-

Andrzej-z-Gdanska

IX konferencja LUL w Krakowie - trzecia część „nieoficjalna”

Również nieoficjalnie przyznałem się, że wyjechałem do Krakowa z Gdańska we czwartek z samego rana, a dojechałem na miejsce, do Krakowa, w piątek po 17. Przez chwilę wywołało to konsternację wśród niektórych Nawigatorów! Jednak wyjaśniłem, że to nie GPS zaniemówił czy stało się coś innego, ale po prostu nie jechałem prostą drogą na miejsce. Skorzystałem z okazji i pojechałem najpierw do Płocka, żeby zwiedzić słynną płocką bazylikę katedralną oraz równie słynne muzeum diecezjalne.

Bazylika płocka wznosi się na urwistym Wzgórzu Tumskim na wysokość 50 metrów nad taflę Wisły. Jest jedną z najstarszych pięciu katedr polskich.

Po utworzeniu diecezji w 1075 r. zbudowano pierwszy, całkowicie wykonany z drewna, kościół katedralny pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Według „Kroniki” Galla Anonima był on miejscem pasowania Bolesława Krzywoustego na rycerza w 1099 r. Najprawdopodobniej najazd Pomorzan w latach 1126-1127 zniszczył świątynię. Biskup płocki Aleksander z Malonne  (dzisiejsza  Belgia)  w 1136 r. przystąpił do budowy pierwszej kamiennej katedry, której konsekracja odbyła się w 1144 r. Wielkością przewyższała ówczesne katedry w Gnieźnie i Krakowie. Ta romańska świątynia została, wzniesiona ze starannie ociosanych kwadr granitowych.

drzwi katedry

Biskup Aleksander zamówił w ludwisarni magdeburskiej wielkie dwuskrzydłowe drzwi  do katedry,  obite 48 płytami spiżowymi z płaskorzeźbami. Drzwi te w niewyjaśnionych do końca okolicznościach w XIII lub XIV w. znalazły się w Soborze  Sofijskim w Nowogrodzie Wielkim, gdzie noszą nazwę Kursuńskich i znajdują się do dzisiaj. Podobno zostały zrabowane w czasie najazdu litewskiego, ale są głosy stwierdzające, że zostały podarowane, z tym, że nie wiadomo przez kogo. W  1981 r. wykonano replikę tego wspaniałego zabytku romańskiej metaloplastyki i od tej pory Drzwi Płockie znów zdobią katedrę. Replika jest darem miejscowego kombinatu petrochemicznego dla bazyliki  katedralnej.

Burzliwy  w Polsce wiek XIII nie oszczędził również tej świątyni. W 1233 r. pożar strawił ją wraz z zamkiem, groźnie naruszając nośne mury. Gdy w 1234 r. margraf Miśni Henryk zdobył płocki zamek, a Niemcy schronili się do katedry, Konrad I Mazowiecki (1187 -1247) podpalił ją i w ten sposób odbił swą rezydencję.  W 1237 r. Płock  otrzymał prawa miejskie. Prusowie w 1243 r. spustoszyli miasto, wraz z nim i katedrę. W latach 1288-1289 napadli na Płock Litwini.  Zniszczona w wyniku pożarów, najazdów i grabieży katedra wymagała solidnych prac zabezpieczających i renowacyjnych.

Począwszy od 1543 r. katedra przeżywa drugi okres swej świetności. Została gruntownie przebudowana w stylu renesansowym. Pracami kierował włoski budowniczy Jan Baptysta z Wenecji. Dzisiejsza piękna w kształcie ośmioboczna kopuła z latarnią jest XX-wieczną rekonstrukcją tego renesansowego elementu katedry. Przedłużono wtedy prezbiterium, do którego ścian bocznych dobudowano z obu stron dwa piętrowe pomieszczenia na zakrystię, skarbiec i kapitularz.

kopuła katedry

katedra od frontu

Pierwszym mecenasem nowej kultury był biskup Erazm Ciołek (1503-1522), znakomity mówca i dyplomata, wytrawny bibliofil. Na jego płockim dworze gościli wówczas uczeni i artyści, często Włosi, tworzący żywą "sodalitatem vistulanum" [grupa Wiślana]. Cesarz Maksymilian podczas wizyty u biskupa Erazma Ciołka, dowiedziawszy się, że w katedrze płockiej przechowywana jest głowa św.  Zygmunta, jako wyraz uznania nadał kapitule płockiej w 1518 r. herb dawnych królów burgundzkich. Późniejszą pieczęć kapituły stanowi ten sam herb, lecz ponad koroną umieszczona jest Najświętsza Maria Panna z Dzieciątkiem na prawym ręku.

Biskupowi Erazmowi Ciołkowi niewiele ustępowali wiedzą i kulturą humanistyczną jego następcy: biskup Andrzej Krzycki ( 1527-535), kanclerz królewski, mówca i poeta, przyjaciel Erazma z Rotterdamu, oraz Piotr Gamrat, tylko przez rok pełniący godność biskupa płockiego (1537-1538).

W Kaplicy Królewskiej pod północną wieżą bazyliki znajduje się sarkofag Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. W podziemiach spoczywają szczątki obu władców Polski oraz piętnastu książąt mazowieckich. W średniowieczu dewastowane przez różnych najeźdźców, zostały odnalezione w 1825 r. i staraniem bp. Prażmowskiego złożone w obecnym miejscu w sarkofagu z czarnego marmuru wykonanym według projektu Zygmunta Vogla. Umieszczono na nim napis:

Władcy i dziedzice ziem: krakowskiej, sandomierskiej, śląskiej, wielkopolskiej, mazowieckiej, dobrzyńskiej, michałowskiej, łęczyckiej i Pomorza.

płyta nagrobna

Z  przodu sarkofagu znajduje się orzeł z alabastru (wzorzec dla orła kościuszkowskiego), a na jego płycie złote insygnia królewskie.

sufit kaplicy królewskiej

Muzeum Diecezjalne w Płocku im. bł. abpa Antoniego Juliana Nowowiejskiego jest jednym z najstarszych muzeów kościelnych w Polsce; powstało w 1903 r. z inicjatywy ks. prałata Antoniego Juliana Nowowiejskiego, późniejszego biskupa płockiego, a dziś błogosławionego.

Pierwszy budynek muzeum wzniesiono podczas gruntownej przebudowy katedry płockiej, nawiązując do jej stylu architektonicznego, w/g projektu architekta Stefana Szyllera. Na początku był to niewielki budynek, którego urządzeniem zajął się pierwszy dyrektor, znany wówczas w Polsce autor podręczników religii, ks. Tomasz Kowalewski.

Zbiory udostępniono już na początku 1904 r., o czym świadczy pierwszy wpis do księgi pamiątkowej dokonany przez Henryka Sienkiewicza 9 stycznia 1904 r., w której napisał:

„Kościół jest stróżem przeszłości, piastunem teraźniejszości i siewcą przyszłości.”

Od 2008 r. Muzeum Diecezjalne zyskało dodatkowo siedzibę w budynku dawnego Opactwa Benedyktyńskiego.

Najsłynniejszym skarbem muzeum jest relikwiarz hermowy św. Zygmunta fundacji króla Kazimierza Wielkiego z 1370 r. Herma posiada bogato zdobiony piastowski diadem, który prawdopodobnie jest najstarszą koroną w Polsce.

Dół hermy z opisem

Ciekawą notkę o relikwiarzu Świętego Zygmunta napisał Pioter. Link na końcu notki.

Kielich księcia Karola Ferdynanda, biskupa Płocka i Wrocławia 1640-1655), syna Zygmunta III Wazy.

kielich od spodu

Pieta z Drobina; anonim, Śląsk, ok. 1430 r.

CIEMNA CUDZOZIEMKA

Ciemna Cudzoziemko przy latarniach 
Z Dzieciątkiem na prawym ręku 
Chroniąca Warszawę nocami 
Módl się za nami

MATKA BOSKA ZŁOTOZIELONA

Matko Boska Złotozielona 
proszę Cię z serca całego 
żeby nie zabrakło w ogrodzie 
koperku zielonego

Jan Twardowski, Matka Boska Złotozielona 

Wiesława Kwiatkowska (ur. 3.11.1925 zm. 14.04.2011) ukończyła studia na ASP w Warszawie na wydziale konserwacji. Interesowała się literaturą, teatrem i malarstwem.
Dla Muzeum Diecezjalnego w Płocku ofiarowała 62 obrazy pod wspólnym tytułem: Madonny z poezji polskiej. Inspiracją dla ich powstania były wybrane teksty poetyckie (fragmenty wierszy zapisane zostały przez artystkę na odwrotnej stronie obrazu). Kolekcja zawiera po kilkanaście dzieł do wierszy: Jerzego Harasymowicza, ks. Jana Twardowskiego i Mieczysława Gogacza; kilka obrazów powstało do twórczości: Kazimiery Iłłakowiczówny, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Juliusza Słowackiego; po jednym obrazie reprezentowane są wiersze: Romana Branstaettera, Tytusa Czyżewskiego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Jana Lechonia, Leopolda Staffa, Juliana Tuwima i Stanisława Wyspiańskiego; trzy dzieła nie mają przypisanych wierszy. Madonny z poezji polskiej zostały pokazane po raz pierwszy w komplecie 12 grudnia 2011 r. dzięki sponsorowi PERN „Przyjaźń". 

Biblia płocka; druga ćwierć XII w.

MINIATURY NOWEGO TESTAMENTU

MATEUSZ

Autor jednej z ewangelii, celnik, a następnie powołany do grona Apostołów. Poniósł śmierć męczeńską. Swoją Ewangelię spisał głównie z myślą o Żydach lub o chrześcijanach nawróconych z judaizmu. W swym dziele przedstawia Jezusa jako tego, który wypełnił proroctwa mesjańskie Starego Testamentu.

Mateuszowi przypisano symbol człowieka, ponieważ rozpoczyna on swoją Ewangelię od obszernego opisu narodzenia naszego Zbawiciela i dokładnej Jego genealogii: »Rodowód Jezusa Chrystusa«

MAREK

Jeden z czterech Ewangelistów. Był także towarzyszem świętego Pawła, w czasie jego podróży misyjnych. Jego Ewangelia została spisana jako pierwsza, jest też najkrótsza. Dzieło to było przeznaczone dla ludzi, którzy nie znali Palestyny ani języka żydowskiego. Głównie opisane są tam czyny Jezusa, mniej natomiast Jest Jego mów.

Symbolem Ewangelisty Marka jest lew, gdyż zaczyna on swoją relację od opisu pobytu św. Jana Chrzciciela na pustyni. Powiada mianowicie: »Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu«

ŁUKASZ

Autor trzeciej Ewangelii, z zawodu lekarz, uczeń i towarzysz wypraw misyjnych apostoła Pawła. W swojej Ewangelii duży nacisk kładzie na przedstawienie Jezusa jako miłosiernego Boga. Swoje dzieło pisze dla chrześcijan nawróconych z pogaństwa. Łukasz Jest także autorem Dziejów Apostolskich.

Symbolem św. Łukasza jest wół, gdyż podobnie jak wół, tak i nasz Zbawiciel Jezus Chrystus został zabity na ofiarę. Słusznie przypisywano św. Łukaszowi, symbol wołu; oba rogi bowiem oznaczają stary i Nowy Testament, a kopyta cztery Ewangelie.

ŚWIĘTY PAWEŁ

Autor wielu listów, wchodzących w skład Nowego Testamentu. Pochodził z rodziny żydowskiej, ale był obywatelem rzymskim. W młodości zaciekle prześladował uczniów Chrystusa. Po nawróceniu pod Damaszkiem stał się Apostołem Narodów. Poniósł śmierć męczeńską przez ścięcie mieczem.

Brakuje symbolu św. Jana, który jest podobny do orła wznoszącego się w górę. Powiada on bowiem: »Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga«.

Symbole czterech Ewangelistów streszczają słowa z XIV w. ewangeliarza:

Jest człowiekiem, bo się urodził, wołem, bo umarł złożony w ofierze; lwem, bo powstał, a orłem, bo wzniósł się do nieba.

Roku od wcielenia pańskiego 1148, epakty 28, konkurentu 4, indykcji 11, roku pospólnego, kiedy w Rzymie zasiadał papież Eugeniusz, cesarzem był Konrad, w Polsce zasię panowali Bolesław, Mieszko i Henryk, po wygnaniu z kraju Włodzisława, gdy diecezją płocką zarządzał świętobliwego żywota biskup Aleksander, błogosławiona Marya Panna w dzień przechwalebnego wniebowzięcia swego, wobec kustosza Azora, w kościele płockim, przed prymą dzieweczkę skurczoną i napoły sparaliżowaną raczyła podnieść i całkiem uzdrowić. To też, gdy wieść o tak wielkim cudzie doszła do uszu oświeconego księcia Bolesława, któren wtedy na zamku się znajdował, i kiedy mąż święty, rzeczony biskup Aleksander, dowiedział się, iż dzieweczka, Woincha imieniem, uzdrowiona została, zebrało się mnóstwo ludzi, głosem    wielkim wychwalających błogosł. Maryę z jej Synem, Panem Jezusem Chrystusem, który z Ojcem i Duchem Świętym w równości żyje i króluje w nieskończone wieki wieków. Amen.

Tegoż roku, za wolą bożą, znaleziono w skarbcu kościelnym w oprawie bardzo starej przesławne relikwje, mianowicie: wieńca cierniowego Zbawiciela, nieszytej jego tuniki, apostołów Piotra i Pawła, męczenników Wawrzyńca i Wincentego, okrom innych relikwij świętych przeszło 40. One czcigodny Aleksander biskup najpobożniej ucałowawszy, w wyzłoconem jaju strusiem ze czcią umieścił, a iżby nikt w przyszłości nie mógł ich ruszyć stamtąd, pierścienia swego sygnetem na zewnątrz starannie zabezpieczył. Potem zasię przed ołtarzem błog. Maryi Panny toż jajo na łańcuchu żelaznym u sufitu malowanego zawiesić kazał, co malarz jego Gunter starannie wykonał. Pękło zasię środkowe ogniwo łańcucha, atoli, rzecz dziwna, tak długo spadało z relikwjami świętych, że przyglądający się zdała szkolarz Zacharjasz zdążył przybiegnąć i schwytać w swój biret spadające jajo. O przedziwna mocy boża! O czcigodne świętych zasługi! Łańcuch spadający jaja nie stłukł, głowy chwytającego nie zranił, ale Jak gdyby rękoma świętych spuszczony na ramionach Jego spoczął lekuchno, na chwałę najśw. zawsze dziewicy Maryi i Syna i jej Pana naszego Jezusa Chrystusa, który z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym równy żyje i króluje w nieskończone wieki wieków. Amen.

Abp A, J. Nowowiejski

Płock. Monografia historyczna, Płock 1930, s. 38-39

Tadeusz Mazowiecki urodził się w Płocku 18 kwietnia 1927 r. W 1946 r. ukończył tam gimnazjum - obecne Liceum Ogólnokształcące im. Marszałka Stanisława Małachowskiego. Jego rodzice, ojciec - lekarz i matka, prowadząca fundację dla ubogich, związani byli z płockim szpitalem Św. Trójcy.

Ostatni prezes Rady Ministrów PRL i pierwszy III Rzeczypospolitej (w latach 1989–1991), współtwórca i przewodniczący Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Kawaler Orderu Orła Białego.

Nie wiem dlaczego w Wiki tak napisano: „ostatni” i „pierwszy” co oznaczałoby kontynuację, a ja myślałem, że tak nie było. Tu jest zaznaczony podział/połączenie/ciągłość (?)

Pomnik przedstawia Tadeusza Mazowieckiego, który stoi przy ławeczce i z nostalgią spogląda na ”Małachowiankę” – liceum, które ukończył.

Napis:

„Można się różnić, można się spierać, ale nie wolno się nienawidzić.”

Po co ja tego biednego Mazowieckiego wyciągam? – ktoś spyta. Z jednej strony nie wyciągam go wcale, bo stoi on zgarbiony, można powiedzieć w skali jeden do jednego, jak przypuszczam, bo się przymierzałem do pomnika. Stoi niedaleko bazyliki. Jeszcze bliżej bazyliki stoi, „wysyłając fale socjalizmu”, tym, którzy za blisko podejdą, sam,

wielki Ludwik Krzywicki. Jak wielki? Też się przymierzyłem i sięgnąłem mu zaledwie do piersi, chociaż nie jestem niskiego wzrostu!

Ukończył to samo liceum co później Mazowiecki.

Ktoś przychodzi wielkiemu Ludwikowi czyścić buty.

Tak pisze o nim Gabriel Maciejewski na stronie 31 w I tomie książki „Socjalizm i śmierć”, cytuję:

 

Socjalizm to religia

Nie jest to bynajmniej stwierdzenie moje czy sugestia nie poparta dowodem, czy choćby tylko opinią. Formułę taką znajdujemy już na pierwszej stronie drugiego tomu wspomnień Ludwika Krzywickiego, którego przecież nie możemy podejrzewać o niechęć wobec socjalizmu, czy nawet o cień krytyki wobec doktryny, że o szyderstwie nie wspomnę. Pisze więc Krzywicki tak:

Było to pokolenie, dla którego socjalizm, był swego rodzaju religią.

Nie jest to jednak najbardziej zaskakujące zdanie w tym rozdziale, który nosi tytuł Początki ruchu socjalistycznego w Kongresówce. O wiele bardziej szokujące jest to, co znajdujemy na samiutkim początku rozdziału. Proszę bardzo:

Początki ruchu, socjalistycznego w Kongresówce, gdy chodzi o sylwetki działaczy, o warunki, w jakich weszli w obcowanie z ideą stanu robotniczego, są spowite i prawdopodobnie pozostaną we mgle.

To jest moim zdaniem coś absolutnie niesamowitego i demaskatorskiego. Oto rówieśnik tych, którzy organizowali w Polsce socjalizm po Powstaniu Styczniowym nie jest w stanie powiedzieć niczego sensownego o swoich ideowych antenatach. Nie wie, skąd im się ta fascynacja socjalizmem wzięła, dlaczego akurat tego się uczepili, może nam zdradzić tylko jedno i zdradza, ale pomiędzy wierszami - socjaliści w Kongresówce rekrutowali się spoza stanu robotniczego. To już dużo. Byli to więc ludzie nasłani, którzy mieli za zadanie coś z robotnikami zrobić, jakoś ich przekształcić, zmusić do czegoś, ale do końca nie wiemy do czego, a następnie pozostawić samym sobie. Skąd ta pewność, że pozostawić? Pisze o tym sam Krzywicki, który mówi o swoich poprzednikach jak o omamionych ideą zapaleńcach, oczekujących, że rewolucja robotnicza wybuchnie z dnia na dzień. Czyli że robotnicy wywołają wojnę domową za namową ideologów, którzy wezmą w niej udział, ale nie będą pełnić roli motoru. Oznacza to, że motor ten musiał być gdzie indziej i każdy z młodych ideologów ruchu zdawał sobie z tego sprawę. Gdyby było inaczej, nie mówiłby  rewolucja wybuchnie za dwa tygodnie, tylko mówiłby za dwa tygodnie wywołamy ze Staszkiem rewolucję, a robotnicy zakładów w Częstochowie pójdą za nami. To jest poważna różnica, jeśli idzie o treść, a Krzywicki pisze wyraźnie, że ludzi tych trzymała przy życiu wiara w to, że rewolucja wybuchnie. Ona jednak nie wybuchła.

Idźmy dalej. Pokrętnie bardzo tłumaczy Ludwik Krzywicki relacje pomiędzy tymi inicjatorami ruchu socjalistycznego, wśród których się przecież obracał. Nie chce nic powiedzieć na ich temat twierdząc, że:

W takim nastroju nie było miejsca na gawędy o swoich latach szkolnych, o otoczeniu, w którym ktoś przebywał. Przybywa ktoś nowy, naturalnie zaopatrzony w polecenia.

To wystarczyło. Z kogo się rodził, w jakim się wychowywał otoczeniu, jakie ma za sobą doświadczenia natury osobistej, wszystko to były rzeczy obojętne. Jedna rzecz obchodziła - czy jest dzielnym człowiekiem,, któremu można we wszystkim zaufać. Nic więcej.

Czy wielki uczony kpi z nas, czy o drogę pyta? Napisał ni mniej nie więcej tylko to, że cały ten polski socjalizm od samego zarania był imprezą sterowaną z zewnątrz przez nie wiadomo kogo. Rozumieć bowiem należy, że nie tylko osobiste historie rewolucjonistów nie ciekawiły, ale także to, skąd ten emisariusz przywozi polecenia. Argumentem zaś za wiarą ma być dzielność osobista przybysza. Ba! Tylko jak ją wypróbować, kiedy ta rewolucja jeszcze nie wybuchła? Oto jest pytanie.

Barokowy pałac w Nieborowie na planie prostokąta pierwotnie posiadał dwie kondygnacje. Fasada była symetryczna, 13-osiowa z dwiema wysuniętymi w kierunku dziedzińca kwadratowymi wieżami skrajnymi o czterech kondygnacjach, nakrytych barokowymi hełmami. Budynek główny przykryty był dachem czterospadowym krytym blachą miedzianą. W latach 1766–1770 podczas prac renowacyjnych pałac otrzymał na szczycie frontonu od strony dziedzińca postać tańczącego Bachusa, mogącą pochodzić z pracowni Jana Jerzego Plerscha. Za czasów Ogińskiego we frontonie od strony dziedzińca umieszczono mitrę książęcą, a w kartuszu herbowym Oginiec i Pogoń ze złoconego brązu, oraz skrzyżowaną buławę i buzdygan, jako oznakę siedziby hetmana.

Od 1774 pałac należał do księcia Michała Hieronima Radziwiłła, który zgromadził tam bogatą kolekcję obrazów mistrzów europejskich - holenderskich, niemieckich, włoskich i hiszpańskich oraz portrety osobistości polskich i obcych, gabinet kilkunastu tysięcy rycin, księgozbiór unikatowych starodruków (od XVI w.), zespoły mebli polskich, angielskich i francuskich, zbiory sztuki zdobniczej – sreber, porcelany, szkieł i tkanin. Cenne globusy z końca XVII w., wybitnego weneckiego kartografa Vincenza Coronellego należały niegdyś do Ludwika XVIII.

Pałac w Nieborowie od strony ogrodów

Podczas przebudowy pałacu w 1922 roku wymieniono konstrukcję dachu na wysoki, łamany kryty dachówką, w którym umiejscowiono dobudowaną trzecią kondygnację.

Ogród barokowy w stylu regularnym (francuskim) w Nieborowie zaprojektowany został w ostatniej dekadzie XVII w. prawdopodobnie przez Tylmana z Gameren i rozbudowany w 70. latach XVIII wieku przez Szymona Bogumiła Zuga.

Bogumił Zug od 1752 roku pracował w Saskim Urzędzie Budowy w Dreźnie, od 1756 roku w Saskim Urzędzie Budowlanym w Warszawie.

Został nobilitowany w 1768 roku przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Był wolnomularzem.

Projektant wielu klasycystycznych budowli w Polsce, tworzył w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVIII wieku. W krajobrazowych założeniach ogrodowych reprezentował nurt preromantyczny.

Dominują w nim rodzinne gatunki drzew, ale najbardziej okazałe są dwa platany posadzone ok. roku 1770.

Jednym z botanicznych skarbów zespołu pałacowo-ogrodowego w Nieborowie jest platan klonolistny (Platanus x hispanica Munchh, syn. Platanus x acerifolia Wills.) - gatunek z rodziny platanowatych, mieszaniec międzygatunkowy platana wschodniego pochodzącego z Europy płd.-wsch.

(Platanus orientalis L) i platana zachodniego, pochodzącego z Ameryki Północnej (Platanus occidentalis L). Gatunek ten został opisany po raz pierwszy na początku XVIII wieku.

W barokowej części ogrodu nieborowskiego możemy się szczycić dwoma platanami, które stanowią ważny element historyczny i kompozycyjny ogrodu. Zostały posadzone prawdopodobnie około roku 1770 przez hetmana Michała Kazimierza Ogińskiego i są uznawane za najstarsze drzewa tego gatunku posadzone w granicach przedrozbiorowej
Rzeczpospolitej.
Plan generalny założenia nieborowskiego, Szymon Bogumił Zug, 1775, MNA. miejsce posadzenia platanów zostało oznaczone czerwonym kółkiem

Obecny stan platana rosnącego we wschodniej części ogrodu jest wynikiem silnych przemarznięć konarów zimą 1929/30 i 1946 roku, które doprowadziły do niemal całkowitego obumarcia korony i zgnilizny pnia. Drzewo zostało także uderzone przez piorun.
W latach 70.XX wieku wykonano prace pielęgnacyjne polegające na przycięciu obumarłych konarów i usunięciu martwej tkanki pnia. Wewnętrzną część pnia zabezpieczono tzw. smołą sadowniczą, a powstały ogromny ubytek próbowano zasłonić siatką z wypreparowaną korą. Ostatecznie zrezygnowano z tej atrapy i pień pozostawiono w formie otwartej. Po kilku latach drzewo wytworzyło grubą warstwę tkanki przyrannej, zwan ej kallusem, która przejęła funkcję tkanki przewodzącej. Przez 40 lat drzewo odbudowało koronę. 
Platan z fragmentem pałacu, 50. XX w., fot. Franciszek Myszkowski, zdjęcie zamieszczone w publikacji Jana Wegnera. Nieborów; Warszawa 1957 

Niestety, w lipcu 2015 roku silne wiatry spowodowały bardzo groźne, poprzeczne pęknięcie pnia. Podjęto więc kolejną próbę ratowania płatana i zamontowano słup, który ma na celu stabilizację drzewa.
Prace przy montażu słupa. maj 2016, archiwum Działu Ogrodów Zabytkowych MNA

Dział Ogrodów Zabytkowych 
Muzeum Narodowe w Warszawie 
Oddział Muzeum w Nieborowie i Arkadii

Platan po przejściach

Drugi, zdrowy platan

Dąb posadzony w 1946 roku w 200 rocznicę urodzin Tadeusz Kościuszki (1746 r.). Kamień umieszczono w 1967 roku w 150 rocznicę śmierci naczelnik (1817 r.). Na zdjęciu widać jak wygląda dąb w "wieku" 78 lat.

Pole makowe...? Czy coś się z tego wyrabia czy tylko "pieści" oko?

Propozycja przejścia przez park

Zgodnie z założeniami francuskiej szkoły ogrodowej Le Notre'a, które upowszechniły się na ziemiach polskich w latach 1720-1760, ogród nieborowski posiada położone przed południową elewacją pałacu partery kwiatowe i niskie labirynty bukszpanowe oraz szeroką aleję lipową z trawnikiem dywanowym wytyczoną na osi założenia pałacowego, otoczoną symetrycznie rozplanowanymi po obu jej bokach gabinetami i boskietami, uformowanymi ze strzyżonych szpalerów grabowo-lipowych.

Od strony zachodniej ogród opiera się o wielki kanał zaprojektowany w kształcie węgielnicy. Nie wiedzieć czemu w Wiki napisano, że kanał ma kształt litery ”L”. Za kanałem znajduje się park krajobrazowy, zaś po stronie wschodniej ogrodu zabudowania gospodarcze, zbudowane w końcu XVIII wieku: oranżerie, stajnia, wozownia oraz domki oficjalistów dworskich. Po stronie północnej pałacu, w okolicy dziedzińca dojazdowego położony jest Pawilon Myśliwski, mieszczący dzisiaj pokoje gościnne, zaś bliżej bramy budynek Manufaktury, wzniesiony przez Szymona Bogumiła Zuga, w którym znajduje się obecnie pracownia ceramiki artystycznej i biura administracji muzeum. Pracownia działa i obecnie pracują tam kilka dni w tygodniu panie z rodu Radziwiłłów.

Mit Arkadii, wywodzący się m.in. z Bukolik (Eklog) Wergiliusza, to wyobrażenie świata idealnego, w którym panuje niezmienny ład, a jego mieszkańcy doświadczają błogiego szczęścia, wiecznej młodości, wolności, swobodnej erotyki. Od czasów nowożytnych motywy arkadyjskie wciąż powracają w twórczości artystów przedstawiających piękną krainę pasterek i pasterzy, nimf i satyrów. Do treści tych nawiązują także metaforycznie, na różne sposoby wyrażając tęsknotę człowieka za szczęściem. Topos Arkadii znalazł swój wyraz w obrazach dworskich ogrodów, siedzib ziemiańskich, egzotycznych krain czy malowniczych regionów, gdzie można odczuć harmonijną więź z przyrodą.

Radziwiłłowie przyłączyli Łupię do swoich posiadłości w 1778 roku. Helena przemianowała ją na Arkadię i zabrała się do aranżowania modnego w tej epoce ogrodu w typie angielskim.

Poniżej opis Arkadii z mini przewodnika oraz zdjęcie Heleny Radziwiłłowej i przegląd obiektów na zdjęciach.

ARKADIA - Tego typu styl ogrodowy narodził się w 2. dekadzie XVIII wieku w Anglii. U jego podstaw leżały określone zasady swobodnych kompozycji ogrodowych oraz rodząca się tęsknota za nieskrępowaną naturą i dążenie do przeciwstawienia się sztuczności regularnych ogrodów barokowych. Architektoniczną i ogrodową oprawę Arkadii opracował Szymon Bogumił Zug przy dużym zaangażowaniu i udziale samej księżnej. Pomysły architektoniczne szkicowali Jan Piotr Norblin i Aleksander Orłowski. Do 1797 roku realizował je Zug, a później w latach 1799-1804 Henryk Ittar. Do zakładania ogrodu księżna przystąpiła wiosną 1778 roku, a potem rozwijała go i komponowała przez ponad dwadzieścia lat, aż do swojej śmierci w 1821 roku. Pierwszymi budowlami, które powstały na brzegu spiętrzonego w 1781 roku wielkiego stawu arkadyjskiego, były Kaskada i Chata przy Wodospadzie (1781), a nieco później Przybytek Arcykapłana (1783) i Świątynia Diany (1783-1785), ozdobiona słynnym plafonem Norblina „Jutrzenka” oraz Akwedukt (1784), stanowiący zarazem przepust dla kaskad spiętrzonej wody wlewającej się do stawu.

W latach 1785-1789 został zbudowany na Wyspie Topolowej symboliczny Nagrobek z marmurową postacią martwej św. Cecylii i wieloznaczną sentencją łacińską „Et in Arcadia ego” (i ja byłam w Arkadii), a także wzniesiona z polnych głazów Grota Sybilli, wiejskie Chatki Filemona i Baucydy oraz Łuk Kamienny, Zakątek Melancholii, Brama Czasu, krąg ołtarzy na Wyspie Ofiar. W latach dziewięćdziesiątych powstał, przylegający do Łuku Kamiennego, Dom Murgrabiego i Domek Gotycki nad Grotą Sybilli.

W ostatnich latach XX wieku urządzone zostało w świątyni Diany wnętrze Gabinetu Etruskiego z neoklasycystycznym wystrojem oraz polichromią Michała Płońskiego i Aleksandra Orłowskiego. Natomiast 22 maja 2015 roku uroczyście odsłonięto odbudowany po latach Grobowiec na Wyspie Topolowej.

Gospodyni Arkadii zainspirowała się analogicznym miejscem pochówku Jean-Jacquesa Rousseau wzniesionym w parku krajobrazowym René Louisa de Girardina w Ermenonville. Grób filozofa odwiedzały rzesze turystów pochodzących z wyższych sfer, którzy potem powtarzali motyw Wyspy Topolowej w swoich ogrodach. Helenie w realizacji marzenia być może pomagał zaprzyjaźniony z nią Stanisław August Poniatowski. Król zapewne zlecił rzymianinowi Pietro Staggiemu wyrzeźbienie dopełniającej strukturę leżącej kobiety wzorowanej na figurze św. Cecylii Stefana Maderny z kościoła Santa Cecilia na Zatybrzu. Dowodem na to, że Helena chciała zostać pochowana w Arkadii, są dwie inskrypcje widniejące na licu pomnika: „Et in Arcadia Ego” – „Ja jestem nawet w Arkadii” i „J’ai fait l’Arcadie et j’y repose” – „Stworzyłam Arkadię i w niej spoczywam”. Niestety pomimo usilnych starań ciało zmarłej zostało złożone w starym drewnianym kościółku w Nieborowie.

Około 1800 roku nastąpił zwrot ku estetyce parku romantycznego. W tym czasie ogród w Arkadii wyszedł z niewielkiego i zamkniętego obszaru parku sentymentalnego na okoliczne rozległe pola położone za rzeczką Łupią, śmiałe zamierzenia księżnej realizował romantyczny wizjoner, niezwykle utalentowany architekt nowego pokolenia, Henryk Ittar. Powstał wtedy Grobowiec Złudzeń (1800) poświęcony trzem młodo zmarłym córkom księżnej, wzniesiony na rozległych Polach Elizejskich za rzeczką, Cyrk Rzymski (1803) i Amfiteatr (1804). Nieco później powstaje alpejski Domek Szwajcarski (1810), kryjący w sobie baśniowe wnętrza „pałacu kryształowego”, który księżna umiejscowiła wśród zabudowy wzorcowej wsi pańszczyźnianej, przylegającej do ogrodu. Już w 1. dekadzie XIX wieku Radziwiłłowa wprowadziła do swego ogrodu elementy romantyczne - baśniowość i ludowość, zaś urządzone w 1814 roku w Domku Gotyckim „mieszkanie rycerza”, poświęcone synowi Michałowi Gedeonowi, bohaterskiemu generałowi napoleońskiemu, nawiązało do romantycznych uniesień patriotycznych tamtej epoki. Wcześniejszy program ogrodu, oparty na skojarzeniach mitologicznych i literackich, a nawet masońskich, zdominowany teraz został przez symbolikę romantyczną.

Helena Radziwiłłowa zgromadziła w Arkadii bogatą kolekcję sztuki antycznej, rzeźb antykizujących i kopii dzieł antycznych, także „starożytności” średniowiecznych i renesansowych, z których utworzyła swoiste muzeum w Świątyni Diany. Znalazły się w nim: antyczna Głowa Niobe, Popiersie Rzymianki, grecko-rzymskie stele, sarkofagi i urny grobowe, ozdoby ogrodowe, architektoniczne elementy lapidarialne oraz obiekty antykizujące, jak rzeźba Śpiącej Ariadny, popiersia Meleagera i Młodego Rzymianina, Trójnóg z misą wspartą na popiersiach rzymskich, a także manierystyczny Maszkaron Guglielmo della Porta i dekoracyjne półpostacie dłuta Jana Michałowicza z Urzędowa oraz rzeźby klasycyzujące, przedstawiające św. Cecylię dłuta Piętro Staggiego i Geniusza Śmierci Ivana Martosa.

Osobliwością kolekcji były, sprowadzone przez księżną z Podola, „baby”, kultowe rzeźby wczesnośredniowieczne ze stepów czarnomorskich Te i inne ocalałe zabytki z kolekcji Heleny Radziwiłłowej zostały przeniesione jeszcze w końcu XIX wieku do pałacu i parku w Nieborowie.

Włodzimierz Piwkowski

Helena Radziwiłłowa - założycielka Arkadii (mal.Ernst Gebauer, 1816)

Z opisu wyłania się ogród zapewne romantyczny ale nie w stylu arkadii, raju szczęśliwości, raczej nostalgiczny czy nawet posępny z elementami greckimi, masońskimi. Może „Arkadia” znaczy coś innego?

Osobowość światowca pozwalała Helenie utrzymywać kontakt z wieloma postaciami dzierżącymi władzę i budzącymi szacunek. Najintymniejszą relację zawiązała jednak z Izabelą Czartoryską, twórczynią parku krajobrazowego w Powązkach oraz w Puławach, gdzie po upadku Rzeczypospolitej zaaranżowała muzeum pamiątek narodowych – Świątynię Sybilli. Obie były masonkami. Należały do Loży Dobroczynność w Wielkim Wschodzie Warszawy wraz z Izabelą Lubomirską, właścicielką warszawskiego ogrodu Mokotów. Kobiety przyjaźniły się, choć na polu mecenatu rywalizowały ze sobą. Wymieniały się przemyśleniami, dziełami sztuki i artystami. W 1786 roku Izabela wysłała do Arkadii Jana Piotra Norblina, aby wykonał malowidła w centralnym pawilonie parku – Świątyni Diany.

Świątynię Diany określano także mianem Świątyni Przyjaźni. W jej wnętrzach można było podziwiać bogate zbiory ze starożytności należące do Radziwiłłów. Największe wrażenie wywoływał reprezentacyjny Panteon, w którym stały posągi Izydy, Amora, Apollina i Wenus. Na jego sklepieniu Norblin odmalował oryginalny kompozycyjnie fresk przedstawiający Jutrzenkę wyprowadzającą konie Apollina. Znajdował się tam też masoński ołtarz opiewający jedną z podstawowych cnót wolnomularskich – przyjaźń.

Z Panteonu Helena mogła udać się do swojej arkadyjskiej sypialni. Jej ściany pokryte były widokami Powązek Izabeli, znów pędzla Norblina, „by wspomnieniem boleść rozłączenia osłodzić”. Nad snem Heleny czuwał czuły wzrok marmurowej figury przyjaciółki ukazanej w stroju westalki. Symbol zażyłej więzi mecenasek pojawił się także w Puławach. Helena podarowała Izabeli kopię ozdobnego klucza do Świątyni Diany, aby otwierała nim swoje muzeum. Jak zauważył zasłużony opiekun Arkadii i Nieborowa, Włodzimierz Piwkowski, był to prezent „najcenniejszy w pojęciu ówczesnej obyczajowości sentymentalnej”.

Historyczka sztuki Teresa Grzybkowska stwierdziła, iż „śmierć była obecna w różnych miejscach tego pięknego, bujnego ogrodu”. Nie zabrakło jej też w Świątyni Diany. O dramacie kochającej matki przypominała wystawiona tam cenna antyczna głowa Niobe. Helena sądziła, że pochodzi wprost z Aten, dziś wiemy, że jest dziełem rzymskim. Niobe, córka Tantala, pyszniła się swoimi siedmioma synami i siedmioma córkami. Została za to ukarana przez Apollina i Dianę: bogowie zgładzili jej dzieci. Przez dziewięć dni i dziewięć nocy matka opłakiwała swoje potomstwo. W końcu Zeus zlitował się i zamienił ją w posąg.

„Arkadją uważać można jako starożytny pomnik pięknej Grecyi. […] Odziedziczywszy prawa swe przyroda, utworzyła z niej, samotne i romantyczne ustronie”. Helena darzyła zaufaniem Naturę, wierzyła w jej twórczy potencjał. Historyk Witold Dobrowolski parę lat temu stwierdził, że prawdopodobnie Świątynia Diany nie jest poświęcona zabójczyni dzieci Niobe, lecz Dianie Efeskiej – matce wszystkich stworzeń, pani Natury we wszystkich jej przejawach. Mieszkankę Arkadii zapewne pocieszała obserwacja przekształcającej się cyklicznie przyrody. Pomimo wszechobecności pamiątek przykrych doświadczeń życiowych ogród ma wymowę optymistyczną. Helena odnajdywała w nim spokój, o czym zaświadcza cytat z Petrarki na fasadzie świątyni:

„Dove pace traovai d’ogni mia guerra” – „Tutaj znalazłam ukojenie po życiowych burzach”.

Plan "Arkadii" i trasa przejścia wszystkich obiektów

Klucz do świątyni Sybilli Henryka Ittara

Nawet klucz może być dziełem sztuki jeśli tylko otwiera drzwi do świątyni pamięci.

Klucz do Świątyni Sybilli w Puławach to kaduceusz wykonany według projektu Henryka Ittara. Kaduceusz jest mityczną laską Merkurego zwieńczoną skrzydłami i oplecioną przez dwa węże.

Merkury miał ważną rolę w świecie starożytnym – był posłannikiem bogów, ale przy pomocy kaduceusza, mógł również wyprowadzać dusze z zaświatów.

W 1809 r. wydawało się, że moment wyjścia z zaświatów właśnie nadszedł. Naprzeciw wojskom polskim wyzwalającym Zachodnią Galicję wyruszyła z Puław procesja. Jej uczestnicy nieśli ze sobą pamiątki po wielkich wodzach dawnej Polski. Pochód zamykała sama księżna Izabela Czartoryska z kluczem do świątyni Sybilli w dłoni.

Według greckiej mitologii Sybilla była wieszczką przepowiadającą przyszłość, przeważnie tragiczną. Początkowo istniała jedna Sybilla i było to właściwie stanowisko, jeśli użyć współczesnego nazewnictwa. Kolejne kobiety zajmowały miejsce wieszczki i przepowiadały przyszłość królom, wodzom, obywatelom. Także świątynia Sybilli miała być miejscem symbolicznie przepowiadającym przyszłość na podstawie znaków z przeszłości.

Masoneria wywodząca się z tradycji średniowiecznych rzemieślników i budowniczych katedr miała w swych brytyjskich początkach charakter stricte męski. Zarezerwowana była wyłącznie dla elity gentlemanów spełniających określony wzór osobowy. Utożsamianym z pierwiastkiem wprowadzającym chaos kobietom zabraniano wstępu do loży – miejsca kosmicznego ładu, porządku i harmonii. Dopiero migracja masonerii na kontynent i jej zaadaptowanie na gruncie kultury francuskiej umożliwiło powstanie wolnomularstwa adopcyjnego. W XVIII w. masoneria była dla kobiet kolejnym polem do osiągnięcia tego, co dotychczas zarezerwowane było wyłącznie dla mężczyzn. Wiele polskich arystokratek o silnych charakterach zdawało sobie sprawę z możliwości swoich wpływów i potrafiło zręcznie je wykorzystywać. Obok salonów, festynów, teatru... loże adopcyjne były miejscem, w którym rozwijały się ich działalność i udział w życiu społecznym Rzeczypospolitej. Był to krok w procesie zrównywania pozycji kobiet i mężczyzn, ich uprawnień i przywilejów, być może zalążek emancypacji.

Jak pisze Ludwik Hass, „w Europie Środkowo-Wschodniej zaistniała specyficzna sytuacja – rozwój wolnomularstwa wyprzedził tu postępy myśli oświecenia. (...) Adeptów do lóż pchała chęć naśladowania Braci z Zachodu czy w ogóle naśladownictwo tamtejszej obyczajowości sfer uprzywilejowanych”. Również z Zachodu, a dokładnie z Paryża, wraz z pojawieniem się Francuzek, przybyła na ziemie Rzeczypospolitej pewna tradycja samodzielności kobiet. Zmiany te zapoczątkowała Maria Ludwika Gonzaga, która wywierała znaczny, a nawet dominujący wpływ na swoich mężów. W jej ślady podążyła Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien, ukochana Marysieńka Jana III Sobieskiego. Kobiety te potrafiły kierować działaniami mężów, a przez to wpływać pośrednio również na politykę kraju.

Samo zjawisko masonerii było już czymś zupełnie nowym i pionierskim, a za jeszcze bardziej innowacyjne musiało uchodzić wolnomularstwo adopcyjne. Jest ono również dowodem wielopłaszczyznowości i przewrotności epoki. Oświecenie, kojarzące się z racjonalizmem, empiryzmem, dziełem pierwszej Encyklopedii, jak widać poświęciło sporo uwagi legendom, mitom, alchemii i kabale oraz stowarzyszeniom tajemnym, w głównym stopniu masonerii. Pomimo że nauka, paranauka i wiedza tajemna były nadal domeną mężczyzn, coraz bardziej świadome i niezależne panie najwyraźniej chętnie zaczęły również dopraszać się udziału w tych nowych zjawiskach.

Jeśli komuś wyda się moja notka nieco przydługa, spieszę oświadczyć, że wiele tematów, obiektów, itp. pominąłem. Może to co pominąłem było/jest bardziej wartościowe. Namawiam do sprawdzenia i napisania o tym!

Poprzednie części:

https://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/ix-konferencja-lu-w-krakowie

https://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/ix-konferencja-lul-w-krakowie-czesc-ii

https://www.katedraplock.pl/idcat.php?f_id=94&f_id_cat=93   -   to jest strona parafii.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bazylika_katedralna_Wniebowzi%C4%99cia_Naj%C5%9Bwi%C4%99tszej_Maryi_Panny_w_P%C5%82ocku

https://mdplock.pl/lokalizacja/

https://pioter.szkolanawigatorow.pl/relikwiarz-swietego-zygmunta

https://www.katedraplock.pl/idcat.php?f_id=94&f_id_cat=93

https://nowy.plock.eu/bazylika-katedralna/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bazylika_katedralna_Wniebowzi%C4%99cia_Naj%C5%9Bwi%C4%99tszej_Maryi_Panny_w_P%C5%82ocku

https://pl.wikipedia.org/wiki/Premierzy_Polski

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac_w_Nieborowie

https://pl.wikipedia.org/wiki/Szymon_Bogumi%C5%82_Zug

http://www.isztuka.edu.pl/i-sztuka/node/476

https://www.nieborow.art.pl/ogrody/barokowy-ogrod-w-nieborowie/

http://www.isztuka.edu.pl/i-sztuka/node/476

https://www.mnw.art.pl/wystawy/arkadia,258.html

https://www.nieborow.art.pl/ogrody/arkadia/

https://niezlasztuka.net/o-sztuce/ogrod-porosniety-historiami-arkadia-helena-radziwillowa/

https://www.wilanow-palac.pl/dzialalnosc_kobiet_wolnomularek.html

 



tagi: masoneria  ludwik krzywicki  arkadia  bazylika płocka  muzeum diecezjalne  kaplica królewska  relikwiarz hermowy św. zygmunta   barokowy pałac w nieborowie   aleksander z malonne   erazm ciołek   bolesław krzywousty  tadeusz mazowiecki   helena radziwiłłowa   izabela czartoryska   platan 

Andrzej-z-Gdanska
30 lipca 2024 07:07
61     1796    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska
30 lipca 2024 08:10

Pomyślałem o konfernecji w Połocku, ale jak zobaczyłem te dwa pomniki, to mi przeszło

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski 30 lipca 2024 08:10
30 lipca 2024 09:11

Ja nie jestem aż takim pesymistą. :)

Na przeciwko "wielkiego Ludwika" jest półkolista pergola obrośnięta krzewami dającymi cień. Są też w półkolu ławeczki. Wyobrażam sobie jak Gabriel Maciejewski  usiadłszy na ławeczce czyta "wielkiemu Ludwikowi" (dla przypomnienia) jego wspomnienia. W okolicy bywają ludzie, udający się do bazyliki, do muzeum diecezjalnego, itd. i z chęcią dowiedzieliby się czegoś o "wielkim Ludwkiu" i tamtych jakże "wspaniałych" czasach". Jak nie wspaniałych to mocno emocjonujących młodzież, bo ta współczesna młodzież pewnie nie wie co to za "wielki grzyb" urósł w pobliżu bazyliki. W czasie gdy robiłem zdjęcie młodzież na ławeczce płci obojga (na szczęście) w liczbie dwie sztuki oddawała się sobie nie bacząc wcale na mnie.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Andrzej-z-Gdanska
30 lipca 2024 10:33

Bardzo dziękuję za zdjęcia z katedry w Płocku i Muzeum Diecezjalnego. Byłam wieki temu i nie wiem, kiedy będę następnym razem. Piękne zdjęcia relikwiarza św Zygmunta! 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Andrzej-z-Gdanska
30 lipca 2024 11:23

Wspanialy  wpis,  Andrzeju  !!!

Bedac  dzieckiem  -  koniec  lat  70-tych  -  bylam  jeden,  jedyny  raz  w  Plocku.  Mieszkal  tam  z  rodzina  najstarszy  brat  mojego  taty,  Stefan.  Wiem,  ze  bylismy  z  tata  w  katedrze,...  ale  ja  pamietam  tylko  przemilych  i  usmiechnietych  stryjka  ze  stryjenka,...  piekna,  sloneczna  pogode  i  CUDOWNY  widok  z  Wisly  na  Plock  i  jego  okolice.

 

Taka  dziecieca  impresja,  tylko.

zaloguj się by móc komentować

Sas @Andrzej-z-Gdanska
30 lipca 2024 14:46

ad Nieborovum,

W lutym b.r. rodzinnie odwiedziliśmy niezwykłą wystawę czasową w pałacu w Nieborowie, traktującą o ratowaniu żydów przez p. Izabellę Radziwiłlową. Mieli pałac w Warszawie dotykający do getta, przemycali tam żydów, przechowywali, następnie transferowali do Nieborowa i umieszczali w zabudowaniach gospodarczych u siebie i u rodzin pracowników. Nie dało się przemilczeć i p. Izabella dostała medal Sprawiedliwych. w 1993 r.!

zaloguj się by móc komentować

Sas @Andrzej-z-Gdanska
30 lipca 2024 15:03

ad Plocium,

W muzeum tak się zasiedziałem, że skasowali mnie na 240 zł za parkowanie po czasie. Oprócz "must to see"  odnalazłem figurę Św. Anny Samotrzeć z 1550 r z parafii w Dzierzgowie, skąd wywodzi się moja rodzina. 

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Andrzej-z-Gdanska
30 lipca 2024 17:08

Dobrze się słucha, sprawozdań z drogi na LUL i obserwacje kolegi nawigatora. 

PŁOCK jest świetny !

Muzeum Diecezjalne w Płocku daje dużo frajdy. Raz byliśmy "w tygodniu" nasi chłopcy zostali na rowerach, mieliśmy muzeum z pana ArGutową ... dla siebie. 

W Płocku jest też muzeum secesji ... tak mnie się kojarzy ... W Płocku jest ZOO z FireFox-em. A kawałek od Płocka jest fajny skansem - Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim.

Jak się ma jeszcze rower to jest i kulturalnie i rekreacyjnie.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski 30 lipca 2024 08:10
30 lipca 2024 17:14

PŁOCK jest świetny!

W Berlinie na ten przykład zaraz po drugiej stronie ulicy, przy której stoi Berliner DOM. Jest kompozycja pomnikowa Marx, chyba siedzi, a Engels, chyba stoi.

I co i LUDZIE walą jak w DYM do tego Berlina i każdy chce tam wrócić bo kolana i noski butów pan Marx ma wygłaskane ...

Marx, Engels - Berlin

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Matka-Scypiona 30 lipca 2024 10:33
30 lipca 2024 19:06

Ja również dziękuję!

Tak jak napisałem wielu rzeczy interesujących nie obejrzałem.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Paris 30 lipca 2024 11:23
30 lipca 2024 19:24

Dzięki.

Specjalnie dla Pani  widoki ze wzgórza tumskiego:

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Sas 30 lipca 2024 14:46
30 lipca 2024 19:25

Była w tym czasie taka wystawa, ale nie dałem rady obejrzeć.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Sas 30 lipca 2024 15:03
30 lipca 2024 19:27

To faktycznie przykra historia.

Ja szukałem automau parkingowego, ale były nieczynne i mogłem trochę czasu poświęcić nie płacąc za parkowanie.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @ArGut 30 lipca 2024 17:14
30 lipca 2024 19:29

Engelsa chyba w rączkę całują, bo ma też wygłaskaną. ;)

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @ArGut 30 lipca 2024 17:08
30 lipca 2024 19:30

Staram się jak mogę. Dzięki.

zaloguj się by móc komentować

StareWino @Andrzej-z-Gdanska
30 lipca 2024 19:49

66 lat temu odbyłem podróż statkiem jeszcze parowym  z Warszawy do Płocka. Czy teraz można to zrobić? (oczywiście, nie parowcem)?

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Andrzej-z-Gdanska
30 lipca 2024 21:06

Nawet klucz może być dziełem sztuki jeśli tylko otwiera drzwi do świątyni pamięci.

 

Ciekawy artefakt, bo bardzo przypomina śrubę dla majsterkowiczów, którą można łatwo złamać/skrócić.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @StareWino 30 lipca 2024 19:49
30 lipca 2024 21:06

Można popłynąć na całe 9 dni, lub dołączyć na jeden lub kilka dni. Wzdłuż trasy spływu jeżdżą PKSy i Barrakudabusy do Płocka i z komunikacją nie ma większego problemu. Koszt uczestnictwa wynosi 100 zł za dzień.

https://jawisla.pl/index.php/28-turystyka/rejsy-po-wile/703-rejs-wis-z-warszawy-do-pocka

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @MarekBielany 30 lipca 2024 21:06
30 lipca 2024 21:08

...ale to trzeba być wtajemniczonym. ;)

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Andrzej-z-Gdanska 30 lipca 2024 21:08
30 lipca 2024 21:12

a ja idiota zastanawiam się jak nazywa się najsłabsze ogniwo łańcucha w tamtej gadce.

 

:)

 

 

zaloguj się by móc komentować


Andrzej-z-Gdanska @MarekBielany 30 lipca 2024 21:12
31 lipca 2024 08:48

Takie wówczas były gry i zabawy arystokracji, a majsterkowicze wtórowali im w tym duchu - znaczy duchu arcykapłana czy wielkiego architekta. Ciekawe czy już wtedy był w modzie tytuł wielkiego majsterkowicza. Może wystarczyło słowo "miszcz".

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Paris 31 lipca 2024 00:57
1 sierpnia 2024 11:51

Taką panoramę "wykręcił" aparat foto w telefonie:

zaloguj się by móc komentować

Paris @Andrzej-z-Gdanska 1 sierpnia 2024 11:51
1 sierpnia 2024 23:02

Tez  piekne,...

...  ale  brzeg  Wisly  bardzo  sie  zmienil,...  bardzo  zadbany,  taki  widokowy.  Zdaje  mi  sie,  ze  wtedy  byl  on  bardziej  dziki  i  bardziej  zielony.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Andrzej-z-Gdanska
2 sierpnia 2024 07:28

Dziękuję za tę relację. Wdtyd się przyznać, ale mimo że z Warszawy mam blisko do Nieborowa i Arkadii (choćby pociągiem do Łowicza), to nigdy tam jeszcze nie byłem, ale od 10 lat zbieram się, aby tam pojechać...:).

Te baby to są też w Polsce, a dokładnie to jedna taka figura w rejonie Podlaskiego Przełomu Bugu w miejscowości...chyba na "N", ale w tej chwili zapomniałem. Byłem tam i ta baba wygląda trochę jak taki pogrubiony krzyż maltański. Ale historycy sztuki mówią, że kształtem przypomina człowieka. Nie wiem jak, bo ludzie mają dwie nogi, a nie jedną. Cóż...już się przyzwyczaiłem, że historycy palą inne zioła, niż ja ..;).

Zeus - prekursor eutanazji....:). Stąd ci masoni są za eutanazją.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Andrzej-z-Gdanska 1 sierpnia 2024 11:51
2 sierpnia 2024 07:31

Z tymi panorami to tak jest. Ja sobie z tymi zniekształceniami radzę tak, że u mnie panorama ma maksymalnie kąt rozwarcia 45 stopni. Czyli dxielę dany obszar na mniejsze odcinki, dzięki czemu zniekształceń prawie wcale nie widać.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ArGut 30 lipca 2024 17:14
2 sierpnia 2024 07:33

Już teraz wiem skąd ta moda na brody w latach 70-tych. A i teraz to chyba też nawiązanie do brodatych socjalistów.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Andrzej-z-Gdanska
2 sierpnia 2024 07:50

No i jeszcze te niezwykłe zdilności językowe indianki.....Moim zdsniem ten fakt jest dowodem na to, że jeszcze przed Kortezem wśród Azteków uczono elity języka hiszpańskiego, cxyli że ta indianka MUSIAŁA znać hiszpański. Nie wiem, cxy ją uczono, cxy ze "słuchu" od swego właściciela się z tym hiszpańskim zetknęła. Ale nie mógł on dla niej być językiem obcym w momencie przybycia Korteza. Tym samym ta indianka jest kolejnym dowodem potwierdzającym moją kontrowersyjną tezę, iż podróż Jorteza była wcześniej uzgodnioba pomiędzy Aztekami a Hiszpanami i miała na celu werbunek wojowników azteckich do armii inwazyjnej, która z terenu Maroko miała podbić Portugalię i tym samym rozwiązać Hiszpanom ręce w kwestii podboju całego świata.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Andrzej-z-Gdanska
2 sierpnia 2024 09:31

Panie Andrzeju, od dawna wybieram się do Arkadii z racji rud darniowych w Parku Romantycznym, ale po tym co Pan napisał wycieczka będzie dłuższa. Dziękuję i proszę o więcej.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @OjciecDyrektor 2 sierpnia 2024 07:28
2 sierpnia 2024 16:59

W "km" blisko, ale w "głowie" daleko. ;)

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @OjciecDyrektor 2 sierpnia 2024 07:31
2 sierpnia 2024 17:06

Pryznaję, że dałem plamę. :( To, że program graficzny  w telefonie słabo składa zdjęcia do panoramy to nie jest usprawiedliwienie.

Za to na "obronę" dwie panoramy składane ręcznie przeze mnie w programie graficznym.

Zatoka Gdańska z widokiem na Sopot:

oraz Vancouver:

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @OjciecDyrektor 2 sierpnia 2024 07:50
2 sierpnia 2024 17:07

No i jeszcze te niezwykłe zdilności językowe indianki.....

Tego nie kojarzę. Można prosić o wyjaśnienie?

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Greenwatcher 2 sierpnia 2024 09:31
2 sierpnia 2024 17:46

Wg mnie  mało jest w Arkadii elementów związanych z nazwą "Arkadia". Prędzej to wygląda na jakiś cmentarz symboliczny. 

Potwierdza to zdanie z mojego tekstu:

Historyczka sztuki Teresa Grzybkowska stwierdziła, iż „śmierć była obecna w różnych miejscach tego pięknego, bujnego ogrodu”. 

Helena Radziwiłłowa to kobieta po przejściach.

Niestety los był nieprzychylny dla trzech córek Heleny. Róża zmarła w wieku siedemnastu, a Krystyna w wieku dwudziestu lat. Aniela zdążyła wziąć ślub z synem Izabeli Konstantym Adamem Czartoryskim – wystawna uroczystość rozpoczęła się w Arkadii, a skończyła w Puławach – jednak dożyła raptem dwudziestu sześciu lat. Tuż poza granicami ogrodu, za rzeczką Łupią, rozciągała się rozległa murawa porośnięta płaczącymi wierzbami. Helena nazywała ją Polami Elizejskimi i poświęciła swym córkom. Architekt Henryk Ittar, który około 1800 roku zastąpił Zuga, zaprojektował w tym miejscu Grobowiec Złudzeń, czyli mauzoleum w formie grobowej urny rzymskiej.

Co do czasu wycieczki to ja poświęciłem 1,5h na Nieborów i 1h na Arkadię. Właściwie, z grubsza, zobaczyłem po łebkach gdzie "co stoi".
W Arkadii zrobiłem tylko jedno zdjęcie - akwedukt. Zdjęcie dobrze oddaje mroczny charakter ogrodu.

Za to biegnąca w pobliżu droga szybkiego ruchu trochę przypomina o toczącym się obok życiu. Chyba nie była w planie  Heleny Radziwiłłowej. ;)

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Andrzej-z-Gdanska 2 sierpnia 2024 17:46
2 sierpnia 2024 18:07

No jeśli została tłumaczką Korteza, to pojawia się pytanie skąd u niej znajomość hiszpańskiego? Lub tak błyskawiczne nauczenie się tego języka?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Andrzej-z-Gdanska 2 sierpnia 2024 17:46
2 sierpnia 2024 18:09

Taki typowy cmentarz masoński z odniesieniami do mitologii, a nie do wiary. 

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @OjciecDyrektor 2 sierpnia 2024 07:50
2 sierpnia 2024 18:52

>  ta indianka MUSIAŁA znać hiszpański. Nie wiem, cxy ją uczono, cxy ze "słuchu" od swego właściciela się z tym hiszpańskim zetknęła. Ale nie mógł on dla niej być językiem obcym w momencie przybycia Korteza. 

No właśnie nie musiała i nawet wiemy z pewnością, że nie znała. W 1519 Cortes potrzebował dwojga tłumaczy: Malintzin, która znała swój ojczysty język nahuatl (aztecki) i chontal (jeden z języków majańskich), wyuczony przez 6 lat w niewoli u Majów, oraz Gerónimo de Aguilara, hiszpanskiego zakonnika, który w niewoli u Majów przebywał jeszcze dużej, bo od 1511 roku, i - co za niespodzianka! - świetnie znał hiszpański. ;) Po prostu w kontaktach z Aztekami Cortes mówił do Aguilara, Aguilar tłumaczył to na chontal, a Malintzin z chontal na nahualt. I na odwrót.

Później Malintzin nauczyła się także hiszpańskiego i Aguilar stracił posadę. Ale za swoje przeszłe zasługi został hojnie wynagarodzony i umarł w 1531 jako bogaty człowiek.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Andrzej-z-Gdanska 2 sierpnia 2024 17:46
2 sierpnia 2024 20:28

Panie Andrzeju, za mało arkadii w Arkadii? Przecież mit arkadyjski jest od początku podszyty świadomością kruchości ludzkiego życia. To jak ma pomijać śmierć?

Nicolas Poussin, Et in Arcadia ego.

A propos toczącego się życia, moim ulubionym obiektem w łowickiej Arkadii jest ta płaskorzeźba z sentencją "L'espérance nourrit une Chimère et la vie s'ecoule" - nadzieja karmi chimerę, a życie upływa. Kiedyś natknęliśmy się tam na pracownika ochrony (sic!), któremu nagle zachciało się zagadać do spacerowiczów. Widząc, że interesuje nas ta rzeźba, poetycko ją objaśnił: kobieta jest naga, bo piękno powinno być nagie, a jest odwrócona, żeby to piękno nie gorszyło.

Bardzo fajne miejsce i wcale nie ponure. Sentymentalno-nostalgiczne raczej.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Andrzej-z-Gdanska
2 sierpnia 2024 21:02

Świetne zdjęcia i rozszerzenie walorów krajoznawczych! Muszę jednak częściej brać dłuższe urlopy wokół konferencji.

zaloguj się by móc komentować

kr @Andrzej-z-Gdanska
2 sierpnia 2024 21:45

Bardzo ciekawa notka.

Też byłam ostatnio w Nieborowie i Arkadii. Poczułam się tam trochę dziwnie.

Taki piec sobie zrobili Radziwiłłowie, stoi na drugim piętrze. Gdzie także znajdują się dobrze ukryte pokoje gościnne, w których zupełnie nic obecnie się nie dzieje.

zaloguj się by móc komentować

kr @Andrzej-z-Gdanska
2 sierpnia 2024 22:03

I jeszcze taki zdjęcie z drugiego piętra pałacu, do rzecenia okiem.

zaloguj się by móc komentować

kr @Andrzej-z-Gdanska
2 sierpnia 2024 22:18

Przepraszam za literówki.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @jan-niezbendny 2 sierpnia 2024 18:52
3 sierpnia 2024 08:52

U jakich Majów był w niewoli? 1511 to panowanie Azteków w Meksyku. Majowie wyginęli ponoć. Czy chodzi tu o jakiś szczep, który posługiwał się językiem Majów? No i nie wierzę, że to była niewola. Kontakty były potajemne na dlugo przed Kortezem. 

Jal to możliwe, że tego Geronimo Majowie nagle wypuszczają, bo Kortez przybył do Meksyku? Kortez przybył do Azteków i był przez nich podejmowany uroczyście, jak przyjaciel. Jak wiec to możliwe, że wrogi Aztekom szczep wypuszcza z niewoli człowieka na prosbe przyjaciela ich wrogów?

Tutaj w tej bajeczce jest wiele niedorzeczności. Stąd w nią nie wierzę.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @kr 2 sierpnia 2024 22:03
3 sierpnia 2024 08:57

Fajna mapa rezydencji. To jak stacje kontrolne na szlakach handlowych wschód-zachód...:). Czyli Radziwiłłowie musieli mieć układ handlowy z Prusami/Niemcami.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @jan-niezbendny 2 sierpnia 2024 20:28
3 sierpnia 2024 09:32

Po pierwsze dziękuję za ciekawe uzupełnienie zdjęciami i wypowiedź ochroniarza, widać myślącego człowieka.
Mnie, po ludzku i subiektywnie zdumiała przewaga pierwiastka śmierci nad krainą szczęśliwości. Nie napisałem i nie myślałem o tym, żeby pomijać śmierć. Wyobrażałem sobie inaczej niż wygląda ten park rzeczywiście. Uważam to za ciekawe poruszenie, także wyobraźni.
Poza tym obiekty w parku wzbudzają różne przemyślenia swoją dwuznacznością, a czasami nawet niezrozumienia znaczenia przeszłego. Wszystko okrywa niewidzialna mgła tajemnicy i to jest ciekawe!

Wszelkie spotkane w internecie opisy są powierzchowne. Nie wiadomo ile tajemnic "ukrywa" się w parku. Pewnie za każdym wejściem do parku wygląda on inaczej i daje inne spojrzenie na nietuzinkowych ludzi z zamierzchłych czasów.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @tomasz-kurowski 2 sierpnia 2024 21:02
3 sierpnia 2024 09:39

Dzięki.

Sam jestem zdumiony tym co zobaczyłem tym razem. Momentami niespodziewanymi. Wzrok mi się wyostrza z czasem i uderzają różne rzeczy. Pewnie to efekt przebywania w towarzystwie Gabriela Maciejewskiego i Nawigatorów. którzy często dostrzegają coś co jest na wyciągnięcie ręki, a jednak umyka percepcji.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @kr 2 sierpnia 2024 21:45
3 sierpnia 2024 09:41

Pałac też ukrywa wiele tajemnic, które czasami nie są  wcale zakryte. Obecnie pałac jest w trakcie remontu co widać na moim pierwszym zdjęciu pałacu otoczonego barierkami.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @kr 2 sierpnia 2024 22:03
3 sierpnia 2024 09:44

Też zaciekawiła mnie ta plansza, której zrobiłem zdjęcie. Nie chciałem jednak zamieszczać tego i wielu innych zdjęć, żeby nie wyszło z tego coś niestrawnego do czytania i oglądania. Wygląda na to, że powinienem całą notkę podzielić na cztery części, czyli bazylika, muzeum, pałac i park.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @kr 2 sierpnia 2024 21:45
3 sierpnia 2024 10:20

Ten piec, a właściwie znaki na kafelkach to chyba mapa powiązań Radziwiłłów...:). Mam wrażenie, że oni by chcieli swóh ród wywieść od I dynastii egipskiej...:)

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @OjciecDyrektor 3 sierpnia 2024 10:20
3 sierpnia 2024 10:47

Ale to wszystko są herby polskie, a nie egipskie. ;)

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @OjciecDyrektor 3 sierpnia 2024 08:52
3 sierpnia 2024 11:49

Cóż, nie mogę odbić pytaniem, gdzie Malintzin przeszła tajny kurs hiszpańskiego w ramach równie tajnego porozumienia wojskowego Azteków z Hiszpanami. Jest to właśnie ściśle tajne - najlepszy dowód, że nikt o tym sie nie dowiedział do czasu poczynienia przez Szanownego Kolegę wielkopomnego odkrycia.

Niemniej jednak spróbuję dopełnić starą, oficjalną bajeczkę paroma szczegółami, o których mówią źródła (zapewne sfałszowane, ale innych nie mamy). ;) Najpierw jednak namawiam do zweryfikowania swojej wiedzy o Majach choćby w ogólnodostępnej Wikipedii. Królestwo Quiché zostało podbite przez Hiszpanów, niedobrowolnie wspomaganych przez faktycznie już wtedy podbitych Azteków, w 1524 roku. Królestwo Itza natomiast ostatecznie utraciło niepodległość dopiero w 1697 roku - 150 lat (!) po śmierci Cortesa. Czyli pogłoski o wyginięciu Majów przed pojawieniem sie Cortesa w Meksyku należy uznać za nieco przesadzone. Zresztą i dzisiaj jacyś się uchowali w wiejskich regionach Gwatemali, chociaż juz nie wojują, tylko sadzą pomidory, czy co innego.

Wróćmy do Malintzin, czy raczej Malinalli, jak się wtedy nazywała. W 1513 Tabscoob, halach uinik wciąż niezależnego państewka, leżącego pomiędzy terytoriami Majów i Azteków w dzisiejszym stanie Tabasco, spuścił manto Majom pod Xicalango i wziął łupy, a pomiędzy nimi Malinalli, dziewczynę z plemienia Nahua, która również mówiła w języku chontal. Jak pomiędzy Majów trafił Aguliar, to można doczytać w haśle Wiki, które podlinkowałem w poprzednim komentarzu.

W każdym razie Cortes był już wtedy na Kubie i słyszał wieści o bogatym królestwie na Jukatanie, jakie rozniosły się po niecałkiem udanej wojskowo, ale przynajmniej zakończonej szczęśliwym powrotem wyprawie Diego Velázqueza de Cuéllara w 1517. Słyszał też, że wśród Majów przebywają jacyś nietypowo zarośnięci goście i od razu domyślił się, że mogą to być Hiszpanie ocalali z wyprawy 1511 roku. Kiedy w 1519 sam postanowił spróbować szczęścia, specjalnie ich odszukał. Jeden z nich kompletnie się wtedy "zmaizował" i został nawet jakimś wodzem, ale Aguilar nadal czuł się Hiszpanem i katolikiem i z radością pozostał przy Cortesie. Niestety, nahuatl nie władał.

Tabscoob, który - jak pamiętamy - sześć lat wcześniej stał się panem dwujęzycznej (aztecko-majańskiej) Malinalli, miał pecha stanąć na drodze Cortesowi. Skończyło się bitwą pod Centla i koniecznością zapłacenia zwycięzcom okupu w postaci (między innymi) 20 młodych kobiet, a wśród nich Malinalli. Kiedy - zapewne dzięki Aguilarowi - Cortes zorientował się, jaki lingwistyczny skarb przedstawia sobą ta dziewczyna, nie omieszkał owego skarbu wykorzystać. 

Uzupełniona bajeczka pewnie i tak Szanownego Kolegi nie przekona, ale na to już nic nie poradzę. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @jan-niezbendny 3 sierpnia 2024 11:49
3 sierpnia 2024 12:58

Pewnie, że nie przekona, bo z niej wtnika, że te wszystkie wyprawy hiszoańskie do Mekstku działały niezależnie od siebie i nic o sobie nie wiedziały. Smieszne infi, że Kortez siedząc na Kubie nic nie wiedział o swoich ziomkach będących w Mejsyju. Sorry, ale jeśli Pan nie zauważył tu idiotyzmy i jawnego kłamstwa, to nic na to nie poradzę. 

A to, że Kortez od początku miał misję werbunku wśród azteckich wojowników, ro niżna wydedukować z okolicznosci podbijania Meksyku. My tu już chyba z półtora roku temu na blogu Piotera dyskutowalismy o pewnej osobie z nazwiska Alvarado (błędnie pisanego Albarado). To był człowiek, który pokrzyżował pierwitne plany misji, a ci wuęcej przekonał Korteza do podboju Azteków. Alvarado był chroniony przez Korteza dpóki był na miejscu w Meksyku. Ale gdy ruszył zdobywać Ceute, to pech chciał, że wybuchło powstanie indian, do ktorego tłumienia skierowano Alvarado. No i on podczas tego tłumienia nieszczęśliwie zginął. 

Jak Pan chcesz sobie drwić z tezy, że nieudaną misję werbunku Azteków, w celu przetransportowania ich do Maroko i przebraniu w muzułmańskie łachy, aby zaatakować i podbić Portugalię, nazwano "odkrywaniem Nowego Świata", to proszę bardzo. Ale wystawiasz Pan sobie w ten sposób świadectwo, że nie potrafisz krytycznie rozebrać podawanych faktów i każdą niedorzeczność uznajesz za rzecz jak najbardziej realną. Czyli że jesteś Pan coś w rodzaju sztucznej inteligencji. Bo nie zasób wiedzy i znajoności szczegółow decyduje o dojściu do prawdy, a właśbie krytyczna analiza tych szczegołów. Panu tego brakuje. Ale życzę, aby Panu udała się jednak ta sztuka, bo wtedy dyskusja z Panem będzie owocna, a tak mogę tylko współczuć.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @jan-niezbendny 2 sierpnia 2024 18:52
3 sierpnia 2024 13:25

Przeczytałem sobie o tym Geronimo i jego kompanie Guerrero. Sorry, ale opis jest tak fantastyczny, jak baśnie z mchu i paprici  Guerrero - jego wczesne żtcie jest nieznane. Czy to nie dziwne? On i Geronimo byli dwoma, którzy ocaleli z wyprawy (częśc ofiarowana bogom Majów, częśc zmarła na choroby, a pozostali z przepracowania jako niewolnicy). Aż chce się zapytać - skoro znamy losy tego Guerrero w Meksyku zapewne z jego zwierzeń Geronimo'wi, to bardzo dziwnym jest, że ten Geurrero nie opowiedział nic o sobie z lat przed niewolą majską. A i dziwne by było, gdyby Geronimo nie zainteresował się życuem Geurrero w Europie. Nieprawdaż? Skoro łącxył ich wspólny tragiczny los, to powinni byli sibie wszystko o sobie powiedzieć. A tym samym wczesny życiorys Guerrero powinien być znany. A tu nic. Przeżył, zasymilował się z Majami tak, że pojął za żonę Majkę (ale nie Jeżowską). Wspólnie nawet planowali ucieczkę. 

A ten Geronimo to cudowne dziecko - nie zasymilował się, a przeżył wszystkie te trudy niewoli. No i jeszcze do Korteza doszły wieści o tych dwóch nieborakach z brodami (tu od razu zapytam się - jak to możliwe, że Guerrero, który się tak zasymilował z Majami, nadal nosił brodę? Powinien był ją golić, bo jak pełna asymilacja to pełna. Nie można się wyróżniać).

Wg mnie to nie byli niewolnicy, a oficerowie łącznikowi, którzy utrzymywali łączność z Kortezem i przekazywali mu informacje. Ten fakt ukryto pod dramatyczną bajeczką. 

No ale Pan czyta i co? Nie zadaje sobie pytań? Nie potrafi się Pan wczuć w rolę opisywanego bohatera? I nie zastanawiają Pana te niedorzeczności i niekonsekwencje?

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @OjciecDyrektor 3 sierpnia 2024 13:25
3 sierpnia 2024 16:13

No dobrze już, dobrze. Po co się tak sierdzić i tracić oddech na polemikę z pojedynczym, zupełnie prywatnie wypowiadającym się sceptykiem (jakim, nie ukrywam, jestem częściej niż entuzjastą)? Lepiej ująć swoje przemyślenia w formie książki lub przynajmniej artykułu, a potem cieszyć się sławą tego, który dokonał kopernikańskiego przewrotu w badaniach nad dziejami Mezoameryki. Na razie i w takiej formie - nie przekonał mnie Pan (cytując komisarza Przygodę).

Na zakończenie z mojej strony tego wątku dwie kwestie:

O Guerrero faktycznie wiadomo niewiele, bo przed wylądowaniem na ziemi Majów był zwykłym żeglarzem, a potem, z natury rzeczy, wieści o nim, jakie docierały do Hiszpanów, były fragmentaryczne. To prawda, że jego postać, poza paroma ogólnymi rysami, to prawie wyłącznie mit, wciąż zresztą żywy w Meksyku. Częścią tego mitu (ale może mającego oparcie w faktach) jest wyobrażenie go zawsze z brodą. Skąd Pan wie, czego Majowie wymagali przy naturalizacji? To jasne, że różnił się od nich fizycznie. Może na jego zarost patrzyli tak samo, jak na jaśniejszy odcień skóry? Cecha indywidualna i tyle.

Nie jest tez powiedziane, że Guerrero był cały czas w kontakcie z Aguilarem. To nawet jest mało prawdopodobne. A sam Aguilar zapewne też w jakimś stopniu się przystosował do warunków. Znamienne jest podkreślanie, że udowodnił przed Cortesem swoją wierność królowi i kościołowi, ponieważ przy pierwszym spotkaniu wiedział, jaki jest dzień tygodnia i jakiego świętego wspomnienie nań przypada. A to dzięki codziennemu odmawianiu brewiarza, ktorego mu nie odebrano. Gdyby objawił się Hiszpanom w habicie i z krzyżem na szyi, to chyba nikomu zadne wątpliwości nie przyszłyby do głowy.

I, błagam, nie mów mi Pan, jakie pytania mam zadawać albo co mnie powinno zastanawiać. Nie pytam, no to trudno. A na moje wątpliwości i rzeczywiście zadane pytania często nie dostaję satysfakcjonujacej czy w ogóle jakiejkolwiek odpowiedzi, a mimo to się nie skarżę.

Pozdrawiam serdecznie.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @jan-niezbendny 3 sierpnia 2024 16:13
3 sierpnia 2024 18:50

Ok. Ale trafił zwyczajnie Pan na osobę, którą wprawdzie łatwo sprowokować, ale trudno spacyfikować...:). Zwyczajnie walę prosto z mostu, przez co niektórym odechciewa się ze mną polemizować (był tu kiedyś taki pan o nicku @pracownik UMK, który zaczął ode mnie wymagać przypisów do moich komentarzy....więc mu tak odpowiedziałem, że już nic więcej nie napisał).

Bronię swoich tez, jeśli ktoś je podważa, bo mam prawo. Alecjeśli ktoś nie odnosi sie do nich metytorycznie, tylko zbywa drwiną lub ironią, to wtedy zaczyna się jazda po bandzie...:). Sorry, ale taki mam klimat...:)

zaloguj się by móc komentować

kr @OjciecDyrektor 2 sierpnia 2024 18:07
3 sierpnia 2024 20:42

Bardzo ciekawy wątek.  Ale zupełnie nie wiem, jak powiązać z tematem notki? Czy coś przeoczyłam? Może coś ważnego?

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @kr 3 sierpnia 2024 20:42
3 sierpnia 2024 21:18

Już Panią lubię. ;) Ja tego nawet nie zauważyłem. Pewne tematy mnie "triggerują", jak mówi Gen Z.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @kr 2 sierpnia 2024 21:45
3 sierpnia 2024 21:48

Tam był kiedyś (może jeszcze jest) dom pracy twórczej, z którego korzystali (może nadal korzystają) członkowie Związku Literatów Polskich. Pokoje mogły (mogą) być dla nich. Gałczyński w Nieborowie napisał "Niobe", zainspirowany jedną z rzeźb. A o Himilsbachu opowiadano anegdotę, jak go zakwaterowano z jakimś pisarzem z PRL-owskiego Parnasu (w tej roli obsadzają najczęściej Jastruna lub Iwaszkiewicza) w pokoju z umywalką, ale bez łazienki. Himilsbach jakoby na wejściu spytał: "panie Mieczysławie/Jarosławie, umówmy się, lejemy do umywalki, czy nie lejemy"?

Se non e' vero, e' bon trovato.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @jan-niezbendny 3 sierpnia 2024 21:48
4 sierpnia 2024 12:03

Himilsbach to był straszny cham, lansowany przez komunę. W zasadzie trudno to nazywać anegdotami. Po prostu był chamem, który lubił upokarzać ludzi.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @kr 3 sierpnia 2024 20:42
4 sierpnia 2024 12:06

Tematem notki jest "część nieoficjalna" konferencji. Więc sobie tu komentujemt tak "nieoficjalnie". Autor notki wspomniał o rezydencji Radziwiłłów, Pani zamieściła mapkę wszystkich ważniejszych rezydencji Radziwołłóq, a ja tę mapkę skomentowałem. W sumie to chyba nie uprawiamy trollingu. Po prostu dyskusja czasem prowadzi w rejony pozornie niezwiązane z tematem notku, ale tylko pozornie...:)

zaloguj się by móc komentować

kr @OjciecDyrektor 4 sierpnia 2024 12:06
4 sierpnia 2024 23:12

Aha, bo już myślałam, że na przykład ta tłumaczka została ochrzczona w Płocku albo coś w tym rodzaju. A ja, o jeju, nic o tym nie wiem.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @kr 4 sierpnia 2024 23:12
5 sierpnia 2024 05:28

Około 50 km w górę Wisły od Płocka, w bibliotece włocławskiego seminarium, przechowywany jest jedyny w Polsce i jeden z niewielu na świecie inkunabuł - list Krzysztofa Kolumba z 1493 roku. Tak że nie w punkt, ale blisko. ;)

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @jan-niezbendny 5 sierpnia 2024 05:28
5 sierpnia 2024 05:30

Przepraszam, oczywiście w dół Wisły. A w górę mapy. ;)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować