-

Andrzej-z-Gdanska

Z czym Wam się kojarzy rok 1968?

Zelektryzowały mnie zdania, cytuję:

Z czym Wam się kojarzy rok 1968? Bo mnie z niczym. - tak napisał w swojej notce CORYLLUS.

http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-artystach-prawdziwie-niezaleznych

I poczułem się jakby ktoś wykonał mi „pranie mózgu”. :)

Odżyły wspomnienia z roku 1968, bo to był ważny dla mnie rok. Kończyłem technikum, przede mną egzamin maturalny, a potem egzamin wstępny na studia. Sporo emocji, które po latach wydają się jak baloniki, z których uleciało powietrze. Może nawet takie wspomnienia są jak „Historia filozofii po góralsku”? – nie wiadomo czy były prawdą. Jedno jest pewne: utrzymuje się stan nostalgii. Wszystko wydaje się, po latach, nie tak „straszne”. Trauma, jeśli była – wyparowała!

Nasze technikum było po drugiej stronie alei Zwycięstwa w stosunku do Politechniki Gdańskiej. Chcieliśmy z kolegą tam pójść, żeby zorientować się co się dzieje w związku z tzw. „wydarzeniami marcowymi”. W końcu zmieniliśmy zdanie i poszliśmy wzdłuż ulicy Grunwaldzkiej. Niespodziewanie pojawili się i zaatakowali nas ORMOWCY. Dostałem pałką w kark. Poczułem się jakby poraził mnie prąd, ale trwało to krótko, bo miałem na szczęście podniesiony kołnierz zimowej kurtki i szalik. Inni młodzi ludzie nie mieli tyle szczęścia. Szybko uciekliśmy stamtąd, ale nie mieliśmy dosyć. Poszliśmy w górę ulicy, gdzie otoczyła i zatrzymała nas „wataha” milicyjna. Byliśmy podejrzani. Mieliśmy pokazać otwarte dłonie. W końcu puszczono nas. Dopiero po chwili dotarło do nas, że byliśmy podejrzani o rzucanie kamieniami. Na nasze szczęście mieliśmy czyste ręce (dosłownie) nie pobrudzone kamieniami. Poszliśmy do domu. Co było później, cytuję:

W marcu 1968 r. w Gdańsku doszło do największej w kraju manifestacji. W dniu 15 marca 1968 r. po południu, wzdłuż ulicy Grunwaldzkiej, w rejonie Opery Bałtyckiej i konsulatu Chińskiej Republiki Ludowej w Gdańsku-Wrzeszczu zebrał się 20-tysięczny tłum. Walki z milicją i wojskiem trwały do godz. 20.00. Liczba zatrzymanych w tym dniu manifestantów wyniosła 301, z których większość stanowili robotnicy.

https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl/mie/wszystkie-wydarzenia/marzec-1968/protesty/114185,Gdansk.html

To nie był koniec „atrakcji” tamtego roku. Postanowiono odgórnie „wspomóc” młodzież pochodzenia robotniczo-chłopskiego w dostępie do studiów wyższych. Wprowadzono punkty za pochodzenie. Miała to być jednocześnie kara dla inteligencji za protesty w marcu 1968 roku.

W mojej klasie maturalnej było 25 osób z czego około 6 chciało zdawać na politechnikę. Po wprowadzeniu punktów sytuacja zmieniła się diametralnie i tylko około 6 osób nie chciało zdawać egzaminu wstępnego.

Z dnia na dzień okazało się, że pochodzę z rodziny „.wrogów ludu”. Jak do tego doszło? To jest curiosum najwyższego stopnia! Mój ojciec po wojnie chciał podwyższyć swoje wykształcenie i uczył się eksternistycznie. Nie pamiętam jak często, ale jeździł do Poznania zdawać kolejne egzaminy. Praca, rodzina, dzieci i do tego nauka i wyjazdy – było to stresujące, ale nie dla mojego ojca. W końcu uzyskał średnie wykształcenie. Nie dość tego zaczął namawiać moją mamę, żeby też poszła  jego drogą. Trwało to trochę zanim mama dała się namówić na naukę w liceum dla pracujących, ale już w Gdańsku. W końcu też osiągnęła średnie wykształcenie. I to było jak gwóźdź do trumny mojego pochodzenia i egzaminu na studia. Pochodziłem z rodziny inteligenckiej!

Zdałem egzamin wstępny na Politechnikę Gdańską, ale nie dostałem punktów za pochodzenie i zabrakło dla mnie miejsca na studiach. Coś się we mnie zagotowało i pomyślałem sobie: ja wam pokażę! Nie bardzo wiedziałem kogo miałem na myśli, ale dodało mi to tylko sił i wytrwałości, żeby spróbować w następnym roku.

I nagle zaświeciło słoneczko. Dostałem list z propozycją pracy w CBKO-2 w Gdańsku Wrzeszczu (Centralne Biuro Konstrukcji Okrętowych). Poczułem się dumny, że ktoś interesuje się takim „leszczem” jak ja! Powodem wysłania tego listu był jednak fakt, że wykładowcami przedmiotów zawodowych w moim technikum byli właśnie inżynierowie z tego biura.

Postanowiłem pracować jako technik-stażysta i jednocześnie przygotowywać się go egzaminów wstępnych.

Praca była bardzo interesująca dla absolwenta technikum. Najpierw poznawałem pracę w różnych działach biura projektów, a potem zostałem skierowany do pracy w placówce biura w Stoczni Północnej zajmującej się nadzorem nad budową okrętów. Wiedziałem, że w Gdańsku jest stocznia i jest też stocznia remontowa, ale północna? Szukałem wejścia do stoczni chyba godzinę, a może dłużej. Mało kto wiedział gdzie się mieści ta stocznia. W końcu wszedłem między dwa bloki  a wąska uliczka zaprowadziła mnie do bramy stoczniowej. Cała tajemnica była związana z produkcją okrętów. Atmosfera w pracy była, mimo to, jak w rodzinie. Dzięki temu szef patrzył przez palce i mogliśmy chodzić na jazdy autem na prawo jazdy w ciągu dnia. Pierwszym autem, na którym uczyłem się jeździć,  była Warszawa. Dosyć ciężko się ją prowadziło. Siedziało się jak w transporterze opancerzonym, bo okna były małe i wysoko. Tak słaba była widoczność. Poza tym dźwignia zmiany biegów była przy kierownicy i wraz ze zmianą biegów kręciło się (na początku) dźwignią razem z kierownicą! Potem było lepiej, bo przesiadłem się na Syrenkę. Auto było mniejsze, widoczność była znakomita, a dźwignia zmiany biegów była w podłodze.

W Stoczni Północnej produkowano niezłe okręty a do tego produkcja była utajniona.

Największym produkowanym okrętem był okręt hydrograficzny, na którym naukowcy sprawdzali czy woda jest mokra, słona i czy jest ciepła. Przy okazji jak taki „naukowiec” jeden z drugim podniósł głowę znad wody mógł niechcący zobaczyć okręty wrogich państw – oczywiście przypadkowo. Trochę sprawę wyjaśnia Wiki, cytuję:

Okręt (statek) hydrograficzny – statek lub okręt specjalny służący do prowadzenia badań i pomiarów hydrograficznych, a także oceanograficznych i hydrologicznych akwenów. Wyniki tych badań służą tradycyjnie przede wszystkim do tworzenia map morskich i locji, wyznaczania torów wodnych i oznakowania płycizn oraz stawiania znaków nawigacyjnych, zarówno dla celów ruchu okrętów wojennych, jak i dla celów cywilnych. Nowoczesne statki hydrograficzne i szerzej, oceanograficzne, służą także do prowadzenia badań naukowych mórz i oceanów oraz poszukiwania podmorskich złóż surowców. Okręty hydrograficzne są eksploatowane przez służby hydrograficzne marynarek wojennych państw, a statki głównie przez służby państwowe.

ORP "Heweliusz" (po lewej) i ORP "Bałtyk" przy pirsie w Porcie Wojennym Gdynia

https://pl.wikipedia.org/wiki/Okr%C4%99t_hydrograficzny

W Polsce, w tamtym czasie, dużym echem odbiła się tzw. „afera Pueblo”:

USS Pueblo (AGER-2) – amerykański okręt rozpoznawczy typu Banner. Był trzecim okrętem w historii US Navy noszącym nazwę miasta w stanie Kolorado. Znany z tego, że w styczniu 1968 roku został zdobyty przez marynarkę północnokoreańską wraz z załogą. Okrętu nie zwrócono, przekształcając go w okręt muzeum. Formalnie ciągle pozostaje w służbie US Navy.

W Polsce produkowano okręty hydrograficzne (badawcze), w USA okręty rozpoznawcze, a faktycznie były to okręty szpiegowskie.

Lata 60. i 70. to szczyt rozwoju sił desantowych.

Pod koniec lat 50., w związku z rozwojem planów operacyjnych Układu Warszawskiego i wycofywaniem przestarzałych niewielkich okrętów (a w zasadzie barek), przystąpiono do odnowienia floty desantowej. Według wytycznych technicznych otrzymanych z ZSRR, w Stoczni Północnej w Gdańsku opracowano nowy typ okrętu desantowego średniego (ODS) - projektu 770. Były to klasyczne okręty desantowe o wyporności ok. 700 t, z zakrytą ładownią, z których desant odbywał się nadal przez podejście do brzegu, ale też przez wyładunek pływających pojazdów bojowych w bliskości brzegu. Uzbrojenie stanowiło jedno podwójne (w dalszych typach dwa podwójne) działko plot 30 mm (AK-230) i wyrzutnie niekierowanych pocisków rakietowych kalibru 140 mm do wsparcia desantu. Projekt okazał się udany i następnie był rozwijany w postaci dalszych projektów 771 i 773. Oprócz 23 jednostek, które trafiły pod polską banderę, pozostałe ze 107 zbudowanych okrętów zostało zbudowanych na zamówienia zagraniczne, głównie dla ZSRR.

 Transportery opancerzone TOPAS-2AP opuszczają okręt desantowy proj. 771

Nie bardzo rozumiem po co krajom miłującym pokój, ze związkiem Sowieckim na czele, potrzebne były okręty desantowe. Zastanawiam czy pokój trzeba koniecznie „przynosić” okrętami desantowymi.

Wyrzutnie rakiet w akcji.

Jak opowiadał kierownik placówki biura projektów w Stoczni Północnej, który był na próbach morskich okrętu desantowego, na czas prób wyrzutni rakiet pracownicy cywilni stoczni musieli zejść pod pokład – taka to była tajemnica!

Na koniec najbardziej tajemniczy i najmniejszy okręt czyli kuter torpedowy. Był produkowany w wielkiej zamkniętej hali przed którą stał strażnik z bronią. Jak mówili koledzy wodowania kutrów rakietowych odbywały się w nocy.

Kutry torpedowe projektu 664 (w kodzie NATO typu  'Wisla' ) – seria 8 dużych kutrów torpedowych, skonstruowanych w Polsce w latach 70. i służących w polskiej Marynarce Wojennej do lat 80. XX wieku.

Dużą prędkość, będącą ich największym atutem, miał zapewnić napęd za pomocą turbiny gazowej.

Kutry miały 2 wyrzutnie torpedowe. Długość jednostki 24,76 m, pełna wyporność 128,1 tony, prędkość maksymalna 43 węzły czyli ok. 80 km/h!

Podczas służby, uwidoczniły się wady kutrów, przede wszystkim mała wytrzymałość kadłubów wykonanych z hydronalium (stop aluminium), skutkująca częstymi pęknięciami poszycia i wręg.

ORP "Odważny" jako jedyny został zachowany do celów muzealnych – ostatecznie w 1988 trafił do Muzeum Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej, gdzie jest dostępny do oglądania z zewnątrz.

Konstruktorem kutrów 664 był inż. Dionizy Wiśniewski pochodzący ze Skarżyska-Kamiennej.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kutry_torpedowe_projektu_664

I to by było tyle jak chodzi o produkcję w moim pierwszym miejscu pracy.

W następnym roku zdałem, w końcu, egzamin na studia i nawet ukończyłem w przepisowym terminie.

Nie był to jednak koniec przygód burzliwego, jak dla mnie, roku 1968.

Ciąg dalszy niebawem nastąpi!



tagi: gdańsk  rok 1968  wydarzenia marcowe  stocznia północna 

Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 05:51
26     1953    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 07:35

Gdyby nie słowa Coryllusa, nie byłoby Pana wpisu! Mi też się rok 1968 z niczym nie kojarzy, ale tylko ze względu na wiek. Jak już rozwinęło się postrzeganie świata, to każdy następny rok był istotnym. Wyrosłam jednak w poczuciu, że to był rok wielce rewolucyjny, pełen młodzieżowych buntów przeciwko USA, no bo nie ZSRR. W demoludach wszelkie bunty wynikały z niezrozumienia, jakim cudem dla ludzkości była komuna. 

P. S. Dostałam 5 pkt za pochodzenie, choć szlachta z obu stron, no ale wojna zabrała wszystko, a to wszystko zostało za wschodnią granicą. Tak to się plecie. Pozdrawiam! 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 08:26

Może byś ten tekst rozwinął do końca maja o opublikowalibyśmy go w nawigatorze? Żeby miał tak ze 20 tysięcy znaków

zaloguj się by móc komentować

Paris @Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 08:28

Fajny  wpis,  Panie  Andrzeju,  i  bardzo  ciekawy,  ale...

...  mnie  tez  -  ten  1968  rok  - z  niczym  sie  nie  kojarzy,  bowiem  moje  ,,kojarzenie,,  to  zaczyna  sie,  tak  z  20  lat  pozniej  !!!

`68  rok  ,,kojarzy  mi  sie,,  z  CZYSTKAMI  ZYDO-KOMUSZYMI,  ktorych  dokonywali  czerwone  Moskowe  komuchy  nad  takimi  samymi  Moskami...  rozumiem,  ze  to  byla  ,,bratobUjcza,,  walka  o  bycie  i  utrzymanie  sie  PRZY  KORYCIE...  wszystkie  KOMUSZE  SWINIE  nie  mogly  sie  na  ten  ,,event,,  zalapac,  dlatego  tez  zostalo  to  DZIADOSTWO  ,,poddane  straszliwej  opresji,,  i  musialo  opuscic  nasza  kochana  Ojczyzne.

Wiem,  ze  to  DZIADOSTWO  Moskowe  znalazlo  ,,sHronienie,,  w  wielu  krajach  ntz.  zachodzie,...  a  kiedy  ,,obroslo  w  piUrka,,  zaczelo  z  powrotem  miachac  w  Polsce  i  tak  MIACHAJA  do  dzis...  ich  wnuki  i  prawnuki...

 

...  to  tak  -  z  grubsza  -  jak  kojarze  ten  dety  `68  rok,...  ale  ta  moja  wiedza  to  juz  z  SN  pochodzi  !!!    

zaloguj się by móc komentować


Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski 16 maja 2023 08:26
16 maja 2023 08:49

Z przyjemnością!

Mam pytanie:

- czy ma to dotyczyć opisanego powyżej zakresu/okresu wspomnień?;

- ma być druga notka i ciąg dalszy, a w niej rok '68 w Czechosłowacji czyli kilka słów wspomnienia kolegi ze służby wojskowej w tamtym okresie i wyjazd turystyczny w sierpniu mojego Ojca i brata ze mną do Bułgarii i powrót przez "zamknietą" granicę Czechosłowacką i na koniec wyjazd służbowy w '82 roku do Czechosłowacji i spotkania z Czechami i sympatyczne  rozmowy o '68 roku w Czechach.

zaloguj się by móc komentować


Andrzej-z-Gdanska @Paris 16 maja 2023 08:28
16 maja 2023 08:55

Mimo, że żyłem, jak to się mówi "z otwartymi oczami" i tak niewiele z tego rozumiałem. Zrozumienie przyszło później, a ja do końca wszystkiego nie rozumiem. Czystki, przepychanki - nie wiadomo czy to nie było inspirowane, bo niektórym "palił się" grunt pod nogami i zdążyli przy okazji uciec. Pewnie z niezłym majątkiem!

zaloguj się by móc komentować


atelin @Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 08:56

Świetne. Ale proszę nie mieć pretensji, że mnie 1968 rok kojarzy się z anginami. A i to tylko z opowiadań.

Moja mama ma lepszą pamięć i 1968 kojarzy się z gazem łzawiącym we Wrocławiu.

zaloguj się by móc komentować

bolek @Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 09:01

"Ciąg dalszy niebawem nastąpi!"

W takim razie czekamy z niecierpliwością :)

zaloguj się by móc komentować

Paris @Andrzej-z-Gdanska 16 maja 2023 08:55
16 maja 2023 09:04

Tak,...

...  to  niezrozumienie  jest  typowe  dla  wiekszosci  z  nas...  ja,  dopiero  od  niedawna  ,,ucze  sie,,  tego  zrozumienia  -  i  w  mojej  nieskromnej  ocenie  -  idzie  mi  to  coraz  lepiej  !!!

Wyzbycie  sie  i  odrzucenie  NAIWNOSCI  to  naprawde  fantastyczna  sprawa  i  wrecz  niezbedna,  aby  osiagnac  jakikolwiek  sukces  i  rownowage,...  ale  na  to  potrzeba  czasu,  ciezkiej  pracy,  czyli  zwyklego  doswiadczenia.

zaloguj się by móc komentować

Zdzislaw @gabriel-maciejewski 16 maja 2023 08:26
16 maja 2023 09:13

to do Andrzeja:

Mnie rok 1968 kojarzy sie mniej dramatycznie, a pod Politechniką też byłem (przez chwilę),nie trafiwszy jednak na żadne ekscesy i pałowania. W manifestacji żadnej też udziału nie brałem, może z powodu pochodzenia robotniczo-chłopskiego, a może dlatego, że po szkole "zasuwałem" do domu na Olszynce, gdzie czekała robota w gospodarstwie "badylarskim" (mini, może nawet mikro). 

Z tytułu pochodzenia zapewne po przyjęciu na Wydzial Elektroniki dostalem wszystkie możliwe świadczenia: stypendium i miejsce w akademiku, z którego zresztą nie skorzystałem, lecz dalej zasuwałem z Olszynki, ponad 2 km piechotą + tramwaj z Łąkowej, analogicznie jak do Conradinum. A za pierwsze dwa stypendia (wynosiło bodajże 300 ówczesnych złociszy) kupiłem sobie wymarzoną gitarę.

I wyobraź sobie szanowny kolego klasowy, ze nie mam żadnych skrupułów z powyższego tytułu. Moj plan studiów na Elektronice zrodził się na długo przed Marcem i został zrealizowany. Choć - na egzaminie z matematyki wyszedłem jako pierwszy, to po chwili uświadomiłem sobie jaki błąd popełnilem w jednym z zadań. Punktów za pochodzenie w tym planie nie było, podobnie zresztą jak przy przyjęciu do Conradinum 5 lat wcześniej, w przeciwieństwie do 22 chłopaków, przyjętych wraz ze mną do szkoły, którzy dość szybko poodpadali. Bo - wyobraź sobie - śmiem uważać, że punkty za pochodzenie wtedy były (nie robotniczo-chłopskie bynajmniej). Conradinum było wtedy tak atrakcyjne, że pchali sie tam wszyscy "ambitni" i ustosunkowani. Jakże często (ok. 50%) zupełnie niepotrzebnie. Bo z 45-ciu na początku zostało nas na koniec 23-ech (nie 25-ciu).

zaloguj się by móc komentować

Zdzislaw @Zdzislaw 16 maja 2023 09:13
16 maja 2023 09:30

Tytułem uzupełnienia - poza mną w klasie nie było chyba nikogo z ww. pochodzeniem. Nie dziw się więc - szanowny kolego - mojej powyższej reakcji na tak marnie udokumentowane narzekania na ww. punkty.

zaloguj się by móc komentować

Zdzislaw @Zdzislaw 16 maja 2023 09:13
16 maja 2023 09:30

Tytułem uzupełnienia - poza mną w klasie nie było chyba nikogo z ww. pochodzeniem. Nie dziw się więc - szanowny kolego - mojej powyższej reakcji na tak marnie udokumentowane narzekania na ww. punkty.

zaloguj się by móc komentować

atelin @Zdzislaw 16 maja 2023 09:30
16 maja 2023 09:40

Wówczas każdy miał. Załapałem się na ostatnim miejscu. Moja córka załapała się do przedszkola też na ostatnim miejscu.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @atelin 16 maja 2023 08:56
16 maja 2023 10:01

Mam nadzieję, że ten przykry okres już minął. :)

zaloguj się by móc komentować


Andrzej-z-Gdanska @Zdzislaw 16 maja 2023 09:13
16 maja 2023 10:08

Dzięki za sympatycznąodpowiedź.

Niestety nie zgodzę się z opinią w sprawie punktów. Wg mnie wielu kolegów z tego skorzystało, bo rozmawialiśmy wtedy otwarcie i raczej nie było podziałów między nami na robotników/chłopów/inteligencję. Albo się było "fajnym" kolegą, albo nie. Byliśmy za młodzi (przynajmniej ja). Jeśli tzw. "los" dał okazję to się z niej korzystało. :)

 

Pozdrawiam!

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 10:15

Mnie też 68 z niczym się nie kojarzy. Pojawiłem się w 73 natomiast w historiach rodzinnych jest bardzo ważny. W tym roku moi rodzice dostali skierowanie na swoje praktyki za stypendia fundowane i spotkali się w Jaśle w PPNiG (Przedsiębiorstwo Poszukiwań Nafty i Gazu) znajomi moich rodziców z tamtego czasu stają się powoli moimi znajomymi.

Jako anegdotę mamy w rodzinie historię zmagań ojca, żeby wyrwać się z PPNiG, pracował w transporcie a z wykształecenia był konstruktorem, inżynierem mechanikiem. Jak się wyrwał to dostał robotę w FA Polmo, Krosno w pierwszym roku roboty pojechał na targi motoryzacyjne do Londynu. Super katalog i kartka pocztowa ze zdjęciem Królowej Elżbiety mam z tamtego czasu. Anegdota polega na tym, że ten SUPER start był wersją DEMO, w czasie zmian 1989-1991 FA Polmo skasowali, ojciec miał sporo problemów z przebranżowieniem i emeryturą a mama dopracowała prawie spokojnie do emerytury i na koniec dostała bonusy z tego, że PPNiG był częścią branży paliwowej. Nie trzeba więc pracować w tym co się lubi, żeby mieć z tego satysfakcję finansową i jakiś tam spokój na starość. No i dodatkowo już na emeryturze dzwonili do niej regularnie, żeby "pogrzebała w łupkach". Po geologi na AGH specjalizowała się w opisie geologicznym odwiertów. Jak był bum na Gaz Łupkowy, to nawet na to nie zwróciła uwagi (wnuki i dzieci były oczywiście ważniejsze). Jak jej o tym gadałem coś między 2001 a 2005 to wzruszała ramionami i gadała, że ci nowi nic nie robią bo ONA i tacy jak ONA dawno temy te złoża opisali, a jedynie nie było technologii by się do tego dostać i wydobywać na skalę przemysłową.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 10:38

W 68 byłem szczeniak mały, ale widziałem jak w telewizji gadali o walce z "syjonistami" (taka była nomenklatura dla ówczesnych wrogów ludu). Niby Żydzi tak, syjoniści nie. Wychowawczyni tłumaczyła nam  w szkole tą różnicę, ale nie dotarło. Potem w tym samym roku słynna inwazja wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Radio Wolna Europa ryczało w domu na okrągło.

 

 

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 10:43

Bardzo interesujące opowiadanie o wydarzeniach marca 1968 i o "tajemnicy"produkcji okrętów.Proszę poprawić datę na koniec opowiadania na rok 1968(chochlik klawiatury).

Ja także mam wspomnienia zupełnie przypadkowe marca 1968 roku.Nie pamiętam jaki to był dzień tygodnia,wracałam ze szkoły ,a tramwaj wlókł się niemiłosiernie powoli. Motorniczy wyjechał z zakrętu przy pałacu Biskupów i utknęliśmy prawie w prostej linii do Uniwersytetu Jagielońskiego.Tam już były tłumy studentów ,a przede wszystkim szpaler zomowców i milicjantów.Ktoś w tramwaju puścił coś duszącego i ludzie zaczęli wysypywać się z tramwaju-------prosto pod pały milicji z wodą i psami...Jakaś kobieta krzyczała "Jezus Maria wojna,Niemcy"...Lali nas równo pałami,ja oberwałam w plecy i się przewróciłam.Jakiś chłopak szarpnął mnie za rękę,zasłaniając mnie przed razami...Uciekaliśmy w kierunku filharmoni i ulicy Smoleńsk.Schroniliśmy się u sióstr zakonnych,które prowadziły stołówkę... Był to najgorszy dzień w których milicja wtargnęła na teren Uniwerystetu...gdzie przygotowany był ciężki sprzęt do stłumienia protestów.

Wiedziałam co się dzieje,bo w szkołach były pogadanki o syjonistycznych wrażych studentach,którzy chcą obalić władzę ludową. Płakaliśmy z bezsilności,a dla studentów skończyło to się w wielu wypadkach wilczym biletem.....Pozdrawiam...

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @Zdzislaw 16 maja 2023 09:13
16 maja 2023 11:10

Ja pod Politechniką - jako jej student - byłem. Tyle że pod Politechniką Warszawską.  Ale wpierw, kilkanaście dni wcześniej kumpel z podwórka, studiujący na SGPiS, w tajemnicy mi powiedział, że na UW będzie 8 marca wiec protestacyjny i spytał, czy byśmy nie poszli. Coś tam piąte przez dziesiąte słyszałem o "Dziadach" i Dejmku i związanych z tym protestach, ale szczegółów nie znałem. Najbardziej izajmowała mnie wówczas budowa lampowego wzmacniacza przeciwsobnego i nawijanie transformatorów wyjsciowych, potrzebnych do tej konstrukcji.  Ale z ciekawości postanowiłem, że warto pójść. Dziedziniec UW był pełen ludzi, dotarliśmy z kolegą pod sam budynek dawnej Biblioteki, gdzie przemawiano, wykrzykując słowa protestu. Pamiętam, że trafiliśmy na przemowę czarnowłosej dziewczyny, potem dowiedziałem sie, że to była Irena Lasota. Szybko jednak zaczęła się zadyma, wpadli jacyś nieumundurowani "robotnicy", potem milicja, zaczęło się pałowanie. Kolega uciekł z wiecu zjeżdżając na tyłku ze skarpy wiślanej, mnie udało się uciec przez bramę główna i schronić się w kościele Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Po jakimś czasie wróciłem autobusem do domu, pamietam, że w autobusie spotkałem Lizę L., koleżankę z podwórka, jej rodziców wydalono z Francji za komunizm pod koniec lat czterdziestych. Zrelacjonowaliśmy swoje przeżycia, ze zdumieniem uswiadomiłem sobie, jak uświadomiona i zdeklarowana jest politycznie ta dziewczyna. Ja nie miałem ułamka jej poczucia wartości posiadania światopoglądu. Byłem politycznym głupkiem.

Potem, w następnych dniach, kiedy Uniwersytet zastrajkował, Politechnika też postanowiła strajkować. Ja studiowałem na tzw, wydziałach południowych, w budynkach na Mokotowie, a strajk odbywał się w Gmachu Głównym i w Gmachu Elektroniki, przy ówczesnym Placu Jedności Robotniczej. Więc tam jeździłem. I na nocne czuwania, i w dzień. Było fajnie, wczuwałem sie w atmosferę protestu.

W ciągu dnia studenci najbardziej mogli być widoczni przed Gmachem Elektroniki, bo nie był ogrodzony i doskonale widoczny z ulicy. Tam zbieraliśmy się przed wejściem - była  to olbrzymia, wysunięta przed budynek przybudówka-przesionek z wąskim przejściem. Wykrzykiwaliśmy do stojących w szeregu przed nami zomowców co nam ślina na język przyniesie, od czasu do czasu zomowcy przypyszczali atak, idąc tyralierą, my uciekaliśmy do wnetrza, a tam sikawki p.poż. już nie pozwalały zomowcom na wdarcie się do budynku. Coraz bardziej chłopakom podobała sie ta zabawa, mnie oczywiście też, więc było nas przed wejściem coraz wiecej. No i przy kolejnym ataku wściekłych zomowców wejście sie zakorkowało, a ja - jeden z tych najodważniejszych - sterczałem na wierzchu tego korka jak  głupi. Kiedy już zrozumiałem, że nic mnie nie uratuje, rzuciłem się do ucieczki w bok, wzdłuż budynku, a kilku zomowców za mną.  Szybko mnie dorwali, zaczęli pałować. Pamiętam, jak chłopaki za parterowym oknem Budynku Elektroniki  wściekle machali do nich pięściami i coś wykrzykiwali - tylko tyle mogli mi pomóc.  

Wsadzili mnie do Nyski z innymi złapanymi nieborakami, szeptem zastanawialiśmy się, co z nami będzie. Opinie były różne, niektóre katastroficzne - wywalenia ze studiów, lub nawet areszt. Po kilku godzinach siedzenia w tej Nysce zaczęli nas po jednym zabierać - cholera wie po co i gdzie? Kiedy przyszła kolej na mnie, okazało się, że w drugiej Nysce nas dokładnie spisują. Mnie spisywał młody zomowiec - imię?, nazwisko?, jaka szkoła? - odpowiadam Politechnika. A on pyta: w której klasie jesteś? Byłem na drugim roku, więc odpowiadam -  w drugiej. No i na koniec - dali kopniaka i... wypuścili.

Skończyły się moje protesty tak, że gdy moja matka dowiedziała sie o wszystkim, popłakała się, że mnie wyrzucą ze studiów, że chyba zgłupiałem i że mam natychmiast przestać brać w tym udział. Było mi bardzo z tą jej rozpaczą, więc przyrzekłem, o co prosiła.

A strajk i tak się skończył tego samego dnia. Ja wróciłem do nawijania transformatorów do mojego wzmacniacza.

Potem, w czasie wakacji, dostałem odmowę otrzymania paszportu na wyjazd  do Danii. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @BTWSelena 16 maja 2023 10:43
16 maja 2023 11:35

Poprawiłem ;)

Płakaliśmy z bezsilności, a dla studentów skończyło to się w wielu wypadkach wilczym biletem....

Dobrze, że tylko tak się skończyło. Widziałem jak Ormowcy spałowali chłopaka po nerkach, a potem gdzieś go zabrali. Można było straci życie, a conajmniej zdrowie.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Andrzej-z-Gdanska 16 maja 2023 11:35
16 maja 2023 12:28

To prawda,byłam wtedy młoda i wyglądałam juz na studentkę.Dzięki temu chłopakowi oberwałam tylko raz,a uderzenie nie były łagodne i takie gumowe. Widziałm później w latach 80-tych te szpalery zomowców ,którzy mieli jakiś obłęd w oczach...po latach zastanawiałam się czy nie dodawali im coś do jedzenia.Bo nie był to wstyd w oczach,że musieli pałować. No cóż studenci w pewnym sensie dokonywali prostej zemsty z okien akademików (chyba za pamięć roku 1968 ):wyrzucali na ich głowy naczynia z uryną i kupami.Tam też skierowali w odpowiedzi armatki wodne...."dzielne zomowce"... jednym słowem "rusz gówno to śmierdzi"-więc spłukali,reszta to wiadoma... Takie to moje wspomnienie roku 1968 i później...

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @BTWSelena 16 maja 2023 12:28
16 maja 2023 12:50

...w latach 80-tych te szpalery zomowców ,którzy mieli jakiś obłęd w oczach...

"Nasi" nie musieli tego czytać:

 

Opis książki Trzecia Rzesza na haju. Narkotyki w hitlerowskich Niemczech. Wydanie II

Berlińskie zakłady chemiczne produkujące na masową skalę metamfetaminę, której jakości nie powstydziłby się sam Walter White z serialu „Breaking Bad”, heroina sprzedawana w aptekach jako lek przeciwbólowy, oddziały straceńców na kokainowych gumach do żucia czy przesłuchiwania więźniów za pomocą meskaliny – to tylko kilka wstrząsających realiów hitlerowskich Niemiec.
Kiedy Niemcy w 1940 roku napadły na Francję, żołnierze Wehrmachtu byli pod wpływem 35 milionów dawek pervitinu. Preparat ten, którego składnikiem czynnym jest metamfetamina, zwana dzisiaj crystal meth, w zasadzie umożliwił wojnę błyskawiczną i stał się w nazistowskim państwie prawdziwym ludowym narkotykiem. Narkotyki zażywali również najwyżsi dowódcy Trzeciej Rzeszy. Göringa z powodu jego zamiłowania do morfiny przezywano „Möring”, a rzekomo będący abstynentem Hitler codziennie potrzebował zastrzyków opioidu silniejszego od heroiny.
„Trzecia Rzesza na haju” to jedna z najbardziej kontrowersyjnych książek o hitlerowskich Niemczech w ostatnich latach. Ta pierwsza obszerna analiza narkotykowej rzeczywistości Trzeciej Rzeszy, oparta na sprawdzonych danych, zmienia nasze postrzeganie całej epoki.

https://wydawnictwopoznanskie.pl/produkt/trzecia-rzesza-na-haju-narkotyki-w-hitlerowskich-niemczech/

zaloguj się by móc komentować

stachu @Andrzej-z-Gdanska
16 maja 2023 14:01

Rok 1968 nie kojarzy mi się. Kurs prawa jazdy też robiłem na warszawie garbusie, a w swoim opisie użył Pan chyba wszystkich kolorów, a to był zwykły samochód.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować