-

Andrzej-z-Gdanska

XI konferencja LUL, 5 października 2024 roku w Kurozwękach - część nieoficjalna: wystawa obrazów Józefa Chełmońskiego

Zanim pojechałem z Jerzym do Kurozwęk postanowiłem skorzystać z okazji i zwiedzić wystawę obrazów Józefa Chełmońskiego zorganizowaną w Muzeum Narodowym w Warszawie. Trochę się stresowałem, bo było do obejrzenia ponad 100 obrazów, a ja przeznaczyłem na to ok. 2 godziny. Początkowo prawie biegałem nerwowo, żeby zdążyć zobaczyć to co najważniejsze zatrzymać się przez chwilę i zrobić zdjęcie i zanotować co obejrzałem.  Dopiero po chwili zwolniłem. Może obrazy oderwały mnie na chwilę od moich planów.

Wyrzucony przez historię na emigrację Jan Lechoń w 1953 r. opublikował w londyńskich "Wiadomościach" wiersz pt. "Chełmoński".

"Kaczki ciągną, grążele kwitną na jeziorze,

Jakby wypisz, wymaluj Chełmońskiego płótno.

Pachnie łąka skoszona i myślę: „Mój Boże!

Jak dobrze jest mi tutaj i jak bardzo smutno!”

Jak w Polsce płyną skądciś swędy spalenizny,

Zając przemknął przez drogę, piesek obok człapie.

Wiem, czego mi potrzeba: tęsknię do ojczyzny,

Której nigdy nie było i nie ma na mapie".

- pisał poeta trzy lata przed samobójczą śmierci.

Józef Chełmoński - grafika z czasopisma "Echo Muzyczne Teatralne i Artystyczne" 1890, nr 346. Źródło: Polona.

Agnieszka Rosales-Rodriguez, kuratorka Zbiorów Sztuki Polskiej do 1914 roku Muzeum Narodowego w Warszawie - o "Kuropatwach" i ich autorze, Józefie Chełmońskim, niezwykłym malarzu:

 Na ekspozycji w MNW zaprezentowano 119 obrazów. Będzie też można zobaczyć kilkadziesiąt rysunków. Z przyczyn konserwatorskich prace wykonane na podłożu papierowym będą wymieniane w trakcie trwania wystawy co sześć tygodni.

Aby jednak zostać naprawdę dobrym malarzem, Józef Chełmoński nie mógł zostać w Warszawie. Trzeba było jechać do ówczesnej mekki artystów – Monachium. Żyjącemu w głębokim ubóstwie, utalentowanemu Chełmońskiemu pomogli – jak wspominał później malarz – „obywatele z Sochaczewskiego”, a uznany kolega po fachu, Maksymilian Gierymski, wystawił na loterię jeden ze swoich obrazów.

Chełmoński zapisał się do słynnej akademii monachijskiej, szybko też nawiązał bliskie kontakty z dużą polską kolonią i jej liderem Wojciechem Brandtem. Wyjazd do Bawarii nie zmienił jednego – malarz nadal żył na granicy nędzy. Wraz ze Stanisławem Witkiewiczem – jak pisał ten ostatni – przeżyli „kilka tygodni głodu”. Ale do przełomu było niedaleko. Brandt namówił Chełmońskiego do malowania obrazów przeznaczonych wyłącznie na sprzedaż.

Okazało się, że Chełmoński świetnie nadaje się do roli malarza komercyjnego. Jego obrazy zaczęły pojawiać się na wystawach i znajdować kupców. Już w 1873 r. był w stanie nie tylko utrzymać siebie, lecz także wysyłać drobne sumy rodzinie, a nawet kupić sobie fortepian!

„Z ucznia, który wiele zapowiadał, Chełmoński urósł do skali mistrzostwa w ciągu jednego roku” – podsumowywał zaprzyjaźniony z nim malarz Henryk Piątkowski. Trudno się temu dziwić – Witkiewicz tak o nim pisał: „Był tam porywający siłą talentu i niewyczerpaną, nierozważną wyobraźnią Chełmoński, podziw i postrach ulic Monachium – malarz, który musiał malować, jak woda musi płynąć, który się budził z pędzlem w ręku i zasypiał skoro mrok nastał i nie można już było malować”.

Józef Chełmoński, jeden z najwybitniejszych polskich malarzy, nazywany czasem „drugim po Matejce”.

Wystawie towarzyszy obszerny dwutomowy katalog, przewodnik po wystawie oraz liczne wydarzenia kulturalne: warsztaty, oprowadzania, koncerty i debaty. Muzeum przygotowało również płytę winylową z muzyką inspirowaną naturą i twórczością Chełmońskiego.

Józef Chełmoński urodził się 7 listopada 1849 r. w Boczkach koło Łowicza – dziś Boczki Chełmońskie.

Pochodził ze zubożałej szlachty, po maturze studiował w Warszawskiej Szkole Rysunkowej. "W młodości, całymi latami mieszkając i rysując z trzema adeptami malarstwa w jednej i tej samej klitce nad Wisłą przy ul. Zajęczej, nie wahał się przyjąć jako sublokatora zaniedbanego dziada-domokrążcę. Ten stał się dla młodych szlachciców z rodzin wysadzonych z siodła zarówno modelem, jak i nieraz aprowizatorem: chłopcy zajadali się okruchami z cukierni.

„Co do udziału Gersona w mojej nauce i wyrobieniu wyobraźni o wysokim powołaniu artysty, to śmiało powiedzieć mogę, że jemu jednemu zawdzięczam wszystko” – pisał później. Gerson nie tylko był świetnym malarzem, lecz także rewelacyjnym nauczycielem. Przez jego pracownię przeszli m.in. Leon Wyczółkowski, Władysław Podkowiński i Józef Pankiewicz.

Żadnemu z nas nie przyszło na myśl, żeby mieć pracownie albo żeby jadać co dzień obiad. Głównie chodziło o to, żeby się nauczyć rysować. Reszta nie istniała […] W tym pokoju nauczyliśmy się rysować.

„Wybieram się do Paryża i pewno już stamtąd nie wrócę żywy” – pisał zniechęcony malarz jesienią 1875 r. Już wiosną następnego roku wszyscy o nim mówili. „Wystawione w Salonie dwa obrazy p. Chełmońskiego: »Przed wójtem« (»Sprawa u wójta«) i »Roztopy«, były niespodziewanym zjawiskiem ściągającym uwagę publiczności […] Nazajutrz po otwarciu Salonu dwaj powszechnie znani miłośnicy [i ] znawcy, panowie Stewart i Goupil, ubiegali się o pierwszeństwo w nabyciu dzieł naszego artysty” – pisał rzeźbiarz Cyprian Godebski, gospodarz Chełmońskiego w Paryżu. Ostatecznie za 12 tys. franków obraz „Roztopy” kupił Amerykanin. Francuz za połowę tej sumy nabył obraz, który Chełmoński dopiero malował. Zaoferował, że po tej samej cenie kupi też następne.

Przez kolejne 12 lat mieszkał w Paryżu. Uznanie krytyki i publiczności przyniosły mu rodzajowe obrazy z życia polskiej wsi i przedstawienia końskich zaprzęgów, słynnych "Trójek" i "Czwórek" pędzących przez stepowe pustkowia i zimowe śniegi. W latach 1884-92 artysta współpracował też jako rysownik-ilustrator z pismem "Le Monde Illustré".

W 1889 r. Józef Chełmoński otrzymał Grand Prix na Wystawie Powszechnej w Paryżu – tej samej, po której w stolicy Francji została wieża Eiffla.

"Co to za Chełmoński, co dostał wielką nagrodę w Paryżu?

Czy to jaki imiennik tego, którego obrazów w tym roku nie przyjęło Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych?

– Tak, to ten sam.

– Jak to? Więc Paryż nagradza medalami takich, których u nas nie uznają za godnych wystawienia?

– Patrz, o ile wyżej od Paryża stoimy"

– takim dialogiem krakowskie satyryczne czasopismo "Djabeł" skomentowało głośny w 1888 r. skandal, gdy Zachęta odrzuciła cztery z pięciu zgłoszonych przez Chełmońskiego na jesienną wystawę obrazów.

Wśród odrzuconych była "Noc gwiaździsta" – letni nokturn ukazujący rozległą równinę z jeziorem, w którym odbija się rozgwieżdżone niebo.

Artyście zarzucono, że niebo jest nierealistyczne, bo namalowane gwiazdy nie odzwierciedlają prawdziwych konstelacji. "Astronomowie twierdzą, że takich konstelacyj, jakie są w tym obrazie, nie ma na niebie rzeczywistym, że to na chybił trafił narzucone punkciki – jest to zarzut, nie dotyczący artystycznej wartości obrazu" – pisał w obronie Chełmońskiego Stanisław Witkiewicz. "Prawda w sztuce nie zależy od prawdziwości sytuacji przedstawionej – niebo Chełmońskiego z całym swoim nieporządkiem astronomicznym jest zupełnie prawdziwe" – podkreślił.

Polemizował z nim Bolesław Prus. "Zapewne, jeżeli Chełmoński miał zamiar przedstawić koniec świata i chaos wszystkich rzeczy. Jeżeli jednak chodziło mu o niebo takie, na jakie od paru tysięcy lat patrzą ludzie, wówczas należało mu pilnować się astronomicznych porządków" – pisał w "Kurierze Codziennym". "Malarzom jednak bardziej trafia do gustu 'prawda artystyczna' zamiast realnej" – wyzłośliwiał się autor "Faraona".

"Obraz 'Noc gwiaździsta' należy bez wątpienia do najdoskonalszych osiągnięć Chełmońskiego w sferze malarstwa krajobrazowego, tworząc ikonę jego syntetycznego, ale i autonomicznego malarskiego ujęcia. Artysta stworzył płótno bez mała abstrakcyjne, w swym geometrycznym poziomym podziale zmierzające ku płaskości malarstwa abstrakcyjnego, przekraczające wzrokowy empiryzm. A polemika między S. Witkiewiczem i B. Prusem upewnia, że Chełmoński malował przede wszystkim „obraz”, a nie werystycznie odtwarzał rzeczywistość”.

Do Polski Chełmoński powrócił w 1889 roku. Zachęta urządziła indywidualną wystawę jego malarstwa, rehabilitując się za skandal z poprzedniego roku. W 1891 r. malarz otrzymał najwyższe odznaczenie, Ehrendiplom, na Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Berlinie, w 1892 r. – złoty medal w Glass Palace w Monachium, a w 1894 r. – złoty medal na Powszechnej Wystawie Sztuki w San Francisco.

 

Artysta osiadł na stałe we wsi Kuklówka opodal Grodziska Mazowieckiego. W swej twórczości zawarł realia autentycznego życia.

"Orka" (1896) – według wielu krytyków – dowodzi szczególnej maestrii twórcy, który "surowymi środkami wyraził znój prostego człowieka". Praca nad tym obrazem trwała kilka tygodni – artyście na polu pozował chłop z pługiem zaprzężonym w dwa chude woły. Zwrócił nań uwagę m.in. Stanisław Wyspiański.

"Świeci temu wszystkiemu obraz Chełmońskiego, wieśniak o świtaniu orzący pługiem, woły dwa ciągną żelazo i czarne skiby odwalają, wrony przeskakują i wybierają dziobami pędraki, skowronek podfrunął i śpiewa" – pisał w liście do Lucjana Rydla. "Jest w tym obrazie rzecz, którą zauważyłem pierwszy raz, zgrzyt żelaziwa w pługu, stąpanie ciężkich wolich łap, świergotanie, ciurkanie skowronka… chłód ranny świeży, który słońce rozwieje, róż silny, róż mocny jutrzany…" – ocenił autor "Wesela" (1900).

Józef Chełmoński, Wola Pękoszewska | ok. 1898, fot. palacradziejowice.pl

"Jak widać, ziemia w ujęciu Chełmońskiego i Wyspiańskiego to nie jakaś działka budowlana, którą – jak to dzieje się dzisiaj – można sprzedać, aby sobie zapłacić wycieczkę na Karaiby, ale to matka żywicielka, uosobienie Ojczyzny. To Sacrum…" – podkreślił Włodzimierz Wójcik.

O takim podejściu malarza do rzeczywistości świadczą też relacje osób mu bliskich. "Chełmoński był głęboko przekonany, że Bóg kocha ludzi, którzy szanują jego stworzenia. Ten dziwak i rozwłóczony malarz miał religijny stosunek do przyrody, uważał ją za „podnóżek nóg Bożych” i mógł powtórzyć za biedaczyną z Asyżu: 'siostra moja gwiazda i brat mój konik polny'" – wspominała Pia Górska, malarka i uczennica artysty. "Wobec piękności przyrody stawał się pokorny, mały i jakby bezbronny – twierdził, że nic nie umie, że trzeba się wszystkiego uczyć od natury i słuchać, aż raczy przemówić" – opisywała w książce "O Chełmońskim" (1932).

Józef Chełmoński zmarł 6 kwietnia 1914 roku w Kuklówce pod Grodziskiem Mazowieckim. Miał 64 lata. Jest pochowany w Żelechowie (Mazowieckie).

Oto niektóre obrazy z wystawy:

Przed karczmą, 1877
Obraz wyróżnia się niezwykłym autentyzmem w ukazaniu realiów życia wsi. Chełmoński z pasją naturallsty poddaje dosadnej charakterystyce postacie chłopów - w sposób perfekcyjny maluje ich zgrzebną, zmiętą i dziurawą odzież, podkreśla ekspresję prymitywnych twarzy, niemal karykaturalnie potraktowanych ruchów i gestów. Sceneria obrazu nie napawa optymizmem. Brudne ściany karczmy i rozmiękłe błoto oddane są z iluzjonistycznym weryzmem, wilgoć topniejącego śniegu przenika powietrze, a słońce kryje się pod zwałami ciężkich chmur.

olej, płótno
Muzeum Narodowe w Warszawie, nr inw. MP1050 MNW

Portret własny, 1902

olej, płótno
Muzeum Narodowe w Warszawie, nr inw. MP1386 MNW

Bociany, 1900

W chwili przerwy od pracy mężczyzna i stojący obok niego syn zadarli głowy i zastygli w bezruchu, podziwiając lecące w kluczu bociany. Kolor zgrzebnych strojów bohaterów jest zbliżony do barw ziemi. Chełmoński podkreślił w ten sposób, że ich egzystencja podporządkowana jest rytmowi zmieniających się pór roku. Sądząc po roślinności przedstawionej na obrazie, wydaje się, źe - na przekór rozpowszechnionej interpretacji - Chełmomski mógł jednak
wybrać moment odlotu ptaków późnym latem.
olej, płótno
Muzeum Narodowe w Warszawie, nr inw. MP561 MNW
 

Przed karczmą, 1872

Babie lato, 1875
Wizerunek wiejskiej dziewczyny chwytającej pajęcze nitki babiego lata powstał pod wpływam wrażeń artysty z pobytu na Ukrainie. Ciapłe, delikatnie rozproszona światło oraz jasna gama kolorystyczna dobrze oddają pogodny klimat wczesnej jesieni. Bezruch i łagodne wyciszenie przyrody współgra z leniwą pozą leżącej kobiety, która porzuciła swoja codzienna obowiązki, aby oddać się marzeniom. Podczas pierwszej prezentacji w Warszawie w 1875 roku artyście zarzucano trywialność tematyki i nieciekawy, rzekomo "mdły" koloryt dzieła.
olej, płótno
Muzeum Narodowe w Warszawie, nr Inw. MP 423 MNW

Wieczór letni - wspomnienie Ukrainy, 1875
Wśród wczesnych prac Chełmońskiego wyróżniają się wizerunki młodych kobiet ujawniające zainteresowanie artysty ich życiem duchowym. Mowa ciała bohaterki obrazu - jej leniwa poza, gest bezwolnie opuszczonych rąk, bezładne porzucenie kapelusza i parasolki - świadczy o głębokiej zadumie, w której rozbrzmiewa nuta smutku czy rezygnacji. W ciszy letniej nocy kobieta jest pochłonięta własnymi myślami, zwrócona ku mrocznemu wnętrzu pokoju, zdaje się całkowicie ignorować realny świat, roztaczający się za otwartym oknem.

Dziewczyna przy oknie z poruszanymi wiatrem firankami to najprawdopodobniej kuzynka Chełmońskiego. Spogląda w kierunku drzwi, przy których widać sylwetkę mężczyzny.

Przez 133 lata obraz uchodził za zaginiony. Po publicznej prezentacji na indywidualnej wystawie artysty w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w 1890 roku przepadł bez wieści. Dopiero niedawno jego właściciele dowiedzieli się, czyje dzieło mają w podwarszawskim domu. Sami byli tym zaskoczeni, bo nie zdawali sobie z tego sprawy, traktując obraz po prostu jako rodzinną pamiątką, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Jego autorstwo poznali, gdy zdecydowali się poddać obraz specjalistycznym badaniom.

Przy tej okazji analiza rentgenowska wykazała, że Józef Chełmoński namalował go na szkicu kolegi, Antoniego Piotrowskiego.

Jest to najdrożej sprzedana praca tego artysty w historii. Na licytacji dzieło osiągnęło 3,6 mln zł, a wraz z opłatą aukcyjną jego ostateczna cena wyniosła 4,32 mln zł.

Będzie dostępne dla szerokiej publiczności, bo kupiło go Muzeum Narodowe w Poznaniu dzięki finansowemu wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

olej, płótno
Muzeum Narodowe w Poznaniu, nr Inw. MNP Mp 3542

Skowronek, 1895

olej, płótno

Oberek, 1878

olej, płótno

Jesień, 1875 
Jesień należy do wybitnych dzieł Chełmońskiego, które w sposób bezpretensjonalny rejestrują powszednią rzeczywistość - charakter pory roku, dnia, efektów światła i zjawisk atmosferycznych. Z ogromną ekspresją artysta odtwarza ponury klimat jesiennej szarugi - ciemność, chłód, wilgoć, błoto i ów smętny, niepokojący nastrój, jaki ewokuje przyroda o zmierzchu. Wąska, wyciszona skala barw i oświetlenia współtworzy pełen niedopowiedzeń charakter pejzażu, który oddziałuje na wyobraźnię i emocje widza, skłania do kontemplacji natury.

olej, płótno
kolekcja Wojciecha Pawłowskiego

Kozacy w marszu, 1881

olej, płótno

Scena z powstania z roku 1863, 1885 
Niespodziewane przybycie powstańczego patrolu naruszyło wiejski spokój. Dowódca jest pokornie witany przez chłopa i Żyda. Chełmoński w kilku obrazach nawiązał do powstania styczniowego, którego był świadkiem w dzieciństwie. Nie dążył jednak do gloryfikacji bohaterstwa rodaków lub zobrazowania tragedii stłumionego zrywu patriotycznego. Jako wrażliwy obserwator rzeczywistości wskazywał raczej na monotonię żołnierskiego życia i trudne warunki egzystencji, z którymi musieli zmagać się powstańcy.
olej, płótno
kolekcja Henryka Bury

Jesień, 1897
W pejzażach z okresu Kuklówkl tylko sporadycznie pojawiają się postacie. Najczęściej są to wiejscy pastuszkowie, których dzieciństwo upływało w bezpośrednim kontakcie z przyrodą, przynajmniej od wiosny do późnej jesieni. Na tym obrazie złotawo-różowe światło zachodzącego słońca, leniwie snujący się nad ziemią dym i rozegrany w ciepłych brązach koloryt łąki doskonale oddają pogodną, choć nieco melancholijną aurę jesieni. Pastuszków, podobnie jak pasące się krowy, postrzegamy jako organiczną cząstkę przedstawionego na płótnie świata natury.

olej, płótno
Muzeum Narodowe w Poznaniu, nr Inw. MNP Mp 93 

Droga przez las, 1891

olej, płótno

Pogoda. Jastrząb, 1899
Sposób kadrowania krajobrazu, z tzw. żabiej perspektywy, kieruje uwagę widza ku temu, co rozgrywa się na pierwszym planie. Artysta z pietyzmem odtwarza gąszcz traw, ziół i kwiatów, rejestruje każdą plamę światła słonecznego i cienia - tworzy swoisty mikrokosmos, w którym objawia się witalna energia natury. Obecność drapieżnego ptaka wnosi rys zagrożenia i niepokoju w ciche życie zastygłej w upale łąki. Jego napięte mięśnie, skupienie i bezruch podczas wypatrywania zdobyczy zwiastują nieuchronny dramat, który za chwilę rozegra się w sielskim krajobrazie.

olej, płótno
Muzeum Narodowe w Poznaniu, nr inw. MNP Mp 3493 

Bąk, 1891

olej, płótno
własność prywatna

Świt 
Świt należy do tego nurtu dzieł Chełmońskiego, w których dominujący rys stanowi dążenie do syntezy form, wynikające z sumowania wrażeń, przeżyć emocjonalnych i przemyśleń nad istotą natury. Obrazy te cechuje swobodny sposób malowania, w którym gubią się szczegóły nieistotne dla uzyskania wrażenia kolorystyczno-świetlnej Impresji. Krajobraz, oddający ulotne wrażenie oparów mgły unoszących się nad wodą o świcie, artysta przekształca w niemal abstrakcyjną wizję, będącą wyrazem kontemplacyjnej postawy wobec natury.

olej, płótno

Nocny pejzaż
Ten poetycki nocny pejzaż należy do przełomowych dzieł Chełmońskiego, powstałych po powrocie z Francji do Polski, gdy zbliżył się do malarstwa krajobrazowego i sztuki symbolizmu. Artysta przedstawił widok rozgwiieżdżonego ciemnobłękitnego nieba i jego odbicie w tafli wody, oddzielone wąską linią lądu, na którym widnieją plamy wiejskich zabudowań. Natura została ujęta w niezwykle syntetyczny, lecz przekonujący sposób. Dzieło wyraża zachwyt Chełmońskiego zwyczajnym i powtarzalnym, a mimo to urzekającym zjawiskiem.

olej, płótno
własność prywatna

Pług, 1896 
Obraz, pomyślany jako alegoryczna wyobrażania pracy, powstał na zamówienie hr. Adama Krasińskiego. Ujętą rodzajowo scenę artysta przedstawił w sposób prozaiczny, wolny od idealizacji czy heroizacji - cech typowych dla ówczesnej sztuki. Uproszczona kompozycja pejzażu pozwala skoncentrować uwagę na mozolnym wysiłku oracza i wołów, wykonujących codzienną pracę. Ich sylwetki niemal w całości wpisują się w ciężką, brunatnoszarą materię ziemi, jawią się jako integralna cząstka uniwersum.

olej, płótno
Fundacja Im. Raczyńskich przy Muzeom Narodowym w Poznaniu nr Inw. MNP FR17

Kuropatwy na śniegu, 1891 
Artystę cechował pełen empatii stosunek do zwierząt, Szczególnym sentymentem darzył ptaki, dostrzegał, jak kruche i bezbronne były wobec sił przyrody. Wędrówka stadka kuropatw szukających pożywienie i ochrony przed zimnem zyskują dramatyczny wymiar za
sprawą kontrastu ich drobnych, precyzyjnie opracowanych sylwetek z sumarycznie nakreśloną przestrzenią śnieżnego pustkowia o zróżnicowanych odcieniach bieli.
Wyrafinowana kompozycja, delikatna arabeska rysunku i subtelna gama barwna budzą skojarzenia z estetyka drzeworytu japońskiego, która fascynowała Europejczyków u schyłku XIX wieku.

olej, płótno
Muzeum Narodowe w Warszawie, nr inw, MP 424 MNW 

Modlitwa przed bitwą. Racławice. 1906
Racławice to jedna z niewielu kompozycji Chełmońskiego o tematyce historyczno-patriotycznej. Malarz przedstawił poranek przed starciem, gdy żołnierze uklękli, by prosić Boga o zwycięstwo. Sugeruje w ten sposób, źe modlitwa miała decydujące znacznie dla pomyślnego rozstrzygnięcia bitwy. Głównymi bohaterami sceny są kosynierzy - chłopi, których ochotniczy udział w powstaniu wraz ze szlachtą i
mieszczanami stał się dla kolejnych pokoleń symbolem wspólnej walki całego narodu o niepodległość.

olej, płótno
Muzeum Narodowe we Wrocławiu, nr inw. MNWr VIII-2655

Pod Twoją obronę,1906

olej, płótno
własność prywatna

Krzyż w zadymce, 1907

olej, płótno
Muzeum Narodowe w Warszawie, nr inw, MP 1051 MNW

Odlot żurawi, 1870
To jeden z pierwszych obrazów Chełmońskiego.
Artysta przedstawił stado żurawi o poranku, w momencie wzbijania się do lotu. Dziełem tym niedawny uczeń Wojciecha Gersona wyraźnie podkreślił niezależność swej drogi twórczej. Malarz wiarygodnie odtworzył wycinek natury, pozbawiony anegdotycznej treści, a mimo to komentatorzy Interpretowali dzieło jako ilustrację losu Chełmońskiego. Przedstawiony na pierwszym planie, usiłujący wnieść się do lotu
ptak, miał symbolizować malarza, który był zbyt biedny, by pozwolić sobie na upragniony wyjazd na studia za granicę.

olej, płótno
Muzeum Narodowe w Krakowie, nr inw, MNK II-a-793

Staw w Radziejowicach, 1899

olej, płótno
własność prywatna  

Wiosna, 1908
olej, płótno
Muzeum Narodowe w Warszawie, nr inw, MP 4604 MNW

p.o. Dyrektor | Acting Director 
dr hab. Agnieszka Lajus

Kuratorzy wystawy | Curators
Ewa Micke-Broniarek. Wojciech Głowacki

Współpraca kuratorska | curatorial Cooperation 
Małgorzata Heymer

Konsultacja merytoryczna | Expert Consultation 
Tadeusz Matuszczak

Koordynacja wystawy | Exhibition Coordination 
Agata Wiśntoch

Projekt aranżacji ekspozycji i infografika | Exhibition Design and Infographics Jan Strumiłło z zespołem: Paulina Bukowska, Adrianna Manista, Cezary Nagórski, Sandra Niczyporuk, Helena Wierzbowska

Identyfikacja wizualna wystawy | Visual Identification of the Exhibition 
Adam Glabas

Przekład na język angielski | English Translation 
Aleksandra Szkudłapska

Prace organizacyjne | Productłon Team
Justyna Aniołek, Nina Belczyk, Renata Biernacka, Mariusz Bonder, Sylwia Breczko, Wojciech Chmielewski, Barbara Drobińska-Sowula, Julita Garwacka, Piotr Grochowski, Dorota Ignatowicz-Woźniakowska, Dorota Jezierska, Violetta Kalinowska, Anna Kielczewska,
Arkadiusz Kłosowski, Paulina Kruszyńska, Daniel Kunecki, Barbara Kurzyk-Soudah, Alicja Latkowska, Anna Lewandowska, Piotr Lisowski, Anna Majchrowska, Marcin Matuszewski, Marian Mieleszkiewicz, Małgorzata Myślicka, Dorota Nowak. Magdalena Orlińska-Rosiak,
Małgorzata Pawłowska, Aleksandra Pikulska, Elżbieta Pilecka-Pietrusińska, Dorota Pliś, Marek Plucinlczak, Katarzyna Jastrzębska, Ireneusz Pogorzelski, Samanta Popow, Monika Rdzanek-Solecka,
Marta Szymańska, Tamara Richter Sławomir Tychmanowicz. Ewa Wadowska, Marta Walczyńska-Januszewska, Magdalena Wesołowska, Dominika Włodarska, Monika Wojniłło, Karolina Wojtaś-Kudon, Magdalena Wróbel-Szypula, Sylwia Wysłowska-Ossowska, Monika Zawadzka, Ksenia Zdzłeszyńska-Demolin, Aleksandra Zlentecka
 
Honorowy Patronat Ministry Kultury i Dziedzictwa Narodowego Hanny Wróblewskiej 
Honorary Patronage of Hanna Wróblewska, Minister of Cullure and National Horitago

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury I Dziedzictwa Narodowego 
Co-flnanced by the Mlnlstry of Culture and National Heritage

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Mecenasi Muzeum 
Museum Patrons        
PGE    ORLEN   PZU

Partner Strategiczny Muzeum Museum Strategie Partner
PZU 

https://www.polskieradio.pl/13/53/Artykul/3428894,ponad-sto-obrazow-chelmonskiego-w-muzeach-narodowych-w-trzech-polskich-miastach

https://dzieje.pl/artykuly-historyczne/musi-malowac-jak-woda-plynac-110-lat-od-smierci-jozefa-chelmonskiego

https://www.pap.pl/aktualnosci/110-lat-temu-zmarl-jozef-chelmonski-malarz-tajemnic-polskosci

https://www.rp.pl/malarstwo/art38617531-dzielo-jozefa-chelmonskiego-za-4-32-mln-zl-trafi-do-muzeum-narodowego-w-poznaniu

https://sztukipiekne.pl/dwa-arcydziela-jozefa-chelmonskiego/

https://www.rp.pl/malarstwo/art38617531-dzielo-jozefa-chelmonskiego-za-4-32-mln-zl-trafi-do-muzeum-narodowego-w-poznaniu

Poniżej, w linku 10 "smaczków", nawet "kontrowersyjnych" jak ktoś lubi, o Józefie Chełmońskim:

https://niezlasztuka.net/o-sztuce/jozef-chelmonski-10-faktow-o-artyscie/



tagi: józef chełmoński  kuklówka  wystawa obrazów 

Andrzej-z-Gdanska
21 października 2024 08:05
8     740    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

jan-niezbendny @Andrzej-z-Gdanska
21 października 2024 08:36

Największe pretensje warszawskiej krytyki i publiczności do "Babiego lata" były o gołe i brudne nogi ukraińskiej chłopki. Fi donc ! Toż to wulgarne, pornografia prawie.

Prawie cztery stulecia wcześniej z podobnych powodów rzymscy karmelici odrzucili "Zaśnięcie Marii" Caravaggia.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @jan-niezbendny 21 października 2024 08:36
21 października 2024 08:39

...prawie trzy stulecia, dokładnie 274 lata. Mój błąd. :(

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jan-niezbendny 21 października 2024 08:36
21 października 2024 08:45

Ja bym raczej był ostrożny w tego rodzaju porównaniach

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @jan-niezbendny 21 października 2024 08:36
21 października 2024 08:49

Zapomniałem o tym napisać. Ktoś "uczony" zastanawiał sie kto kupi obraz z chłopką z brudnymi nogami i powiesi go w salonie?. :)

Dobrze, że byli "bezinteresowni" ludzie, którzy dbali o "czystość" sztuki. Ciekawe co powiedzieliby teraz o niektórych "osiągnięciach" sztuki nowoczesnej w tym kontekście.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Andrzej-z-Gdanska 21 października 2024 08:49
21 października 2024 09:36

Trzeba tu dodać, że Prus, może i nieco złośliwie komentując astronomiczną nieakuratność "Nocy gwiaździstej", w ogóle Chełmońskiego wysoko cenił właśnie za realizm i bronił go przed atakami. O "Babim lecie" tak pisał w odpowiedzi jakiemuś recenzentowi, który nazwał je "gwazdaniną":

„Jeżeli niektórzy malarze nasi figury swoje wyrabiają tak elegancko, jak najporządniejsi cukiernicy najpiękniejsze cukrowe jaja wielkanocne, to już p. Chełmoński elegancją taką pochwalić się nie może. Artysta ten nie maluje, lecz gważdże, ale proszę się przypatrzyć tej gwazdaninie! Oto obraz p. Ch. pt. „Babie lato". Dziewczynina wiejska przewracając się po trawie, łapie pajęczynę. W dali łąka równa jak stół, taka właśnie jakich u nas najwięcej; na łące stado szkap, między stadem zaś i dziewczyną czarny wiejski pies z podniesionym do góry uchem. To niby wszystko i nie wszystko; pies bowiem jest już taki psi pies, że aż się chce na niego zagwizdać, a dziewczyna jest już taka rzetelna wiejska dziewczyna, że aż chce się ... powiedzieć: — Pilnowałabyś tam lepiej bydła, a nie szprynce stroiła, bo jak przyjdzie gospodarz, to cię tak tym sękatym batogiem wykropi, że aż wrzaśniesz!".

Z tym psem to go trochę poniosło, bo to w zasadzie tylko ciemna sylwetka, ale nam dzisiaj bliżej do jego odbioru niż do opinii miłośników malarstwa innego rodzaju - takiego, którego szczyty wyznaczają Bouguereau, czy u nas Siemiradzki. Skądinąd jeden z najbardziej "chodliwych" polskich malarzy XIX wieku. 

Wystawy wystawami, a stała ekspozycja MN jest zawsze warta odwiedzenia. Ja się cieszę, kiedy jakiegoś gościa tam prowadzę, bo mam pretekst do spojrzenia jeszcze raz na znajome płótna.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @jan-niezbendny 21 października 2024 09:36
21 października 2024 10:24

...bo mam pretekst do spojrzenia jeszcze raz na znajome płótna.

To jest taki "plus dodatni", a może nawet dwa. ;)

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Andrzej-z-Gdanska
21 października 2024 16:33

Bardzo dziękuję i zazdroszczę umiejętności wklejania tylu zdjęć :) 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Matka-Scypiona 21 października 2024 16:33
21 października 2024 18:17

Proszę bardzo!

Najgorsze jest pierwsze... ileś tam zdjęć! Potem jest już z górki. ;)

W razie czego mogę służyć podpowiedzią. Mogę tylko dodać, że początki były takie sobie, chociaż niby wszystko było na wierzchu. ;)

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować