-

Andrzej-z-Gdanska

Urząd Dobroczynności w Gdańsku

cytat:

Dorosłych preferujących lenistwo i żebranie, wdrażano do życia "z pracy rąk, w bojaźni bożej i w przyzwoitym bycie”.

"Kto nie chce pracować, niech też nie je!" 2 Tes. 3,10.

Lenin podobno mówił, że kto nie rabotajet, tot nie kuszajet.

„Tfurczo” rozwinął to tow. Stalin.

W luterańskim Gdańsku, stosunek do biednych ukształtował się pod wpływem poglądów głoszonych przez Lutra. Znaczenie miało mieszczańskie, praktyczne podejście do sprawy. Gdańszczanie, którzy niechętnie, a nawet wrogo odnosili się do żebraków obcych, napływowych, swoim ludziom biednym spieszyli z pomocą. Ale dotyczyło to tylko osób chorych, starych i niedołężnych, natomiast zdrowych i niestarych zmuszano do pracy, odmawiając pomocy.

Tzw. zarządcy „skrzyni bożej” zbierali na potrzeby biednych w kościołach i w domach mieszczańskich. Tworzyli Urząd Dobroczynności (Spendamt). Dekoniunktura gospodarcza i wojna polsko-szwedzka spowodowały, że w Gdańsku znalazło się wielu żebraków miejscowych i obcych, a zbierane datki po kościołach oraz dary osób prywatnych okazały się niewystarczające. W dyskusji toczonej w Szerokiej Radzie w latach 1660-1662 deklarowano chęć udzielenia pomocy biedakom w szpitalu zakaźnym i wysuwano projekty zdobycia na ten cel pieniędzy (obarczano chłopów gdańskich dostawami drewna i słomy, opodatkowano w naturze zboże spławiane Wisłą, pobierano pogłówne, przekazano subwencje).

Wysuwano myśl, aby zdrowych żebraków - mężczyzn i kobiety - zmusić do pracy, umieszczając ich w więzieniu, które zamierzano dostosować do tego celu. Wyrażano  nadzieję, że to spowoduje odpływ żebraków z miasta - będą oni chcieli uniknąć przymusu pracy i hańby w postaci pobytu w więzieniu. Przed napływem nowych biedaków do miasta wzmożono kontrolę w bramach miejskich, podobnie jak to czyniły inne miasta. Wskazywano na zależność pomiędzy wzrostem liczby żebraków na ulicach a kradzieżami i włamaniami.

W 1668 r. Trzeci Ordynek * proponował, aby zdrowych, młodych żebraków wykorzystać do potrzeb budownictwa okrętowego i umieścić ich w więzieniu i zatrudniać przy produkcji lin potrzebnych temu przemysłowi. Wytwórcy sai dostrzegli w żebrakach źródło taniej siły roboczej i za pośrednictwem Trzeciego Ordynku domagali się, aby żebraków ulicznych i wszelkiego rodzaju zdrowych biedaków w szpitalach użyć do przędzenia wełny i lnu. Podkreślano, że prace takie mogą wykonywać nawet 5- i 6-letnie dzieci, ludzie starzy i niewidomi.

Gdańszczanie myśleli o tym, żeby biedacy pokrywali część kosztów  utrzymania. Niechętnie odnoszono się do tego, aby te wydatki ponosiły kasy miejskie, które mogły  pomagać dorywczo w formie przekazu kilku łasztów zboża chlebowego (np. w 1677 r.) Poza indywidualnymi darami szukano sposobów powszechnego opodatkowania mieszczan na rzecz biednych, ale nie potrafiono dojść do konkretnych ustaleń. W celu uregulowania problemu biedaków w Gdańsku. ogłoszono edykt 22 stycznia 1694 r., w którym Rada zapowiadała, że zdrowych i silnych żebraków wójtowie żebraczy po upływie czternastu dni od ogłoszenia edyktu będą zabierać żebrzących na ulicy i po domach (mężczyzn, kobiety i dzieci), doprowadzać do Urzędu Dobroczynności, skąd - w zależności od wyników przesłuchania - mogą być oni kierowani do więzienia. Rada apelowała do mieszczan, by nie przeszkadzano wójtom żebraczym w ich obowiązku.

Zarządzenie Rady w niewielkim stopniu zmieniło sytuację. Mieszkańcy domagali się  zwalczania tych zjawisk za pomocą kar i kierowania zdrowych żebraków do specjalnych domów ciężkiej pracy dla dobra publicznego. Chodziło o zorganizowanie w Gdańsku zakładu pracy przymusowej - takie właśnie instytucje powstawały w tym czasie w różnych krajach.

W roku 1698 zaczęto wznosić Dom Dobroczynności (Spendhaus), ukończony w następnym roku. Dom przyjmował włóczącą się młodzież, osieroconą lub porzuconą przez biednych rodziców, zapewniał jej naukę w szkole oraz pracę w celu nauczenia rzemiosła czy innego zawodu. Dorosłych preferujących lenistwo i żebranie wdrażano do życia ,,z pracy rąk, w bojaźni bożej i w przyzwoitym bycie”. Wójtowie żebraczy doprowadzali żebraków i włóczęgów do Domu Dobroczynności, gdzie ich przesłuchiwano na temat ich ułomności, wieku, stanu, warunków życia, a w zależności od wyników przesłuchania karano lub zapewniano opiekę.

Zamierzano doprowadzić do zupełnego zniesienia żebrania na ulicach. Z edyktu Rady można się dowiedzieć, w jaki sposób ci ludzie - zwykle określani jako źli i niemoralnemu życiu zawdzięczający swoje choroby - próbowali się dostać do gdańskich szpitali. Wnoszono ich - czasem przybywali o własnych siłach - do miasta i układano na ulicy, przed bramami szpitali lub przed domami zarządców tych szpitali. Rada zakazała podobnych praktyk i zagroziła, że osoby po wyleczeniu postawione zostaną pod pręgierzem (zakute wokół szyi w żelazo) i następnie wydalone z miasta i jego terenów; za powtórzenie tego sposobu wymuszenia pomocy lekarskiej grożono karą pręgierza i chłosty oraz wiecznego wydalenia z Gdańska i jego jurysdykcji.

Przedstawiony obraz sytuacji żebraków i biedaków w Gdańsku jest niepełny i jednostronny,  oparty na materiałach władz miejskich. Tylko takie ślady bulwersujących ogół mieszkańców spraw się zachowały. Zbudowany i zorganizowany w Gdańsku na przełomie XVII i XVIII w. Dom Dobroczynności jest przykładem łączenia w sobie funkcji charytatywnej i opiekuńczej z pracą przymusową części podopiecznych.

Dom Dobroczynności stanowił największe osiągnięcie władz miejskich w polityce socjalnej, tym większe, że trwałe.

Tak to zostało napisane przez autorów, w trzecim tomie „Historii Gdańska”.

Instytucja ta działała w wieku następnym.

W innych miastach, jak np. w Toruniu, zbudowano w latach 1723-1724 także Dom Dobroczynności, ale funkcjonował on zaledwie kilka lat.

DOM DOBROCZYNNOŚCI (Spendhaus), Dom Dobroczynności i Sierot (Spend- und Waisenhaus), zwany też (w polskiej literaturze) Sierocińcem, na Osieku, przy Am Spendhaus (ul. Sieroca).

Zbudowany przy fosie, w miejscu dawnego folwarku zamku krzyżackiego, następnie Domu Zarazy, otwarty 7 XII 1699. Powstał według projektu Barthela Ranischa, powołany przez Urząd Dobroczynności, wybudowany został ze środków uzyskanych ze zbiórek i loterii. Przeznaczony dla ubogich, zapewniał im utrzymanie i wychowywał przez pracę; jednocześnie wykorzystywany jako sierociniec.

W XVIII wieku rozbudowany, dobudowano skrzydło od obecnej ul. Sierocej. Po wydzieleniu w 1788 Instytutu Ubogich opiekował się wyłącznie ubogimi nieletnimi. Zatrudniał nauczyciela (nauka czytania, pisania, rachowania, katechizmu) i kobiety uczące dziewczęta prząść, szyć i dziergać. Pełnoletni wychowankowie pozostawali pod jego kuratelą; starano się zapewnić im pracę w rzemiośle (chłopcy) i na służbie w domach mieszczan (dziewczęta). Z nauk korzystały też ubogie dziewczęta (około 40) mieszkające poza zakładem (tzw. Graue Mädchen).

W 1752 objęty przywilejem króla polskiego Zygmunta Augusta z 1552 (przysługującym przedtem tylko  Domowi Dziecka), który zrównywał dzieci z nieprawego łoża z dziećmi poczętymi legalnie (w 1765 przywilej zatwierdzony przez króla polskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego). W 1703 przebywało w nim 135 pensjonariuszy (w tym 90 dzieci), w 1742 – 307 (254 dzieci), 1771 – 502 (417 dzieci), 1788 – 455 (426 dzieci). Udzielał wsparcia finansowego ubogim spoza zakładu (w 1733 – 3092, 1745 – 4369, 1768 – 5238).

W XVIII wieku niektórzy z wychowanków potrafili wystarać się o pracownicze (robotnicze) obywatelstwo Gdańska (np. Christoph Bieck 1768, Johan Constantin Boldt w 1774, Andreas Kempihn w 1775, Johann George Adrowski w 1787, Johann Emanuel Krüger w 1793). W XIX wieku wychowankowie zakładu nosili zielone mundurki (w odróżnieniu od niebieskich i czerwonych mundurków sierot z Domu Dziecka przy szpitalu św. Elżbiety z Elżbietańskiej).

Główny budynek istnieje obecnie; początkowo miał na parterze: przedsionek, izby jałmużniczą, kobiet, chorych, dziewcząt, na piętrze: izbę prowizora, jadalnię oraz szkołę, a na poddaszu pomieszczenia gospodarcze i mieszkanie zarządcy. W 1702 na piętrze znajdowała się kaplica, w 1753 rozbudowana: rozebrano podłogę między piętrem a parterem. Budynek wielokrotnie przebudowywano; w sąsiedztwie wzniesiono w XVIII i XIX wieku inne zabudowania (m.in. w 1707 szkołę).

Siedemnastowieczny Zespół Sierocińca przy ul. Sierocej na mapie:

Siedemnastowieczny Zespół Sierocińca, Budynek zabytkowy, ul. Sieroca.

Właściwie notka powinna, czy mogłaby mieć inny tytuł – bardziej odlotowy. Przyszło mi to do głowy po napisaniu. Skojarzenie nie jest takie trudne. Ciekaw jestem czy ktoś „zajarzy” jak to się teraz mówi, o co mi chodzi. ;))

 „Historia Gdańska”, t. III/1: 1655 - 1793, Gdańsk, 1993 r.

https://gdansk.gedanopedia.pl/gdansk/?title=DOM_DOBROCZYNNO%C5%9ACI

Uzupełnienie:

Arbeit macht frei (z niem. praca czyni wolnym) – niemiecki slogan wywiedziony z rozpowszechnionego w tradycji protestanckiej cytatu z Ewangelii Jana (J 8, 32) Wahrheit macht frei (lit. prawda czyni wolnym, czy – wedle Biblii Tysiąclecia – prawda was wyzwoli). W 1872 r. nacjonalistyczny niemiecki pisarz Lorenz Diefenbach zatytułował swoją powieść wydaną w Wiedniu parafrazą hasła biblijnego: Arbeit macht frei. Hasło to stało się popularne w kręgach narodowosocjalistycznych.

Przed II wojną światową slogan był wykorzystywany w Niemczech w programach zwalczania masowego bezrobocia.

Na rozkaz generała SS Theodora Eicke wykorzystane przy bramach wejściowych do kilku niemieckich obozów (Auschwitz, Dachau, Gross-Rosen, Sachsenhausen, Theresienstadt, Flossenbürg). Więźniowie codziennie widzieli ten napis wychodząc rano do pracy w komandach i wracając wieczorem do obozu. W niektórych obozach zamieszczono inne hasła. Przykładowo, w KL Buchenwaldzie na bramie znajdowało się hasło: Jedem das seine, co przetłumaczyć można jako Każdemu, co mu się należy.

Na szyderczą ironię tych haseł, sugerujących możliwość wydostania się z obozów dzięki rzetelnej i ofiarnej pracy, więźniowie w Auschwitz odpowiadali po kryjomu równie ironicznym dwuwierszem:

Arbeit macht frei (praca czyni wolnym)

durch Krematorium Nummer drei (przez krematorium numer trzy)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Arbeit_macht_frei

________
* TRZECI ORDYNEK, reprezentacja pospólstwa we władzach miejskich Gdańska (ordynek pierwszy: rajcowie, patrycjat, ordynek drugi: kupiectwo). Powołana na podstawie statutów króla polskiego Zygmunta I Starego (20 VII 1526), stanowiących odtąd fundament ustroju miasta. Reprezentacja ta składała się ze 100 mężów, po 25 z czterech kwartałów. W skład wchodzili z urzędu reprezentanci najważniejszych w 1. połowie XVI wieku czterech cechów głównych (rzeźnicy, piekarze, szewcy i kowale).
Uzależniony był od Rady Miejskiej, której przysługiwało prawo mianowania jej nowych członków (do 1678), zwoływania ich na posiedzenia i wysuwania problemów do dyskusji. Do podejmowania prawomocnej decyzji wystarczała Radzie Miejskiej zgoda Ławy Miejskiej i dwóch kwartałów.

https://gdansk.gedanopedia.pl/gdansk/?title=TRZECI_ORDYNEK



tagi: dobroczynność  gdańsk  dom 

Andrzej-z-Gdanska
25 lutego 2025 10:33
14     862    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

BaZowy @Andrzej-z-Gdanska
25 lutego 2025 11:02

Super notka. 

można stwierdzić że protestantyzm, miał od zawsze łatwość sprzątania społeczeństwa przez "Praca czyni wolnym", w zorganizowanych i celowych strukturach. Jak religia takie miłosierdzie.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @BaZowy 25 lutego 2025 11:02
25 lutego 2025 11:23

Dzięki.

Nie myślałem, że to "zajarzenie" nastąpi tak szybko. -;)

A wszystko zaczęło się od domu dobroczynności, żeby skończyć na takim napisie nad bramą wejściową. :(((

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Andrzej-z-Gdanska
25 lutego 2025 14:39

O żesz ... Aż tak źle dzieje się w państwie gadańskim?!

Zajrzyj na pocztę wewnętrzną.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Magazynier 25 lutego 2025 14:39
25 lutego 2025 15:58

Ostatnie zdanie z notki:

Dom Dobroczynności stanowił największe osiągnięcie władz miejskich w polityce socjalnej, tym większe, że trwałe.

To znaczy, że jest dobrze, a będzie jeszcze "dobrzej".

PS

Zarejestrowałem się i z przyjemnością zachęciłem do przeczytania.

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Andrzej-z-Gdanska
25 lutego 2025 19:28

Na razie Gdańsk z poziomu miasta nawołuje mieszkańców do wszelkiej dobroczynności, zrzutek, do udzielania poparcia, do tzw. tolerancji, równości etc. na tyłach autobusów miejskich. To takie billboardy w ruchu. I oby tylko tak pozostało. Inna rzecz, że to i tak za nasze podatki. Ale przyznajmy, że komunikacja autobusowa jest u nas bardzo dobra. 

Bardzo ciekawa notka. Dzięki :)

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @KOSSOBOR 25 lutego 2025 19:28
25 lutego 2025 21:27

No właśnie.

"Najlepsza" jest dobroczyność za czyjeś pieniądze, a tymczasem:

Zespół Sierocińca przy ul. Sierocej to jeden z najstarszych zachowanych obiektów w Gdańsku. W lipcu rozpoczął się proces jego renowacji, który ma potrwać do 2026 roku. Od poniedziałku do soboty (22-27 sierpnia) prezentowaliśmy sześć krótkich filmów, przygotowanych w ramach projektu Gdańsk Miasto Literatury, w których dr Jan Daniluk przybliża historię sierocińca. Filmy do obejrzenia w poniższym materiale.

27.08.2022

https://www.gdansk.pl/wiadomosci/Zespol-Sierocinca-szesc-filmow-o-historii-obiektu,a,225950

Niestety filmiki już "nie działają".

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Andrzej-z-Gdanska 25 lutego 2025 21:27
25 lutego 2025 21:51

Natomiast fotografia w ww. linku jest ciekawa i mówi o sporym potencjale tej placówki na przyszłość /literacką etc./. 

Chociaż dotychczasowe życie literackie i muzyczne to jest domena ślicznego Ratusza Staromiejskiego. 

Podobne instytucje, jak ta gdańska, mieli Anglicy:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Workhouse

No i to Angolom przypisuje się pierwsze obozy koncentracyjne /by nawiązać do "napisu nad bramą wejściową".

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @KOSSOBOR 25 lutego 2025 21:51
26 lutego 2025 08:47

Potencjał się "zatrzymie", bo jakoś tak się (na razie) porobiło (vide USAID), że nie będzie pieniązków na te różne sztuki i sztuczki przepiękne.

Cytat z linka:

Z czasem zrodził się pomysł tworzenia zakładów oferujących ubogim zakwaterowanie i wyżywienie w zamian za wykonywaną przez nich pracę. Z założenia miały one ograniczyć ponoszone przez parafie koszty, jak i zniechęcić do pobierania pomocy osoby zdolne do pracy, lecz się od niej uchylające. 

Ciekawe czy nasi oświeceni urzędnicy w UE wiedzą jak kiedyś, w takich czołowych państwach jak Anglia, Niemcy, radzono sobie z problemem ludzi uchylających się od pracy w kontekście "naszych nachdźców"?

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Andrzej-z-Gdanska
26 lutego 2025 10:27

Problem jest ponadczasowy. Byłem w San Francisco- eskalacja bezdomności. W Brukseli to samo. Moja wnuczka zapytała: to w Brukseli ludzie nie mają pieniędzy, bo ciągle ktoś zaczepia o pieniądze.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @qwerty 26 lutego 2025 10:27
26 lutego 2025 11:35

Może już wróciło stare i powiela pomysły "przodujących systemów", które zajmowały się wymyślaniem problemów, z którymi później bezskutecznie walczyły.
W notce opisałem jak kiedyś w Gdańsku rozwiązano liczne problemy ustanawiając Urząd Dobroczynności. Ewolucją tego rozwiązania stała się brama ze znanym napisem .

Arbeit macht frei (z niem. praca czyni wolnym) – niemiecki slogan wywiedziony z rozpowszechnionego w tradycji protestanckiej cytatu z Ewangelii Jana (J 8, 32) Wahrheit macht frei (lit. prawda czyni wolnym, czy – wedle Biblii Tysiąclecia – prawda was wyzwoli). W 1872 r. nacjonalistyczny niemiecki pisarz Lorenz Diefenbach zatytułował swoją powieść wydaną w Wiedniu parafrazą hasła biblijnego: Arbeit macht frei. Hasło to stało się popularne w kręgach narodowosocjalistycznych.

Przed II wojną światową slogan był wykorzystywany w Niemczech w programach zwalczania masowego bezrobocia.

Na rozkaz generała SS Theodora Eicke wykorzystane przy bramach wejściowych do kilku niemieckich obozów (Auschwitz, Dachau, Gross-Rosen, Sachsenhausen, Theresienstadt, Flossenbürg). Więźniowie codziennie widzieli ten napis wychodząc rano do pracy w komandach i wracając wieczorem do obozu. W niektórych obozach zamieszczono inne hasła. Przykładowo, w KL Buchenwaldzie na bramie znajdowało się hasło: Jedem das seine, co przetłumaczyć można jako Każdemu, co mu się należy.

Na szyderczą ironię tych haseł, sugerujących możliwość wydostania się z obozów dzięki rzetelnej i ofiarnej pracy, więźniowie w Auschwitz odpowiadali po kryjomu równie ironicznym dwuwierszem:

Arbeit macht frei (praca czyni wolnym)

durch Krematorium Nummer drei (przez krematorium numer trzy)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Arbeit_macht_frei

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Andrzej-z-Gdanska 26 lutego 2025 11:35
26 lutego 2025 11:57

Mam skojarzenie z sentencjami na gmachu Sądu Najwyższego w W-wie. Taka parodia z rzeczywistości.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @qwerty 26 lutego 2025 11:57
26 lutego 2025 15:03

Nie wiem o jaki napis chodzi. Na stronie Sądu Najwyższego w W-wie znalazłem taki fragment tekstu:

Projekt gmachu miał - zdaniem architektów – „ilustrować rolę Praw w życiu człowieka”. Stąd pomysł na „Kolumny Prawa", na których zostały odlane wybrane cytaty z prawa rzymskiego (i nie tylko). Zestaw paremii prawniczych przygotował zespół romanistów pod kierunkiem profesora Witolda Wołodkiewicza z Uniwersytetu Warszawskiego. Pod tekstem każdej z łacińskich sentencji zamieszczony został przekład na język polski oraz nota źródłowa. Paremie znajdziemy również na kolumnach głównego holu wewnętrznego Sądu Najwyższego - np. na kolumnie po lewej stronie czytamy: Si in ius vocat, ito - „Kto został wezwany przed sąd, niech się stawi". Na głowicach kolumn widnieje stylizowany motyw wagi bogini sprawiedliwości – Temidy. Na kolumnach bliżej pomnika Powstańców Warszawskich motyw ten zastępuje znak Polski Walczącej – litera P zakończona hakami kotwicy.

https://www.sn.pl/osadzienajwyzszym/SitePages/Siedziba.aspx

Chyba nie o ten napis chodzi?

Teraz znalazłem!

Tych napisów (paremii) jest 87!!

Link do treści napisów po łacinie i polsku:

https://znawcyprawa.pl/blog/inskrypcje-lacinskie-na-kolumnach-gmachu-sadu-najwyzszego-w-warszawie/

Może lepiej jednak nie czytać -:(((

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Andrzej-z-Gdanska 26 lutego 2025 08:47
26 lutego 2025 22:34

Oczywiście, że nie wiedzą! Poza tym mają tzw. inną koncepcję opartą na prawach człowieków. Czyli dach, wikt i opierunek, lekarz i SOCJAL. Oraz tolerancja, oczywiście. Czyli wszystko tyczące nierobów znowu przechodzi na parafian. No ale to didaskalia, owszem, kosztowne dla parafian. W rzeczy samej przecież tu idzie o rozmycie Europy. 

Inna rzecz, że w sprawie tej koncepcji z nachodźcami rację ma pozbawiony złudzeń redaktor Michalkiewicz i jego teza o Auschwitz chwilowo nieczynnym. Ale tylko w sensie odrutowanego miejsca odosobnienia. Owszem, ta koncepcja obozu koncentracyjnego tyczy nas, a nie nachodźców, ale jako taka jest już multiplikowana np. w ilości 49 miejsc w Polsce. My budujemy, my płacimy, osadzeni nic nie robią, ale za to wyłażą na nasze ulice z nożami i innymi atrakcjami, stosownymi do ich "cywilizacji". Także o "naszych oświeconych urzędnikach z UE" powiedzieć, że to małpy z brzytwami, to jest uprzejmość bardzo delikatna... 

Pozdrawiam Pana Ziomala :) 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Andrzej-z-Gdanska
27 lutego 2025 08:55

Dzięki za pozdrowienia! Życzę dużo zdrowia w tych czasach. ;)

W kwietniu [2022 roku] dyrektor wykonawczy Frontexu Fabrice Leggeri złożył rezygnację ze stanowiska ze skutkiem natychmiastowym. Nastąpiło to wskutek zarzutów wobec niego i jego współpracowników o tuszowanie nielegalnego zawracania łodzi z migrantami na Morzu Śródziemnym. Śledztwo przeciwko niemu prowadził europejski urząd ds. zwalczania nadużyć finansowych (OLAF).

W czwartek na antenie TVP Info Leggeri w pierwszym publicznym wywiadzie opowiedział o kulisach swojej rezygnacji.

"W ostatnich tygodniach przed tym, jak podałem się do dymisji, było spotkanie zarządu i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że jest robocza decyzja zarządu, która pojawiła się znikąd. Zazwyczaj takie robocze decyzje przygotowywał w swoim biurze dyrektor zarządzający, ale ja nic o tym nie wiedziałem. Okazało się, że chodzi o to, żeby zmusić dyrektora wykonawczego, by wdrożył rekomendacje przygotowane przez eksperta ds. praw fundamentalnych i organizacje pozarządowe" - powiedział były szef Frontexu.

https://infosecurity24.pl/sluzby-mundurowe/straz-graniczna/byly-szef-frontexu-o-kulisach-swojej-rezygnacji

W wywiadzie z byłym już dyrektorem Frontexu czyli takiej straży granicznej UE, który wczoraj słyszałem mówił o naciskach komisarz Johansson powiązanej z NGO-sami, która zmuszała go, żeby przepuszczał nachdźców!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować