-

Andrzej-z-Gdanska

Mieczysław Jałowiecki, człowiek, który kupił Westerplatte dla Polski – ciąg dalszy

W uzupełnieniu poprzedniej notki, która znajduje się pod linkiem

http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/czy-mogo-nie-dojsc-do-wybuch-ii-wojny-swiatowej

zdjęcie Mieczysława Jałowieckiego

z dedykacją o treści:

Najdroższej siostrzenicy „Zo” z pozdrowieniami i miłością. Wuj Jałowiecki.

Mieczysław Jałowiecki urodził się 2 grudnia 1876 w majątku Syłgudyszki na Auksztocie, w rodzinie wywodzącej się z ruskich kniaziów Pieriejasławskich-Jałowieckich. Był synem generała Bolesława Jałowieckiego i Anieli z Witkiewiczów (najmłodszej siostry Stanisława Witkiewicza, co czyni go bliskim kuzynem Witkacego). Jak nie trudno się domyślić – ze względu na pochodzenie otrzymał staranne i wszechstronne wykształcenie: ukończył Liceum Cesarskie w Petersburgu, otrzymując dyplom kandydata do nauk ekonomicznych; następnie studiował na Politechnice w Rydze, na kierunkach chemii, oraz agronomii; dalsze studia ukończył na uniwersytecie Halle, oraz w Bonn, gdzie przez kilkanaście miesięcy przygotowywał pracę doktorską z uprawy i melioracji torfów.

Znał w mowie i piśmie oprócz ojczystego język rosyjski, angielski, francuski, niemiecki, litewski i słabiej szwedzki. Predyspozycje zawodowe upoważniły go w przyszłości do zajmowania znaczących stanowisk państwowych.

W życiu prywatnym dwukrotnie wstępował w związek małżeński – jego pierwszą żoną była Julia Elżbieta Anna z Wańkowiczów (ślub odbył się 30 czerwca 1910 r.), zaś potomkami zrodzonymi z tego związku byli: Andrzej (1912-1944), oraz Krystyna Maria (ur. 1914).

Drugą żoną Jałowieckiego była, pochodząca z kaliskiego majątku w Kamieniu Zofia Aniela Maria z Romockich primo voto Wyganowską (para pobrała się 5 sierpnia 1922 roku).

Należał do kresowego ziemiaństwa i być może ostatniego pokolenia, dla którego duchową ojczyzną było dawne, wielonarodowe Wielkie Księstwo Litewskie. Jednocześnie – aż do rewolucji rosyjskiej 1917r. – przynależał do zamożnej i uprzywilejowanej warstwy imperium carów. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został w 1919 r. pierwszym przedstawicielem rządu Rzeczpospolitej w Wolnym Mieście Gdańsku.

Później na kilkanaście lat osiadł w majątku ziemskim w Kaliskiem. We wrześniu 1939 r. zdołał wyjechać z Polski. Zmarł na emigracji w 1962 r. pod Londynem, gdzie spisał wspomnienia o świecie, który nieodwracalnie przeminął.

Nominacja Mieczysława Jałowieckiego na delegata Rządu Polskiego w WMGdańsku z dnia 28 stycznia 1919 roku.

Filister Mieczysław Pierejasławski-Jałowiecki był członkiem Korporacji Akademickiej Arkonia (założona w 1879 roku w Rydze), która jest apolitycznym stowarzyszeniem studenckim o charakterze ideowo-wychowawczym. Filistrem zostaje się po ukończeniu studiów i zakończeniu czynnej działalności w Arkonii.

Chciałbym jeszcze wyjaśnić, iż do Arkonii nie "zapisałem się" - pojęcie "zapisania się" do Arkonii, aczkolwiek niejednokrotnie używane - praktycznie nie miało najmniejszego uzasadnienia. Do Arkonii można było być tylko przyjętym.

Maurycy Hauke-Bosak (c. 1930) Cetus to rok przyjęcia do korporacji.

Dla Arkona najciekawsze oczywiście będą szerokie opisy Arkonii ryskiej, tego jak nasi poprzednicy angażowali się w życie uczelni, jak świętowali komersze (uroczysty, corocznie organizowany ogólnopolski zjazd korporantów). Wydaje mi się jednak, że jak na kilkanaście tomów wspomnień trochę tego mało. A może by tak ktoś nawiązał kontakt z filisterskim wnukiem w Australii i wydobył od niego całość wspomnień?

Bartłomiej Kachniarz (cetus 1995)

Komersz 69-lecia w Londynie. Siedzą od lewej: Wł. Puzyna, W. Rychlewicz, Wł. Anders cetus 1911, F. Kraczkiewicz, M. Jałowiecki (cetus 1895), W. Hryszkiewicz-Narbutt. Stoją: J. Schiele, Wł. Rathe, K. Trzeciak, St. Piotrowski, Z. Rościszewski, Zdz. Pawłowski, Tad. Sokołowski, M. Bosak-Hauke, Wł. Horbaczewski, L. Jachimowicz, A. Wejtko, J. Gumiński, J. Zawisza, H. Strzeszewski, S. Radogost-Uniechowski, W. Obuchowicz, K. Okulicz, S. Krasiński, J.C. Borkowski.

Synem Mieczysława Jałowieckiego był Andrzej Jałowiecki urodzony w 1912 roku.

Wspomina o nim Adam Ronikier w książce „Pamiętniki 1939-1945”.

 

 

 

 

 

Podczas spotkania w Krakowie Andrzej Jałowiecki został upatrzony przez Ronikiera na sekretarza rady, cytuję:

„…miał co prawda wadę jedną, że był może zbyt młody, ale też z tą wadą ściśle połączone zalety — niepożytą energię, zapał i chęć do pracy, co przy wrodzonej wybitnej inteligencji dało nam w nim człowieka nieocenionego dla pracy tego typu, jaką prowadzić zamierzaliśmy.”

W końcu został dyrektorem Rady w Warszawie.

„…ze wszystkich kandydatów swoją wielką energią i zrozumieniem, jak taką jak nasza instytucja prowadzić należy, wybitnie się wyróżniał, z władzami umiał zawsze spokojnie i z godnością wychodzić, zaś pracą swą i inteligencją budził u nich należny respekt.”

W dniu 26 października Andrzej Jałowiecki został aresztowany w błahej sprawie, bo walutowej, w której był on tylko pośrednio zamieszany, z czasem w miarę badań przybrała bardzo groźne dla niego kształty, bowiem nawet dr Fohl, który zawsze podkreślał swe nader przyjazne dla Jałowieckiego usposobienie, oświadczył mi kategorycznie, że poznawszy sprawę, nie może inaczej, jak umyć od niej ręce.

Zgon nastąpił w marcu 1943 w obozie w Majdanku na skutek przebytej choroby tyfusu plamistego, której on się nabawił, spełniając dobrowolnie obowiązki sanitariusza przy chorych na tę straszną chorobę kolegów swych w obozie.

Synem Andrzeja Jałowieckiego był Michał Jałowiecki.

Mieczysław Jałowiecki wraz z wnukiem, Michałem Jałowieckim.


Z okładki książki napisanej przez Michała Jałowieckiego „Bardovsky” możemy się dowiedzieć, że:

MICHAŁ JAŁOWIECKI, ur. 1937 r., absolwent Politechniki Gdańskiej (Wydział Mechaniczny). Od początku lat 80. mieszkał w Australii (Perth). Opracował i opublikował książki: „Na skraju Imperium”, „Wolne Miasto”, „Requiem dla Ziemiaństwa”, opierając się na wspomnieniach swego dziadka, kniazia Mieczysława Pieriejasławskiego-Jałowieckiego (1876-1963), wywodzącego się z rozlegle skoligaconego rodu arystokratycznego na Litwie. Dziadek Michała Jałowieckiego był człowiekiem, który kupił Westerplatte, pracował też w polskiej i rosyjskiej służbie dyplomatycznej. Matka Mieczysława Jałowieckiego była siostrą Stanisława Witkiewicza i ciotką Witkacego. Wspominana wcześniej trylogia, opracowana z talentem literackim, napisana barwnie, z wieloma anegdotami historycznymi, cieszyła się dużym powodzeniem u Czytelników.

Książka „Bardovsky” stanowi jakby kontynuację tamtych wspomnień. Napisana została jednak jako powieść, rozgrywająca się w trzecim pokoleniu, w czasie transformacji ustrojowej na Ukrainie i w Polsce, zahaczając również o życie w Australii. Autor, pracując w stoczniach rozpadającej się Jugosławii, Rumunii oraz na Ukrainie miał doskonałe możliwości obserwowania bolesnych w skutkach zmian ustrojowych.


I polonijny wolny ekran historii: pokaż jak żyjesz, pokaż co cię cieszy i co cię boli.

 

Andrzej Jałowiecki (to z kolei syn Michała Jałowieckiego czyli prawnuk Mieczysława) - WolnyEkran.pl

Poniżej stenogram rozmowy, a właściwie monologu. „Miejsce akcji”: Warszawa, jakiś park.

W teorii zawsze się czuję Polakiem, w praktyce jestem Australijczykiem. W Australii się czuję Polakiem, ale nie do końca Australijczykiem, że ja jestem człowiekiem, że wszędzie nie czuję się u siebie. To miałem w Hiszpanii, miałem w Rumunii, Jugosławii w Austrii. Mieszkałem w wielu krajach. Nigdy nie czuję, że jestem u siebie. Dla mnie emigracja to jest troszeczkę jak taka choroba, od której nie można się wyleczyć. Przechodzisz przez wszystkie etapy choroby i te wszystkie etapy od czasu do czasu wracają i musisz ciągle przerabiać. To jest podróż bez końca, dla mnie właśnie emigracja. To jest walka o przetrwałość, to jest ból, to jest drzewo bez korzeni. To jest jak ta roślina w tych western filmach co po prostu z wiatrem goni – nie wiem jak to się nazywa, ale, rozumiesz. To jest poznawanie ludzi – ciągle. To jest przedstawianie się od czterech lat w innych krajach: dzień dobry, jestem Andrzej Jałowiecki, ale nigdy nie nauczenie się tworzyć relacji z ludźmi. Ja co dwa lata zmieniam kraje, co pięć minut poznaję nową osobę, a całe życie próbuję stwierdzić kim jest Andrzej Jałowiecki.

Ten Andrzej Jałowiecki nie jest w Australii sobą. Ten Andrzej Jałowiecki najlepiej się tutaj czuje, ale jest Polakiem w teorii. Ja więcej o sobie i swojej rodzinie i przodkach uczę się tutaj przez innych ludzi, przez ich słowa. Dużo musiałem pracować nad sobą właśnie przez tą emigrację. Co powiedzieć? Emigracja nie jest łatwa rzecz. Niszczy ludzi. Jest cudowna. To jest taki… Oj, ile ja wrażeń miałem dzięki emigracji, ile poznawałem, ile widziałem. Demonstracje widziałem, jak byłem w Jugosławii, jak Miloszewicza chcieli wyrzucić, gdzie strzelali w moim kierunku.

Pierwszy raz przyjechałem tu do Polski jak miałem 13 lat i też nie mogłem… Rodzice wysłali mnie na kolonie do Garwolina. Po dwóch dniach uciekłem z kolonii, kupiłem sobie bilet - 13 latek. W Warszawie znalazłem taksówkarza, który mnie na lotnisko zawiózł i poleciałem z Warszawy do Gdańska do babci. Całe życie tak wędruję, podróżuję. Parę tygodni temu byłem w Australii, w Gdańsku raz. Teraz jestem… Przyjechałem mamę odwieść na lotnisko. Jestem w Warszawie. Ludzie mnie się tutaj pytają: jak długo będziesz? Ja mówię: nie wiem. Przyjechałem na dwa miesiące pięć lat temu. Zawsze mówiłem, że będę tutaj dopóki się dobrze czuję i nie zmarznę – już zmarzłem, źle się czułem, ale jakoś wracam. To jest moja dusza. Kocham Polaków. Tutaj jest tak ciekawe życie. Tyle się dzieje. Po prostu wszystkie moje… jak to się mówi, wszystkie moje kreatywne sensy tutaj odżywają. Ja w Australii się nudzę. Dla mnie Australia jest pięknym krajem, ale społeczna pustynia. Ja mogę iść przez kilometry; ja mieszkam przy samej rzece, gdzie zbudowaliśmy taki „Elisabeth Quay”, projekt gdzie kosztował biliony dolarów.

Prace budowlane w październiku 2015 roku

Elizabeth Quay to projekt deweloperski dla różnych zastosowań w centralnej dzielnicy biznesowej Perth. Położony na północnym brzegu Perth Water i skoncentrowany na charakterystycznym Swan Bells , został nazwany na cześć królowej Elżbiety II i jej Diamentowego Jubileuszu.

W lutym 2011 r. Premier Colin Barnett i Perth Lord Mayor Lisa Scaffidi potwierdzili plany projektu i finansowania, w tym 270 mln USD z budżetu państwa na lata 2011/12. Łączne nakłady rządowe wyniosłyby 440 milionów USD, a 134 miliony USD odzyskano by ze sprzedaży nieruchomości deweloperom.

Rząd stanowy określił zwrot z inwestycji w wysokości 1,7 miliona USD ze sprzedaży nieruchomości na rzecz deweloperów komercyjnych, przy czym cały projekt przewiduje się na 2,6 miliarda USD.

Perth jest czwartym miastem Australii pod względem populacji, zamieszkuje je ponad 2 mln mieszkańców. W mieście znajduje się polski konsulat honorowy.

Elizabeth Quay z Perth CBD (centralną dzielnicą biznesową) w tle

Ja mogę tam pójść w środę o siódmej, ósmej i widzieć tylko 21 osób naokoło takiego projektu. Mogę iść ulicami przez godzinę i nikogo nie spotkać, żeby powiedzieć dzień dobry. W Polsce ja wychodzę przez drzwi i w ciągu 30 kroków mogę powiedzieć „Halo” 30 razy i mieć jakąś interakcję z ludźmi. Tylko jest właśnie ten problem. Jestem „bykiem”. powinienem być człowiekiem ziemi, który jest zakorzeniony w jednym miejscu, a przez emigrację moje DNA jest takie, że ja non-stop latam, szukam, poznaję, krążę – szukam swojego miejsca. A jak znajdę, czy to jest w relacjach z ludźmi, czy z miejscem, to po paru miesiącach, po dwóch latach znowu coś mnie gryzie – trzeba dalej jechać.

Mieszkam w Perth. Zacząłem… jak miałem 7 lat pojechaliśmy do Adelajdy. Moja pierwsza pamięć to jest w szkole, gdzie wróciłem z Hiszpanii i jedyne podobne słowo to było: „no”. Jakiś gang wietnamskich chłopczyków, chłopców zaczęło mnie gonić przez cały dzień i mnie bić. Ja tylko biegałem i krzyczałam: no, no , no. Dzisiaj sobie o tym pomyślałem. Ci sami Wietnamczycy co też emigrowali na pewno byli gonieni przez Greków czy Włochów co byli przed nimi, którzy byli gonieni przez Australijczyków, którzy byli gonieni przez Aborygenów (śmiech).

Co ci powiedzieć?

Na pustyni można odpocząć. Tam jest cudowna opieka nad ludźmi. Obywatel w Australii się liczy. Państwo robi wszystko, żeby ułatwić sposób życia obywatelowi co jest wielkim kontrastem między Polską i Australią. Trzeba mieć troszeczkę tego excitement (rozbudzenia) Polski a potem wrócić do Australii, żeby trochę odpocząć. Jak ja mówię - w mojej pustyni. Ostatnio myślałem, że kupię sobie właśnie taki „four drive” (auto z napędem na 4 koła – terenówka) i będę naokoło Australii jechał.

Kiedyś pracowałem w firmie z Aborygenami, gdzie uczyłem ludzi z korporacji takich właśnie jak Woodside, Rio Tinto o kulturze aborygeńskiej przed projektami, żeby oni weszli na tą ziemię z pełnym respektem do tubylców. To jest ważne.

Woodside jest pionierem branży LNG w Australii i największym australijskim producentem gazu ziemnego.

Z WIKI:

Rio Tinto - brytyjsko-australijskie przedsiębiorstwo z siedzibą w Londynie, trzeci pod względem wielkości koncern wydobywczy na świecie i największy pod względem wydobycia węgla. Wydobywa min. : węgiel kamienny, żelazo, miedź, uran, złoto, diamenty, aluminium. Zatrudnia 35 000 pracowników.

W takich miastach jak Warszawa ja daję dużo swojej energii, ale bardzo ciężko mi jest się podłączyć do jakiegoś drzewa i zrobić sobie recharge (doładowanie). Dla mnie to jest Bali, Tajlandia czy coś takiego. Takie miejsca mi dają… Australia, ale tam się czuję samotny. To jest właśnie brak kontaktu między ludźmi. Tutaj spontanicznie jak otworzę klucz, Polaka… Miałem taksówkarzy, co siedzieli pod moim blokiem czy apartamentem przez godzinę i cały życiorys mi opowiadali o swoich żonach, o swoich problemach. Australijczyk mi powie: Hallo, How are you, ale nie puści mnie, w stylu amerykańskim, do swojego życia, a ja chcę wiedzieć te szczegóły. Ja się interesuję ludźmi. Mieszkaliśmy w Adelajdzie przez parę lat i przeprowadziliśmy się do Perth – capital city of western Australia (czyli stolicy zachodniej Australii). Najbardziej izolowane miasto w [stanie Hemesville].

Dwie godziny lecę do Bali czy dwie i pół, a pięć godzin muszę lecieć do Sydney. Moja egzystencja tam wygląda tak, że chodzę na plażę, studiowałem większość czasu. Byłem studentem. Pracowałem. Pisałem nawet dla magazynu o ślubach. Codzienne moje tam wygląda bardzo… Biorę kajak i popływam sobie na rzece. Idę codziennie na plażę. Dla mnie to jest jak branie prysznica. Bez tego czuję się brudny i nieświeży. To jest wielki chill (luz). ielki chill. Ja powiem, że Australijczycy są strasznie serdeczni. Jak ja ostatnio przyjechałem, spytałem się osobę w restauracji, która dopiero zaczęła swój obiad przy rodzinie, gdzie mogę złapać taksówkę. I ta osoba mi powiedziała: wiesz co, pokażę ci; była gotowa wstać od stołu, poświęcić 10 minut, żeby mnie zaprowadzić do miejsca gdzie sam bym trafił. Mój ojciec teraz chorował i wyszedłem ze szpitala, stanąłem przy jezdni i tak zastanawiałem się, Oh, my God, what am I going to... (O, Boże, co ja mam robić…). Samochody zatrzymały się i ktoś się uśmiecha do mnie…robi ruch… czy chcę przejść. Pięć za nim samochodów i nikt nie „bipka” każdy czekał. Tutaj ja się boję na światłach przejść. To jest taki kontrast, ale kontrasty są ważne, żeby piękny obraz namalować to trzeba mieć wszystkie kolory, ciemne i też te jasne.

Dziadek urodził się w majątku Syłgudyszki co było na Litwie, gdzie bolszewicy wypędzili go. Przeprowadził się tutaj do majątku w Kamieniu, gdzie wojna druga światowa wypędziła go do Londynu. Tam siedział w excile (wygnanie). Bardzo dużo działał w Polonii i z rządem excile (na wygnaniu) w Londynie. Zmarł jak miał 62 lata (powinno być w 1962 r.). Chyba miał na koncie…

Człowiek, który miał 42 tysiące hektarów między Polską i Rosją. Największe fabryki. Był prezydentem związku szlacheckiego. Wszędzie był. Człowiek gdzie był wszędzie po prostu historycznie nagle umiera z książką telefoniczną od Petersbourg’ów, którą on codziennie na pewno czytał, żeby wspominać te nazwiska. To jest prawdziwy emigrant. W czasie co on tam spędził on namalował 1171 akwareli wszystkich dworów, wszystkich budynków historycznych. On, tak jak dzisiaj chodzimy z Iphone’ami, robił snapshots (migawki) historii. To już historia taka nie istnieje. To są archiwum w Stanfordzie – Hoover archive. To jest największy skład historyczny, europejski skład historii. Pisał książki w czasie emigracji.

To jest człowiek, który kupił za swoje własne pieniądze Westerplatte. To jest człowiek, który reprezentował jako dyplomata rosyjski w Niemczech Rosję. To jest człowiek, który był kuzynem Piłsudskiego, który właśnie stworzył – ja nie wiem jak to po polsku się mówi, ale the Vilnius offensive, gdzie właśnie Piłsudski wszedł i zahamował, zatrzymał bolszewików, żeby nie przeszli tutaj na całą Europę. Człowiek co strasznie dużo zrobił. Ostatnio byłem w gazecie bałtyckiej – „Dziennik Bałtycki” i headline (nagłówek) był: Mieczysław Jałowiecki, człowiek, który nam dał Westerplatte, a my jemu rondo. Malutkie rondo obok McDonalda. Troszeczkę niewiele godne, no wiesz, taki balans życia.

To mi daje takie skrzydła, że niewiarygodne. Ja łatwo się kontaktuję z ludźmi. Ja naprawdę rozumiem drugiego człowieka, ale z wszystkich sfer, kultury. Ja mogę się znaleźć z jakim lordem, czy z jakimś łobuzem i zawsze się dogadać. Od dziecka miałem taki jakiś streetsmates (chyba kumpli). Zawsze trafiałem „na łapach” (spadałem na cztery łapy). Nigdzie się nie zgubię. Ja w ogóle mam taki internal GPS (wewnętrzny GPS). Nie potrzebuję patrzeć. Ja zawsze wiem gdzie jest północ, gdzie coś takiego. Zawsze się znajdę. Minus jest to, że nie umiem nawiązywać dłuższych relacji stałych przez to, że cały czas jestem w drodze. Cały czas przedstawiam się na nowo. Dzień dobry, jestem Andrzej Jałowiecki. Dużo też siebie daje innym ludziom, bo wiedziałem co to znaczy mieć mniej. Co to znaczy zacząć od początku. Co to znaczy walczyć o siebie, o swoją rodzinę, o w ogóle egzystencję, kim ja w ogóle jestem? Dało mi dużo serca. Zgubione serce ale co idzie we właściwym kierunku.

Opublikowany 28 marca 2017

Pod adresem:

https://oac.cdlib.org/findaid/ark:/13030/tf3b69n67f/

znajduje się Rejestr Wspomnień i rysunków, który zawiera 1171 akwarelowych rysunków ołówkiem Jałowieckiego, w tym rysunki zabytkowych dworków i pałaców w historycznej Polsce, Litwie, obejmujące nie tylko współczesną Polskę i Litwę, ale Białoruś, a także dużą część Ukrainy i Łotwy.

Kościół Wniebowstąpienia w Wilnie.

Na uniwersytecie Stanforda w Kalifornii znajduje się tzw. archiwum Hoovera (Hoover Institution Archives), w którym znajdują się m. in. wyżej wspomniane rysunki i akwarele Mieczysława Jałowieckiego.

Medal 75-lecia misji Jana Karskiego, czyli odznaczenie przyznawane osobom żywiącym szacunek dla kuriera polskiego podziemia, otrzymał dr Maciej Siekierski, dyrektor Europejskiej Kolekcji Instytutu Hoovera - poinformowało PAP Towarzystwo Jana Karskiego.

Maciej Siekierski otrzymał medal jako niezłomny strażnik historii Polski. "Mało jest w Stanach Zjednoczonych ludzi o takiej skali zasług dla polskiej pamięci narodowej jak właśnie on. Instytut Hoovera uratował dla historii bezcenne dokumenty związane walką o wolność i niepodległość w czasie II wojny oraz działalnością powojenną" - podkreślono w uzasadnieniu przyznania medalu.

Doktorowi Maciejowi Siekierskiemu zawdzięczamy także to, że archiwum samego Jana Karskiego trafiło właśnie do Instytutu Hoovera.

Towarzystwo Jana Karskiego przypomniało z tej okazji, że to Jan Karski był "pierwszym Polakiem, którego Herbert Hoover, założyciel Instytutu (wówczas – Biblioteki) zaangażował do pozyskiwania dokumentów". W grudniu 1945 roku, Hoover wysłał go w tym celu ze specjalną, półroczną misją do Anglii, Francji, Włoch i Szwajcarii.

Nagrodzony naukowiec jest także nieugiętym orędownikiem w walce o przywrócenie w Warszawie Pomnika Wdzięczności Ameryce odsłoniętego w 1922 roku. Stał on w sercu stolicy przy Skwerze Hoovera. Jego autorem był 47-letni wówczas Xawery Dunikowski. Pomnik rozpadł się w 1930 roku, gdyż dla oszczędności wykonano go z kiepskiej jakości piaskowca zamiast marmuru. O jego odtworzenie apelowali m. in. Jan Karski, Jan Nowak-Jeziorański i właśnie tegoroczny laureat medalu 75-lecia misji Jana Karskiego, Maciej Siekierski.

Przeczytałem książkę "Bardovsky" Michała Jałowieckiego i nie wiem czy mi się podoba czy nie. Jest sporo rzeczy, które mi się podobają, sporo niezrozumiałych czy kontrowersyjnych... W pewnym sensie wydaje mi się autobiografią, ale niektóre historie są drastyczne i nie wiem czy prawdziwe. W końcu "prawdziwe życie" potrafi takie być. Nie mogłem jednak przestać o niej myśleć czyli chyba mi się spodobała, albo mówiąc inaczej była interesująca. Ciekawe co na jej temat powiedziałby syn Michała, czyli Andrzej.

Postaram się umieścić kilka fragmentów.

Od tzw. „życia” i „czasu” zależy czy będzie ciąg dalszy o Mieczysławie Jałowieckim, a także o jego rodzinie.

Potyczki Jałowieckiego z socjalistami, a właściwie potyczki socjalistów z Jałowieckim

Niekonwencjonalna i często ryzykowna, aczkolwiek niezwykle korzystna dla odradzającego się państwa polskiego działalność Jałowieckiego wzbudzała kontrowersje wśród warszawskich polityków, szczególnie socjalistów. Pisano na niego donosy, wytykano mu rodzinne powiązania. Mimo że kontrole nie wykazały żadnych uchybień, socjaliści nie ustawali - jak to określił - "w kąsaniu znienacka po łydkach".

Maciej Biesiadecki od premiera Ignacego Paderewskiego w listopadzie 1919 otrzymał nominację na Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku - starosta z Bielska-Białej. Jałowiecki musiał zadowolić się funkcją jego zastępcy. Trudno mu jednak było pogodzić się z uległością swojego szefa wobec komisarza Ligi Narodów i Niemców. Dymisję złożył pod koniec roku 1920 i zamieszkał w majątku swojej żony pod Kaliszem.

Jałowiecki opisuje swoją rozmowę z socjalistycznym wicepremierem Ignacym Daszyńskim, już po złożeniu dymisji. Zły na wicepremiera za nasyłanie na niego "szpicli", wygarnia mu, co o nim myśli:

"Zawsze podziwiałem pańską zręczność, z jaką pan jadąc na wiec robotniczy, rozparty w pierwszej klasie, potrafił podjeżdżając do miejsca, gdzie miał się odbyć wiec, przeskoczyć w porę do wagonu trzeciej klasy, wciągnąć na głowę zapasowy, spłowiały kapelusz i występować jako proletariusz i obrońca ludu".

https://dziennikbaltycki.pl/skad-mamy-swoje-westerplatte/ar/102469

 

Niniejszym naprawiam błąd, który popełniłem pisząc, że nie pamiętam dokładnie jak trafiłem na Jałowieckiego. Wszystko wyjaśnia poniższe zestawienie. Trochę jest mi wstyd, że mam taką pamięć jaką mam, że tak enigmatycznie skonstatuję.


51x Gabriel Maciejewski CORYLLUS wspomniał nazwisko Jałowieckiego (Mieczysława/Michała/Andrzeja) w swoich notkach jakie niżej zebrałem. Są także bardzo ważne, wg mojego subiektywnego wyboru, cytaty.


18.08.2019 r.O żydowskich aspiracjach  https://coryllus.pl/o-zydowskich-aspiracjach/ 2x

14.06.2019 r. https://coryllus.pl/o-historii-erudycyjnej-rozrywkowej-i-dla-kretynow/ 1x

18.02.2019 r. O narodzie politycznym raz jeszcze  https://coryllus.pl/o-narodzie-politycznym-raz-jeszcze/  2x

cytat:

Definicja narodu Feliksa Konecznego, że miano narodu przysługuje wyłącznie tym wspólnotom, które posiadają cel inny, niż tylko własne przetrwanie, nie jest wyłącznie efektem jego akademickiej analizy. To podsumowanie historii własnego narodu. To jednocześnie świadomość, że ograniczenie narodu do sprawy danej grupy etnicznej jest drogą prowadzącą do samozatracenia. Taka intuicja zawsze była obecna w myśleniu elity Rzeczpospolitej Obojga Narodów, trwała po rozbiorach, coraz rzadziej spotykana. Dlatego Mieczysław Jałowiecki mógł zanotować w swoich wspomnienia następujący passus:

To jest nacjonalizm, admirale, a nie patriotyzm, a nacjonalizm to jest kompleks hołoty.

Naród polski Rzeczpospolitej Obojga Narodów był narodem politycznym, obejmował ogół obywateli, niezależnie od ich języka codziennego i wyznania. Naród polityczny to niezbędny warunek patriotyzmu. Naród etniczny pozwala wyłącznie na nacjonalizm. Istnienie narodu politycznego było możliwe tylko wtedy, kiedy istniała – jak to mówią dzisiejsi teoretycy polityki – „soft power”. Bez przyjmowanej bezdyskusyjnie supremacji religijnej, intelektualnej, moralnej i językowej białych anglosaskich protestantów, wychowanków Ivy League, nie ma obecnych Stanów Zjednoczonych. Pojęcie „soft power” określa domyślny ośrodek ciążenia, właściwy nie tylko imperiom. Chociaż najlepszy w tym zakresie jest jakiś porządny kult cargo. W Rzeczpospolitej nośnikiem „soft power” byli wychowankowie kolegiów jezuickich.

16.09.2018 r.  Czym Jacek Bartosiak różni się od Kazimierza Leskiego, a oni obaj od Stanisława Supłatowicza  https://coryllus.pl/czym-jacek-bartosiak-rozni-sie-od-kazimierza-leskiego-a-oni-obaj-od-stanislawa-suplatowicza/   3x

18.08.2017 r. O zmianie porządków i pułapce na wielkich  https://coryllus.pl/o-zmianie-porzadkow-i-pulapce-na-wielkich/   1x

cytat:

Oto moment odzyskiwania przez Polskę niepodległości i moment podpisania traktatu ryskiego. Okoliczności w jakich się to odbywało znamy wszyscy choćby z opisu Mieczysława Jałowieckiego. Józef Piłsudski, i nie kłammy tutaj, że chodziło o jakichś endeków czy Grabskiego, bo Józef Mackiewicz pisze wyraźnie, że to Piłsudski był odpowiedzialny za Rygę, decyduje się na oddanie Kresów bolszewikom.

03.06.2017 r.  Kiedy naprawdę zmarł Hermann Göring?  https://coryllus.pl/kiedy-naprawde-zmarl-hermann-goring/   1x

23.11.2016  Wylądowaliśmy na ziemi  https://coryllus.pl/wyladowalismy-na-ziemi/  2x

28.07.2016  Niedźwiedź Wojtek w burdelu frontowym  https://coryllus.pl/niedzwiedz-wojtek-w-burdelu-frontowym/   1x

cytat z notki:

Nie możemy wznowić co prawda książki Mieczysława Jałowieckiego, bo jego wnuk się do nas jeszcze nie zgłosił, ale za to wydaliśmy dwa tomy wspomnień Edwarda Woyniłłowicza – ziemianina, bankiera i człowieka sukcesu zniszczonego przez jak najbardziej patriotyczną władzę, która z jednej strony kradła, a z drugiej oczekiwała dobrych rad i pomocy od św. pamięci Sługi Bożego Edwarda. Wydaliśmy właśnie kolejną książkę księdza Mariana Tokarzewskiego, człowieka a tyle niewygodnego dla władz wszelakich, że w Grodzisku Mazowieckim, gdzie pełnił posługę kapłańską łatwiej doczekać się upamiętnienia miejscowego półświatka, w tak ramach tak zwanej „nocy muzeów” niż choćby krótkiej notki o Tokarzewskim w miejscowej prasie.

21.06.2016 r.  15.10 do Rygi czyli niepodległość polska, włoska i turecka  https://coryllus.pl/15-10-do-rygi-czyli-niepodleglosc-polska-wloska-i-turecka/   1x

04.05,2016 r. Order Orła Białego dla Eski i Toyaha!   https://coryllus.pl/order-orla-bialego-dla-eski-i-toyaha/   1x

cytat:

To jest ta chwila kiedy przeczytałem wszystkie książki Mieczysława Jałowieckiego.

10.11.2015  Jarosław Kaczyński i kosmici ze skrzynki poste restante  https://coryllus.pl/jaroslaw-kaczynski-i-kosmici-ze-skrzynki-poste-restante/ 1x

15.08.2015 r. Dlaczego warto współpracować z Żydami  https://coryllus.pl/dlaczego-warto-wspolpracowac-z-zydami/  12x

05.07.2015 r. Tajemnice Igora Newerly  https://coryllus.pl/tajemnice-igora-newerly/ 1x

04.07.2015 r. O organizacjach studenckich  https://coryllus.pl/o-organizacjach-studenckich/  1x

18.06.2015 r.  O różnicach pomiędzy edukacją a agitacją  https://coryllus.pl/o-roznicach-pomiedzy-edukacja-a-agitacja/ 3x

cytat:

Najważniejszym przykładem niech będą książki Mieczysława Jałowieckiego, którymi tu wszyscy żyjemy. Książki te możemy czytać dzięki osobistemu zaangażowaniu wnuka Jałowieckiego i nie wiemy co się z nimi stanie, kto będzie właścicielem praw autorskich kiedy tego szlachetnego pana zabraknie. Być może sprawa zakończy się tak, jak w przypadku Józefa Mackiewicza.

14.06.2015 r.  Mroczne tajemnice Watykanu?   https://coryllus.pl/mroczne-tajemnice-watykanu/   2x

cytat:

Oto skończyłem czytać książki Mieczysława Jałowieckiego i zadumałem się na tą piękną prozą, zadałem sobie także pytanie: jak to się stało, że powstała wolna Polska w roku 1918? Jak to się stało, że Niemcy wypuścili Piłsudskiego, a jednocześnie wycofując się z Kresów oddawali teren bolszewikom, co było rzecz jasna realizacją postulatów Londynu? Myślę, że Niemcy nie mieli zamiaru realizować tych postulatów, to po pierwsze, po drugie chcieli, by ktoś inny, a nie oni postawił im tamę. To był pierwszy i najmniejszy z powodów dla których udało się wskrzesić Polskę. Drugim była zażyłość Ignacego Paderewskiego z prezydentem Wilsonem. Można to oczywiście lekceważyć, ale lepiej zapytać – jaką cenę wyznaczyły USA Polsce za zgodę na realizację niepodległości. Myślę, że tą ceną była reforma rolna. Nie byłoby zgody na niepodległość, gdyby nie obietnica przeprowadzenia reformy rolnej. Politykę planuje się na dziesięciolecia, a są tacy co planują ją na setki lat do przodu. Najistotniejszym zaś celem rewolucji była dewastacja rynku rolnego w Rosji i w Polsce, co dawało USA i Brytyjczykom absolutną kontrolę nad produkcją rolną świata. Gdyby nie obecność socjalistów, chłopów i innych reformatorów w polskim sejmie i polskich rządach, nie byłoby niepodległości. Tylko obietnica dewastacji wielkoobszarowych upraw skłoniła USA do wyrażenia zgody na polską niepodległość. Tak mi to wychodzi z pobieżnej analizy tekstu Mieczysława Jałowieckiego. To lepszy materiał na książkę niż nagrania z restauracji u Sowy, ale też bardziej hermetyczny i nie gwarantujący wydawcy ani dotacji, ani promocji w mediach, ani zainteresowania czytelników pochłaniających medialną papkę.

05.06.2015 r.  Serce socjalisty  https://coryllus.pl/serce-socjalisty/   8x

cytat:

Najpiękniejszy z mojego punktu widzenia opis socjalizmu i jego metod dał Mieczysław Jałowiecki w książce „Na skraju imperium”. Wszyscyśmy to czytali, ale nie zaszkodzi przypomnieć. Jałowiecki został mianowany attache od rolnictwa przy ambasadzie rosyjskiej w Berlinie. Prowadził rozmowy z junkrami, którzy wyraźnie dzielili się na trzy kategorie, prowadził rozmowy z bogatymi chłopami, a także z małorolnymi. Był też na zebraniu socjalistów. I to co nam po tych swoich wyprawach zostawił winno być oprawione w złoto i powieszone na łóżkiem.

03.06.2015 r. Czym Stasiuk różni się od Jałowieckiego? https://coryllus.pl/czym-stasiuk-rozni-sie-od-jalowieckiego/  9x

cytat:

...myślę o Mieczysławie Jałowieckim, jedynym z najwybitniejszych polskich autorów, myślę o jego wyuczonym zawodzie, o talencie do języków, o karierze w dyplomacji i jego myślach, która krążyły wokół spraw dla Polski najistotniejszych. Myślę o tych wszystkich kwestiach, na których Jałowiecki znał się doskonale, tak doskonale, że imponował tym Brytyjczykom, co jak wiecie nie jest łatwe. I patrzę potem na tę siwą łajzę, która mówi, że prawica nie ma stylu, a on ma, na tego byłego menela, który wypowiada się w kwestiach, o których nie ma zielonego pojęcia, na tego drobnego cwaniaczka, który pozostawiony sam sobie musiałby zacząć żebrać, żeby przeżyć. Patrzę na to wszystko i nie mogę uwierzyć, że to co widzę jest prawdą. Nie ma Jałowieckiego w powszechnej świadomości,
 Póki więc jest jeszcze czas, porzućcie Stasiuka i weźcie do ręki książki Mieczysława Jałowieckiego, dyplomaty, agronoma, poligloty, człowieka który naprawdę miał do czynienia z Polską i który wierzył, że ma ona przyszłość. Wiem, wiem, Jałowieckiego nie ma bibliotekach, nie ma go w księgarniach, nie ma go praktycznie nigdzie, ale to nic. Musicie czytać jego książki, wszyscy musimy, przede wszystkim zaś nasze dzieci powinny je czytać.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Mieczysław_Jałowiecki

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_Filistr%C3%B3w_Arkonii

http://arkonia.pl/

https://regionwielkopolskawsch.blogspot.com/2018/05/obraz-ziemianstwa-kaliskiego-we.html

http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/3905559,mieczyslaw-jalowiecki-czlowiek-ktory-kupil-dla-polskiego-rzadu-westerplatte,id,t.html

https://www.nekrologi.net/nekrologi/michal-jalowiecki/55120530#

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Elizabeth_Quay

https://www.woodside.com.au/

https://www.facebook.com/search/top/?q=wolnyekran&epa=SEARCH_BOX

https://www.youtube.com/watch?v=4hrIz0ydZPY

https://www.dzieje.pl/aktualnosci/medal-75-lecia-misji-jana-karskiego-dla-macieja-siekierskiego



tagi: jałowiecki  westerplatte  gdańsk  australia 

Andrzej-z-Gdanska
16 września 2019 19:18
24     5775    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska
16 września 2019 19:27

Amerykanie mówili na niego Yellow whisky 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
16 września 2019 19:33

Tak. Przpominam sobie z książki "Wolne miasto". :)

Właściwie trzeba by zacytować czy przytoczyć całą książkę, a właściwie wszystkie trzy. :)

zaloguj się by móc komentować

m8 @Andrzej-z-Gdanska
16 września 2019 20:32

Notka bomba!

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski 16 września 2019 19:27
16 września 2019 20:35

Jeden z amerykańskich oficerów(indiańskiego pochodzenia) który został wydelegowany do współpracy z Jałowieckim tak go nazwał. Scena pierwszego spotkania, świetnie opisana, zapadła mi dobrze w pamięć :)

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
16 września 2019 20:38

Miała być sympatyczna notka wspomnieniowa, a tu się okazuje, że "wyszła bomba". :(

Dziękuję. ;))

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Andrzej-z-Gdanska
16 września 2019 20:45

Plus za notkę.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Andrzej-z-Gdanska
16 września 2019 20:56

Dziękuję !

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
16 września 2019 21:01

Dziękuję za + i za "Dziękuję. :)

Nostalgia nas "trzyma" przy Jałowieckim. Wydaje mi się, że wywiad/monolog Andrzeja jest też na poziomie. Andrzej robi na mnie wrażenie bardzo sympatycznego człowieka.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Andrzej-z-Gdanska 16 września 2019 21:01
16 września 2019 21:20

To co Andrzej Jałowiecki na początku filmu pokazuje, ale nie znajduje słowa, to są (chyba) juniper znane z westernów lub Australii. W tym roku w czerwcu na Bielanach też się takie pojawiły, ale były dużo mniejsze. Nawet sobie zażartowałem: u nas też, ale mniejsze.

Jeszcze raz dziękuję, choć to smutna wiadomość o smierci pana Michała.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Andrzej-z-Gdanska
16 września 2019 21:59

Piękne. Melancholijne. Wielkie dzięki.

PS.Wiatr historii rozwiał na cztery strony świata najlepszych. I ktos pilnuje, żeby potomkowie nie czuli się tutaj komfortowo. Nie u siebie. Te "ktosie" to regularne przybłędy, ale wczepione w korytka wypełnione paszą i nie dadzą się oderwać. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
17 września 2019 08:17

Często pisze Pani o tych "ktosiach". Na nasze szczęście są wśród nas potomkowie "porządnych" ludzi. Nie jest ich dużo, nie są "głośni", ale są i mogą nam dodawać otuchy. Trzeba o nich pisać; przypominać, że są, że są przeciwwagą na ten "cały świat".

Pisząc: " żeby potomkowie nie czuli się tutaj komfortowo ", tak wygląda jakby Pani czytała książkę Michała Jałowieckiego "Bardovsky". :)

zaloguj się by móc komentować

donstefano @Andrzej-z-Gdanska
17 września 2019 09:42

Trochę metafizycznie w nawiązaniu do postaci przewijającej się w notkach Gospodarza i betacoola

Zalinkowany wyżej " Rejestr wspomnień i rysunków Mieczysława Jałowieckiego"

Box 13. Nr 474. CZARNOLAS Dwór. ziemia kielecka ongiś Jana Kochanowskiego, ostatnio Antoniego Jełowickiego

zaloguj się by móc komentować

donstefano @Andrzej-z-Gdanska
17 września 2019 09:46

Trochę metafizycznie w nawiązaniu do postaci przewijającej się w notkach Gospodarza i betacoola

Zalinkowany wyżej " Rejestr wspomnień i rysunków Mieczysława Jałowieckiego"

Box 13. Nr 474. CZARNOLAS Dwór. ziemia kielecka ongiś Jana Kochanowskiego, ostatnio Antoniego Jełowickiego

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
17 września 2019 09:54

Sprawdziłem - zgadza się. :) Antoni Jełowiecki to chyba nie jest rodzina. Specjalnie wprowadziłem informację o rejestrze z myślą, że ktoś znajdzie coś ciekawego. :) Niestety nie wiem jak podejrzeć rysunki, akwarele. Może ktoś wie jak to zrobić. Podobno dostęp jest "wolny".

Licząc, że Mieczysław Jałowiecki przebywał w Anglii od 1940 do śmierci w 1962 roku co daje 22 lata x 52 tygodnie =  1144 tygodni. Pan Mieczysław wykonał 1171 rysunków/akwarel czyli średnio jedną w tygodniu. Oprócz tego musiał mieć samozaparcie, albo mogła to być swego rodzaju "terapia".

zaloguj się by móc komentować

JK @Andrzej-z-Gdanska
17 września 2019 12:24

No rzeczywiście ni próżnował. Te obrazy, rysunki  i okoliczności ich powstania pasują do postaci z książki "Na skraju imperium". Robił to co mógł pro publico bono i na dodatek z sensem. Jeśli ktoś znajdzie dostęp internetowy do tych rysunków to proszę o jakiegoś linka.

zaloguj się by móc komentować

ParysvelParwowski @Andrzej-z-Gdanska
17 września 2019 14:28

Jak mówię o tym znajomym (Westerplatte i Jałowiecki) to dostają wytrzeszczu oczu otwierają ustia i bełkoczą że to nei prawda. Dzięki za świetny tekst, zmówie modliwe za zdrowie autora, z Panem Bogiem.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
17 września 2019 14:37

Bóg zapłać dobry człowieku.

Ja też czasami tak mam. Może nie mówią, że to nie jest prawda, bo zdziwienie trochę odbiera mowę. :)

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Andrzej-z-Gdanska 16 września 2019 21:01
17 września 2019 17:44

Chyba tak jest.

Takie samo wrażenie odniosłem co do pana Andrzeja.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
17 września 2019 19:14

Niniejszym naprawiam błąd, który popełniłem pisząc, że nie pamiętam dokładnie jak trafiłem na Jałowieckiego. Wszystko wyjaśnia poniższe zestawienie. Trochę jest mi wstyd, że mam taką pamięć jaką mam, że tak enigmatycznie skonstatuję.


51x Gabriel Maciejewski CORYLLUS wspomniał nazwisko Jałowieckiego (Mieczysława/Michała) w swoich notkach jakie niżej zebrałem. Są także bardzo ważne, wg mojego subiektywnego wyboru, cytaty.


18.08.2019 r.O żydowskich aspiracjach  https://coryllus.pl/o-zydowskich-aspiracjach/ 2x

14.06.2019 r. https://coryllus.pl/o-historii-erudycyjnej-rozrywkowej-i-dla-kretynow/ 1x

18.02.2019 r. O narodzie politycznym raz jeszcze  https://coryllus.pl/o-narodzie-politycznym-raz-jeszcze/  2x

cytat:

Definicja narodu Feliksa Konecznego, że miano narodu przysługuje wyłącznie tym wspólnotom, które posiadają cel inny, niż tylko własne przetrwanie, nie jest wyłącznie efektem jego akademickiej analizy. To podsumowanie historii własnego narodu. To jednocześnie świadomość, że ograniczenie narodu do sprawy danej grupy etnicznej jest drogą prowadzącą do samozatracenia. Taka intuicja zawsze była obecna w myśleniu elity Rzeczpospolitej Obojga Narodów, trwała po rozbiorach, coraz rzadziej spotykana. Dlatego Mieczysław Jałowiecki mógł zanotować w swoich wspomnienia następujący passus:

To jest nacjonalizm, admirale, a nie patriotyzm, a nacjonalizm to jest kompleks hołoty.

Naród polski Rzeczpospolitej Obojga Narodów był narodem politycznym, obejmował ogół obywateli, niezależnie od ich języka codziennego i wyznania. Naród polityczny to niezbędny warunek patriotyzmu. Naród etniczny pozwala wyłącznie na nacjonalizm. Istnienie narodu politycznego było możliwe tylko wtedy, kiedy istniała – jak to mówią dzisiejsi teoretycy polityki – „soft power”. Bez przyjmowanej bezdyskusyjnie supremacji religijnej, intelektualnej, moralnej i językowej białych anglosaskich protestantów, wychowanków Ivy League, nie ma obecnych Stanów Zjednoczonych. Pojęcie „soft power” określa domyślny ośrodek ciążenia, właściwy nie tylko imperiom. Chociaż najlepszy w tym zakresie jest jakiś porządny kult cargo. W Rzeczpospolitej nośnikiem „soft power” byli wychowankowie kolegiów jezuickich. 

16.09.2018 r.  Czym Jacek Bartosiak różni się od Kazimierza Leskiego, a oni obaj od Stanisława Supłatowicza  https://coryllus.pl/czym-jacek-bartosiak-rozni-sie-od-kazimierza-leskiego-a-oni-obaj-od-stanislawa-suplatowicza/   3x

18.08.2017 r. O zmianie porządków i pułapce na wielkich  https://coryllus.pl/o-zmianie-porzadkow-i-pulapce-na-wielkich/   1x 

cytat:

Oto moment odzyskiwania przez Polskę niepodległości i moment podpisania traktatu ryskiego. Okoliczności w jakich się to odbywało znamy wszyscy choćby z opisu Mieczysława Jałowieckiego. Józef Piłsudski, i nie kłammy tutaj, że chodziło o jakichś endeków czy Grabskiego, bo Józef Mackiewicz pisze wyraźnie, że to Piłsudski był odpowiedzialny za Rygę, decyduje się na oddanie Kresów bolszewikom. 

03.06.2017 r.  Kiedy naprawdę zmarł Hermann Göring?  https://coryllus.pl/kiedy-naprawde-zmarl-hermann-goring/   1x

23.11.2016  Wylądowaliśmy na ziemi  https://coryllus.pl/wyladowalismy-na-ziemi/  2x

28.07.2016  Niedźwiedź Wojtek w burdelu frontowym  https://coryllus.pl/niedzwiedz-wojtek-w-burdelu-frontowym/   1x

cytat z notki:

Nie możemy wznowić co prawda książki Mieczysława Jałowieckiego, bo jego wnuk się do nas jeszcze nie zgłosił, ale za to wydaliśmy dwa tomy wspomnień Edwarda Woyniłłowicza – ziemianina, bankiera i człowieka sukcesu zniszczonego przez jak najbardziej patriotyczną władzę, która z jednej strony kradła, a z drugiej oczekiwała dobrych rad i pomocy od św. pamięci Sługi Bożego Edwarda. Wydaliśmy właśnie kolejną książkę księdza Mariana Tokarzewskiego, człowieka a tyle niewygodnego dla władz wszelakich, że w Grodzisku Mazowieckim, gdzie pełnił posługę kapłańską łatwiej doczekać się upamiętnienia miejscowego półświatka, w tak ramach tak zwanej „nocy muzeów” niż choćby krótkiej notki o Tokarzewskim w miejscowej prasie.

21.06.2016 r.  15.10 do Rygi czyli niepodległość polska, włoska i turecka  https://coryllus.pl/15-10-do-rygi-czyli-niepodleglosc-polska-wloska-i-turecka/   1x

04.05,2016 r. Order Orła Białego dla Eski i Toyaha!   https://coryllus.pl/order-orla-bialego-dla-eski-i-toyaha/   1x

cytat:

To jest ta chwila kiedy przeczytałem wszystkie książki Mieczysława Jałowieckiego.

10.11.2015  Jarosław Kaczyński i kosmici ze skrzynki poste restante  https://coryllus.pl/jaroslaw-kaczynski-i-kosmici-ze-skrzynki-poste-restante/ 1x

15.08.2015 r. Dlaczego warto współpracować z Żydami  https://coryllus.pl/dlaczego-warto-wspolpracowac-z-zydami/  12x

05.07.2015 r. Tajemnice Igora Newerly  https://coryllus.pl/tajemnice-igora-newerly/ 1x

04.07.2015 r. O organizacjach studenckich  https://coryllus.pl/o-organizacjach-studenckich/  1x

18.06.2015 r.  O różnicach pomiędzy edukacją a agitacją  https://coryllus.pl/o-roznicach-pomiedzy-edukacja-a-agitacja/ 3x

cytat:

Najważniejszym przykładem niech będą książki Mieczysława Jałowieckiego, którymi tu wszyscy żyjemy. Książki te możemy czytać dzięki osobistemu zaangażowaniu wnuka Jałowieckiego i nie wiemy co się z nimi stanie, kto będzie właścicielem praw autorskich kiedy tego szlachetnego pana zabraknie. Być może sprawa zakończy się tak, jak w przypadku Józefa Mackiewicza.

14.06.2015 r.  Mroczne tajemnice Watykanu?   https://coryllus.pl/mroczne-tajemnice-watykanu/   2x

cytat:

Oto skończyłem czytać książki Mieczysława Jałowieckiego i zadumałem się na tą piękną prozą, zadałem sobie także pytanie: jak to się stało, że powstała wolna Polska w roku 1918? Jak to się stało, że Niemcy wypuścili Piłsudskiego, a jednocześnie wycofując się z Kresów oddawali teren bolszewikom, co było rzecz jasna realizacją postulatów Londynu? Myślę, że Niemcy nie mieli zamiaru realizować tych postulatów, to po pierwsze, po drugie chcieli, by ktoś inny, a nie oni postawił im tamę. To był pierwszy i najmniejszy z powodów dla których udało się wskrzesić Polskę. Drugim była zażyłość Ignacego Paderewskiego z prezydentem Wilsonem. Można to oczywiście lekceważyć, ale lepiej zapytać – jaką cenę wyznaczyły USA Polsce za zgodę na realizację niepodległości. Myślę, że tą ceną była reforma rolna. Nie byłoby zgody na niepodległość, gdyby nie obietnica przeprowadzenia reformy rolnej. Politykę planuje się na dziesięciolecia, a są tacy co planują ją na setki lat do przodu. Najistotniejszym zaś celem rewolucji była dewastacja rynku rolnego w Rosji i w Polsce, co dawało USA i Brytyjczykom absolutną kontrolę nad produkcją rolną świata. Gdyby nie obecność socjalistów, chłopów i innych reformatorów w polskim sejmie i polskich rządach, nie byłoby niepodległości. Tylko obietnica dewastacji wielkoobszarowych upraw skłoniła USA do wyrażenia zgody na polską niepodległość. Tak mi to wychodzi z pobieżnej analizy tekstu Mieczysława Jałowieckiego. To lepszy materiał na książkę niż nagrania z restauracji u Sowy, ale też bardziej hermetyczny i nie gwarantujący wydawcy ani dotacji, ani promocji w mediach, ani zainteresowania czytelników pochłaniających medialną papkę.

05.06.2015 r.  Serce socjalisty  https://coryllus.pl/serce-socjalisty/   8x

cytat:

Najpiękniejszy z mojego punktu widzenia opis socjalizmu i jego metod dał Mieczysław Jałowiecki w książce „Na skraju imperium”. Wszyscyśmy to czytali, ale nie zaszkodzi przypomnieć. Jałowiecki został mianowany attache od rolnictwa przy ambasadzie rosyjskiej w Berlinie. Prowadził rozmowy z junkrami, którzy wyraźnie dzielili się na trzy kategorie, prowadził rozmowy z bogatymi chłopami, a także z małorolnymi. Był też na zebraniu socjalistów. I to co nam po tych swoich wyprawach zostawił winno być oprawione w złoto i powieszone na łóżkiem.

03.06.2015 r. Czym Stasiuk różni się od Jałowieckiego? https://coryllus.pl/czym-stasiuk-rozni-sie-od-jalowieckiego/  9x

cytat:

...myślę o Mieczysławie Jałowieckim, jedynym z najwybitniejszych polskich autorów, myślę o jego wyuczonym zawodzie, o talencie do języków, o karierze w dyplomacji i jego myślach, która krążyły wokół spraw dla Polski najistotniejszych. Myślę o tych wszystkich kwestiach, na których Jałowiecki znał się doskonale, tak doskonale, że imponował tym Brytyjczykom, co jak wiecie nie jest łatwe. I patrzę potem na tę siwą łajzę, która mówi, że prawica nie ma stylu, a on ma, na tego byłego menela, który wypowiada się w kwestiach, o których nie ma zielonego pojęcia, na tego drobnego cwaniaczka, który pozostawiony sam sobie musiałby zacząć żebrać, żeby przeżyć. Patrzę na to wszystko i nie mogę uwierzyć, że to co widzę jest prawdą. Nie ma Jałowieckiego w powszechnej świadomości,
 Póki więc jest jeszcze czas, porzućcie Stasiuka i weźcie do ręki książki Mieczysława Jałowieckiego, dyplomaty, agronoma, poligloty, człowieka który naprawdę miał do czynienia z Polską i który wierzył, że ma ona przyszłość. Wiem, wiem, Jałowieckiego nie ma bibliotekach, nie ma go w księgarniach, nie ma go praktycznie nigdzie, ale to nic. Musicie czytać jego książki, wszyscy musimy, przede wszystkim zaś nasze dzieci powinny je czytać.

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @MarekBielany 16 września 2019 21:20
17 września 2019 19:27

Wydaje mi się że to mogą być tumbleweed. A po polsku biegacze 

 

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Biegacze

zaloguj się by móc komentować


Paris @Andrzej-z-Gdanska 16 września 2019 21:01
18 września 2019 21:50

Tak...

... nostalgia nas "trzyma" i to nie tylko przy Jalowieckim.  Strasznie smutne te naszych, zacnych rodakow losy, wygnanych z Ojczyzny na wieczna tulaczke i smierc na obczyznie...

... coz, pomimo, ze monolog na poziomie, ze sympatyczny czlowiek... i przystojny mezczyzna - to niestety, ale Pan Andrzej Jalowiecki juz "tamtejszy".

Rowniez ode mnie  wielki + i podziekowanie za ciekawe wpisy,

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
19 września 2019 07:45

Dziękuję za "+".

Trochę jest "tamtejszy" jak Pani to ujęła, ale trzymam go za słowa:

W teorii zawsze się czuję Polakiem

oraz

Przyjechałem na dwa miesiące pięć lat temu.

:)

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
20 września 2019 14:42

Małe uzupełnienie:

Potyczki Jałowieckiego z socjalistami, a właściwie potyczki socjalistów z Jałowieckim

Niekonwencjonalna i często ryzykowna, aczkolwiek niezwykle korzystna dla odradzającego się państwa polskiego działalność Jałowieckiego wzbudzała kontrowersje wśród warszawskich polityków, szczególnie socjalistów. Pisano na niego donosy, wytykano mu rodzinne powiązania. Mimo że kontrole nie wykazały żadnych uchybień, socjaliści nie ustawali - jak to określił - "w kąsaniu znienacka po łydkach".

Maciej Biesiadecki od premiera Ignacego Paderewskiego w listopadzie 1919 otrzymał nominację na Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku - starosta z Bielska-Białej. Jałowiecki musiał zadowolić się funkcją jego zastępcy. Trudno mu jednak było pogodzić się z uległością swojego szefa wobec komisarza Ligi Narodów i Niemców. Dymisję złożył pod koniec roku 1920 i zamieszkał w majątku swojej żony pod Kaliszem.

Jałowiecki opisuje swoją rozmowę z socjalistycznym wicepremierem Ignacym Daszyńskim, już po złożeniu dymisji. Zły na wicepremiera za nasyłanie na niego "szpicli", wygarnia mu, co o nim myśli:

"Zawsze podziwiałem pańską zręczność, z jaką pan jadąc na wiec robotniczy, rozparty w pierwszej klasie, potrafił podjeżdżając do miejsca, gdzie miał się odbyć wiec, przeskoczyć w porę do wagonu trzeciej klasy, wciągnąć na głowę zapasowy, spłowiały kapelusz i występować jako proletariusz i obrońca ludu".

https://dziennikbaltycki.pl/skad-mamy-swoje-westerplatte/ar/102469

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować