Mam w domu karnawałowa maskę wenecką (wisi w salonie na ścianie ).
Ładna nawet.
Ale jej nie noszę.

Logika obowiazywała w epokach, kiedy nie było "demokracji".

A w demokracji obowiązuje  dogmat "większości".

Z przyjemnością wszedłem do banku w masce i  ciemnych okularach.

No i wywołał pan uśmiech na mojej twarzy ,tak interesującym i zachęcajacym opisem noszenia masek... Historia zatoczyła spore koło i stadnie nosimy maski,tylko,nie ma nadziei spotkać przystojnego doży na spacerze. A nawet gdyby ...to jedno kichnięcie "doży"zamiast na zdrowie ,u panienki wywoła panikę i ucieczkę...mimo maski... "GRY WYMIANY" - to musi być świetna lektura...

Ja noszę maseczkę i zmieniam ją za każdym razem.Nie sposób wejść do szpitala bez tego "namordnika",czy do sklepu. Mieszkam w dużym mieście i praktycznie każdy jest zamaskowany.Bunt swój kieruję raczej przeciwko politykom od durnych decyzji. Lecz także nie twierdzę,że ten wirus nie istnieje,bo widziałam co robi ze zdrowiem człowieka... A cały ten cyrk z obostrzeniami to inna inszość.

W czasie pobytu w Wenecji jak znalazł. :))

Logika została za drzwiami, albo została postawiona do kąta za karę, że się wtrąca jak mówią i robią starsi i mądrzejsi niekoniecznie bracia.

Zawsze się staram, ale nie zawsze mi wychodzi.  :))

Kilka dni temu na stacji benzynowej stoi kolejka ludzi do kasy. Wszyscy bez masek łącznie z obsługą. - Stacja Shell. Wchodzi bardzo elegancko ubrany Pan w masce - okazało się, że wysiadł z auta za 0.5 mln pln + i staną jak wryty w drzwiach. Biedak bał się wejść w pierwszej chwili ale w końcu się przełamał...

Mieszkam pod Warszawą w ładnej dzielnicy tzw. willowej - 99 % elektorat PO. I dlatego zdziwiłem się, że skoro tu ludzie bez masek to chyba już wszędzie.

Raz mnie pani w centrum wawy zganiła w jakiejś żabce. A tak to nigdzie nie miałem problemów bez maski - inna sprawa, że nie korzystam z komunikacji publicznej a zakupy robie przez internet a do urzędów nie miałem przez ten rok wątpliwej przyjemności chodzić - a przepraszam raz byłem w sądzie w masce. No ale tam to nie chciałem sobie strzelać w stope przed zapadnięciem wyroku :)

Ostatnio kierowca, który przywozi pizze dostał 10 pln napiwku ode mnie za to, że był bez maski.

Kiedyś była w telewizorze taka seria filmów, chyba "hamerykańskich" pod wspólnym tytułem: "Codziennie ryzykuję życiem".  :)))

Maska ma swoje zalety - golić się nie trzeba ;) 

No właśnie trzeba ust nie malować ;) A maski FFP2/3 bez zaworka noszonej szczelnie i prawidłowo nikt niezaadaptowany nie zdzierży dłużej niż pół godziny. Jedyny realny sens ma zwykła maska chirurgiczna, najlepiej często zmieniana na nową (i nie dotykana w międzyczasie). Cała reszta to głównie psychologia, ew.magia. 

Po zadymach związanych z Marszem Niepodległości zakazano zasłaniania twarzy, a teraz można tak wejść do banku, patrz wyżej, i nic, a panikę wywołuje ktoś bez maseczki. Jak tu żyć i nie zwariować.

Żeby tylko chodziło o zasłanianie twarzy.

Wczoraj przestępstwo, dziś nie.

P.S.

państwo prawa

Dogmat 'większej' cyfry! 

W takiej Tajlandii za brak namordnika kara wynosi 2000 batów [plaga noszenia wybuchła kilka tygodni temu, gdy zarządzono...] a za jazdę bez kasku aż 500 batów.

Noszenie namordnika to naskórkowe wyznanie wiary w dominujący w mediach paradygmat teorii wirusowego powstawania chorób.

Postmigracyjna odsłona ze świętego słupnika Franza K.:  ...Cóż to za ludzie! Czy oni myślą, czy też włóczą się bezmyślnie po świecie?

Ma kobita rację. No i wieczny uśmiech można sobie domalować, w sam raz na dzisiejsze czasy.