestanie darmowej pracy na rzecz pana musieli mu płacić rozłożone na roczne raty odszkodowanie za wykup.

Możemy przypuszczać, z jakim stanem duszy mużyki płacą z góry 36 rubli od hektara, żeby obsiać ziemię, którą ich ojcowie w czasach poddaństwa uprawiali dla własnego zysku i która bez tej klauzuli a la Shylock należałaby do nich za darmo od momentu spłacenia odszkodowania za wykup (około 1900 roku).

Z  pewnością wystarczyłoby inteligentnie zorganizowane osadnictwo na Wschodzie, urodzajnym i niemal niezamieszkałym. Niemal wszystkie wielkie „przewroty” opierają się na nadużyciach - czasem zupełnie odosobnionych, ale zręcznie uogólnionych.

[3.] Trzecim błędem było utrzymanie kasty chłopskiej jako takiej.

Nierozważni doradcy Mikołaja II przekonali go do zapewnienia w prawie wyborczym - poprzez przeróżne grubymi nićmi szyte szelmostwa - przewagi chłopskim deputowanym, mając nadzieję, że ujrzą chłopów klękających nabożnie przed tronem, by prosić cara o błogosławieństwo, by przynieść mu wyrazy uznania za przeszłość i carte blanche na przyszłość. Dla partii postępowych pokusa zapewnienia sobie tych 200 mandatów (spośród 500) za pomocą nieodpartej przynęty, jaką jest ziemia, była zbyt wielka. W ten sposób kwestia rolna stała się nagle nie tyle jedną z kwestii, ile kwestią dominującą.

Oto refleksje, do których skłonił mnie ten system ponad dwanaście lat temu. Kombinacja ta może być skuteczna tak długo, póki chłop nie zda sobie sprawy, że oswobodziciel z 1861 roku wyzwolił go z poddaństwa wobec pana jedynie po to, by poddać go pod poddaństwo wobec siebie.

Zgodnie z zasadą, że w Rosji nie ma nic trwalszego od prowizorki i nic bardziej niepewnego od nieuchronności. Na początku - przynajmniej przez 10 lat, a raczej więcej, które przeznacza się na praktyczną realizację reformy - będzie to bellum omnium contra omnes [wojna wszystkich przeciw wszystkim].

Gdy z podwójnego programu „obrabowania bogatych i obdarowywania biednych” zostanie wypełniona część pierwsza, druga będzie mogła poczekać. Od trzydziestu lat gra taka toczy się w różnych krajach - na co jest wiele przykładów.

W majątku, o którym mówiłem wyżej, w 1906 roku kasztelan podczas (idealnie przyjacielskiej) rozmowy  ze swymi dawnymi poddanymi wytłumaczył im mechanizm projektu trudowików [„trud”, czyli „praca”] na przykładzie sąsiedniej wołosti. Odpowiedziano mu stanowczym tonem: „Panoczku, mówiono nam o tym, ale to się nie zdarzy. W tym majątku pan i my, nasi ojcowie i nasi pradziadowie żyliśmy i pracowaliśmy razem, to sprawa między panem a nami. Póki pan jest właścicielem, ma pan zyski ze zbiorów, ale i my mamy swoją dolę, bo co roku otrzymujemy od pana pieniądze za pracę najemną, z których możemy pokryć dużą część naszych wydatków. Jeśli ludzie z B.. .y przejmą waszą ziemię, stracimy nie tylko nadzieję, że będziemy ją mieć, ale i płacę; to byłoby zbyt niesprawiedliwe i jeśli ich nogi postaną w L.. .y, nie wyjdą stąd żywi”.

Z niewiedzy lub z wyrachowania niezliczeni propagatorzy rewolucji [agrarnej] silnie zaszczepili - w głowach tych wszystkich mużyków, którzy dzięki prawu Stołypina nie wznieśli się ponad przeciętny poziom - przekonanie, że podzielenie własności pomieszczików przemieni ich wszystkich w posażnych właścicieli co najmniej 20 hektarów (wielu [propagatorów] mówiło o 50 hektarach). Tymczasem nieubłagana statystyka wskazuje, że jeśli przelewając masę chłopską z jednego końca Imperium na drugi (tak jak rozlewa się płyn do butelek), udałoby się równo obdzielić wszystkich, każdy zyskałby mniej niż ćwierć aktualnej średniej; gdyby zaś obdzielać raczej „bezrolnych” i tretiaków, ogromna większość obecnych rolników nie otrzymałaby niczego. Za to przepadłyby płace, zarobki w fabrykach itp. „Zasoby narodowe” zostałyby wyczerpane! I nie byłoby już nikogo, przeciw komu można by zwrócić swoje rozczarowania i zawiść!! Z dodatku do „Le Temps” z czerwca 1917 (strona 2) dowiadujemy się, że całkowity [rosyjski] eksport wynosi 1357 milionów rubli, z czego 925 milionów dostarczają produkty rolne (w tym zwierzęta i len), i że przewaga eksportu nad importem wynosi w zaokrągleniu jedynie 200 milionów rocznie, co ledwie wystarcza na jako takie utrzymanie kursu rubla.

Jak już pierwsza „radość” z rozpieprzania minie i kurz opadnie, wtedy przychodzi refleksja:

Podczas narady odbytej w maju 1917 roku dwóch byłych ministrów carskich - którzy popadli w niełaskę u cara z powodu swojego liberalizmu i których powołano ze względu na ich znajomość kwestii opału i aprowizacji - zajęło w tym temacie stanowisko. Jeden wyraził obawę, by - zgodnie z posiadanymi przez niego informacjami - podczas przyszłej zimy cała rosyjska populacja miejska nie zamarzła; na co jego kolega odpowiedział: „Niech pan będzie spokojny, do tej pory zdążą umrzeć z głodu”.

Niestety u innych radość zaczyna rosnąć, ale szkoda, że ich nie rozsadza:

To właśnie pozwoliło gazecie „Nowaja żyzń” (Nowe życie), redagowanej przez słynnego Maksima Gorkiego, stwierdzić (5 maja) nie tonem rozpaczy, ale triumfu, że: „Rząd Tymczasowy nie posiada już żadnych środków, by wzmocnić walory bojowe armii, by ocalić miasta przed głodem, by zapobiec bankructwu finansowemu”.

Nierozważna zapowiedź rewolucji agrarnej w trzech czwartych ponosi odpowiedzialność za tę sytuację, która tak raduje patriotyzm rewolucyjnego pisarza.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Rewolucja

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smiertelne-niebezpieczenstwa-rewolucji-rosyjskiej/

Poprzednie notki zawierające fragmenty książek Hipolita Korwin-Milewskiego:

http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/co-z-tym-wschodem-europy

http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/potyczki-hipolita-korwin-milewskiego-w-walce-o-niepodlega-polske

 



tagi: hipolit korwin milewski  rewolucja rosyjska  kwestia rolna 

Andrzej-z-Gdanska
30 czerwca 2020 17:31
12     1906    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @Andrzej-z-Gdanska
30 czerwca 2020 19:28

Kapitalny wpis,  Panie Andrzeju  !!!

Czyli wlasnie teraz  toczy sie  REWOLUCJA  SWIRUSOWA  =  totalna  demolka  przez  cyfryzacje,  automatyzacje...

...  wg  zdegenerowanych i patologicznych  brukselskich rzadow,  takiegoz samego stanowienia patologicznego prawa  skrupulatnie implementowanego w Polsce przez  patologiczny  ZONT i  patologiczna biurwokracje panstwowa  !!! 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Paris 30 czerwca 2020 19:28
30 czerwca 2020 19:50

Dzięki - należą się Panu Hipolitowi za wnikliwość. Spotyka nas taka "równoległość". Niby coś już było i nie wróci...   ...a tu kolejna fala w zmienionej scenografii.

Co ważne męczą się z nami a my ciągle jesteśmy. Koszty rosną a efekty niespecjalne.

zaloguj się by móc komentować

psysed-Jo-do-Wos-z-Hal @Andrzej-z-Gdanska
30 czerwca 2020 20:15

To jest niesamowite, skończyłem WNS,  przeczytałem tysiące ważkich dzieł (głównie zagranicznych myślicieli) i nie słyszałem nigdy O Hipolicie Korwin-Milewskim, dopiero gdy trafiłem tutaj okazało się jaka jest skala fałszerstwa w którym przyszło nam żyć. Ktoś napisał nam historię, a tysiące ludzie za nasze pieniądze dba o ty by ten stan trwał. Wielki plus! Posdrowienio z Gór!

zaloguj się by móc komentować

Paris @Andrzej-z-Gdanska 30 czerwca 2020 19:50
30 czerwca 2020 20:32

Rzeczywiscie...

... HKM  to  rzadko spotykany,  wyjatkowy  umysl...  a jego ksiazki  to nadzwyczajna spuscizna dla nas.

Tak...

... ciagle jestesmy... i bedziemy  !!! 

zaloguj się by móc komentować


umami @Andrzej-z-Gdanska
30 czerwca 2020 20:48

odwrócić szlachtę od ziemi,
przyciągnąć ją do dworu lub służby,
spiłować jej pazury w pełnej przepychu zależności,
zrujnować,
własnym przykładem narzucić jej wystawność,
sprawić, by stała się obca
lub wręcz odrażająca dla ludu
i dzięki sidłom łaskawości
przekształcić rywalkę w niewolnicę


W polskiej Saksonii i Brandenburgii, jak to dzisiaj Gospodarz nazwał Ziemie Odzyskane, do dzisiaj widać, niemal w każdej wiosce: pałac, folwark i kościół. Z tej trójcy uchowały się kościoły i folwarki. Najbardziej ucierpiały pałace. Jak już wyeliminowano szlachtę i komuniści wzięli się za gospodarowanie, to niemal wszystko zdziadziało, popadło w ruinę, przestało być wydajne, chłopi na tych swoich poletkach jakoś wegetowali ale o bogaceniu się, przynajmniej w większości wypadków, nie było mowy. Po latach w najlepszej kondycji są kościoły, potem zabudowania folwarczne, i na końcu pałace, jeśli trafiły do jakiegoś bogacza, którego stać było na wyremontowanie. A niektóre dogorywają, i zapadną się na naszych oczach. Co wioskę mam takie podupadłe obiekty, często bardzo malownicze. No ale stosunki własnościowe zmieniły wszystko, nie ma prawdziwych gospodarzy, Kościoła i Pałacu, którzy zarządzali większym terenem, wszystko rozdrobnione i deweloperzy każde poletko, prędzej czy później, podzielą na mini-działeczki i opylą na kredyt.

Wniosek jest bardzo prosty: jak się na wcześniejszym etapie zrobiło porządek z Kościołem i jego własnością, należało się pozbyć szlachty, rozparcelowując jej ziemię, albo, po prostu, ją mordując i aby nic już nie stało na drodze, żeby każdy jeden mużyk został niewolnikiem. Czy ksiądz, czy były szlachcic, zdeklasowany lub trup, czy wywyższony chłop. Wszyscy wikiwani. Czy Rosja, czy Polska, czy Niemcy. Demokracja zwyciężyła!

Skoro rewolucja wyrównuje, to kiedy zobaczymy walec rewolucji rozjeżdżający tych bankierów, którzy to zasponsorowali? Przecież to są najwięksi posiadacze? 

Na ostatnie pytania nie oczekuję odpowiedzi, tak tylko retorycznie zagaduję :)

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @psysed-Jo-do-Wos-z-Hal 30 czerwca 2020 20:15
30 czerwca 2020 20:49

Pozdrowienia z gór są szczególnie miłe dla mnie - dziękuję. Polecam wszystkie książki Hipolita Korwin-Milewskiego "w całości" - są bardziej niesamowite niż moje wypisy.

Co to jest WNS?

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @umami 30 czerwca 2020 20:48
30 czerwca 2020 20:53

Powiem przysłowiowo:

Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy. Poza tym ma "inny zegarek" niż my.

W oglądanym przed chwilą przeze mnie serialu usłyszałem:

mamy siłę by przetrwać, ale nie mamy siły, żeby wygrać...

zaloguj się by móc komentować

Paris @umami 30 czerwca 2020 20:48
30 czerwca 2020 21:57

Wedlug mnie...

... to  najwieksi  zlodzieje,  pasozytnicza lichwa,   a dzis  bankruci  !!!

zaloguj się by móc komentować

psysed-Jo-do-Wos-z-Hal @Andrzej-z-Gdanska 30 czerwca 2020 20:49
30 czerwca 2020 22:01

Wydział Nauk Społecznych, tak przy okazji, to czuję się mało komfortowo, bo wygląda na to, że spędziełem sporo czasu czytając nie te książki, co trzeba.
Przyglądam się tutejszym zasobom i wygląda na to, że będę potrzebował grubych tysięcy, by kupić wszystko co warto. Wielkie dzięki!
Tak przy okazji, uwielbiam Morze, zwłaszcza Kaszuby, Hel. Jeździ do Was szybki pociąg od nas i tylko kiedy mogę wskakuję i jadę. Uwielbiam patrzeć na nasz Kraj przez okno pociągu. Pozdrowienio!

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska
1 lipca 2020 10:35

Maksym Gorki powinien być omawiany na studiach z zakresu reklamy, jako najwybitniejszy przykład reklamowego oszustwa w dziejach świata

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
2 lipca 2020 08:46

"Na apetyt" do przeczytania książki powinien wpłynąć taki ciekawy cytacik:

...wszyscy [Litwini] razem zrobili niedawno przykrego psikusa Niemcom: podczas spisu ludności sporządzonego przez Niemców w celu ustalenia, że kraj nie ma nic wspólnego z Polską, Litwini z zapałem zanegowali swoją narodowość, by zdeklarować się jako Polacy.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować